- Boże, Wilma - jęknął Shawn i szturchnął mnie swoją nogą w udo. Syknęłam z bólu, łapiąc się za bolące miejsce, a brunetowi posłałam groźne spojrzenie. - Jesteś okropnym słuchaczem - zarzucił mi, od razu powodując tym moje oburzenie.
- Niby dlaczego? - zapytałam z grymasem na twarzy, a Margo wraz z Mackenzie się zaśmiały.
Wstałam z podłogi w swoim pokoju. Podeszłam do biurka i usiadłam na krześle obrotowym. Spojrzałam na rozbawione dziewczyny, które od samego przyjścia okupowały łóżko. Cieszyłam się, że znowu Margo była z nami.
Niestety nie widziałam reakcji Mackenzie na widok przyjaciółki. Straciłam kilka dni przez chowanie się w domu, ale potrzebowałam tego. Wciąż nie wiedziałam, jak miała się sytuacja w szkole, jednak nie zamierzałam tego wieczoru się tym martwić.
- Nie reagujesz, kiedy się do ciebie mówi - powiedział Shawn, więc spojrzałam na niego z zastanowieniem, ale po chwili przypomniałam sobie o czym rozmawialiśmy.
- Jesten świetnym słuchaczem! - zawołałam, broniąc się. - Może nie dzisiaj - przyznałam mu rację. - Ale na ogół jestem w tym dobra.
Mackenzie roześmiała się, kiedy przestałam mówić, dlatego posłałam w jej stronę środlowego palca.
Po godzinie dwudziestej zeszliśmy do salonu, mając zamiar oglądać Netflixa. Usiadłam w fotelu, a drugi zajęła Mackenzie. Margo i Shawn rozłożyli się wygodnie na kanapie. Ze stolika zabrałam pilot, po czym spojrzałam na każdego po kolei.
- Co byście chcieli obejrzeć? - zapytałam. Postanowiłam dać im prawo wyboru, jako że byli moimi gośćmi.
- Pamiętniki wampirów! - krzyknęła Margo, udzielając pierwsza swojej odpowiedzi.
- Nie! Tylko nie serial - jęknął Shawn. Posłał mi błagające spojrzenie, żebym nie słuchała blondynki.
Wzruszyłam ramionami, nie chcąc tego rozstrzygnąć.
- A ty, Mackenzie? - zwróciłam się do przyjaciółki.
- Komedię możemy obejrzeć - zaproponowała.
- To coś włączcie, a ja zrobie na popcorn - powiedziałam, rzucając pilot na kanapę, a Margo od razu go chwyciła. Wstłam z kanpy, patrząc na ekran telewizora, kiedy blondynka wpisywała nazwę jakiegoś filmum. - Wolicie cole, czy jakoś sok?
~*~
- Co o tym powiesz? - zapytałam od razu, wchodząc do pokoju brata.
Myles leżał na łóżku robiąc coś na swoim laptopie. Uniusił wzrok znad ekranu na mnie, więc zakręciłam się wokół własnej osi. Chciałam, aby szczerze ocenił mój wygląd.
Nie myślałam w ogóle wcześniej o stroju na bal. Miałam zaledwie kilka godzin, żeby wybrać się do galerii handlowej lub wygrzebać coś z szafy. Postanowiłam poszperać w swoich ubraniach, a wtedy trafiłam na piękną sukienkę o kolorze pudrowego różu. Miała ramioncza na średniej grubości paskach, a dół był rozkloszowany, sięgając do połowy uda. Wygladała cudownie, ale dla mnie był ważniejszy sentyment, jaki do niej miałam.
Dostałam ją na święta od jednej z najważniejszych dla mnie osób na świecie. Identyczną kupiła dla siebie, śmiejąc się, że ubierzemy je na ślub Mylesa, jeśli znalazłby wybranke swojego serca.
Przygryzłam wnętrze policzka, kiedy moje myśli stłumił smutek i tęsknota. Ciężkie były dni bez widoku jej roześmianej twarzy. Wiedziałam jednak, że dla niej liczyo się moje szczęście, więc taka starałam się być.
CZYTASZ
Szeptem
Novela JuvenilPrawda była taka, że w mniemaniu niektórych oni nigdy nie powinni się spotkać. Nie powinno dojść do uczucia, jakie zakiełkowało między nimi. Chociaż ona tego nie rozumiała, to jeśli mówiła o miłości do niego, musiała zachować ostrożność. Musiała mów...