– Jesteś jakaś zestresowana – powiedział Ryan, kładąc dłoń na moich plecach, kiedy przepuszczał mnie w drzwiach. – Wszystko okej? – Usłyszałam jego głos tuż przy uchu, a jego ciepły oddech z nutą mięty załaskotał moją skórę.
Pokiwałam potwierdzająco głową, zatrzymując się kilka metrów od lady. Pracownik wrotkarni posłał nam przyjazny uśmiech, co odwzajemniliśmy. Dostaliśmy wrotki o naszym rozmiarze buta, uprzednio płacą za godzinny wstęp na tor. Bardzo cieszyłam się, że spędzaliśmy ten czas razem, a jedyne czego zaczynałam żałować, to swojego idiotyzmu. Mogliśmy jednak zagospodarować ten czas inaczej. Przede wszystkim z dala od Isaaca. Obawiałam się, że będę czuła się niekomfortowo w jego pobliżu na dłużą metę.
Odłożyliśmy swoje rzeczy do szatni, a zawieszki z numerami wieszaków Ryan schował do tylnej kieszeni swoich jeansów. Ciągle posyłał uśmiech w moją stronę, najwyraźniej zauważając, jak co kilka sekund rozglądam się po otoczeniu.
– Czy aż tak bardzo stresujesz się jazdą? – zapytał brunet, gdy zbliżaliśmy się w stronę toru. Uniósł jedną ze swoich ciemnych brwi, patrząc na mnie dociekliwie. – Z tego co wiem, to świetnie sobie radzisz na lodowisku, więc i tu sobie poradzisz. – Dodał pocieszająco, dlatego uśmiechnęłam mimowolnie. To naprawdę miłe, że w jakiś sposób martwił go mój nienajlepszy humor.
Zaśmiałam się, kręcąc przecząco głową na jego słowa.
– Cieszę się, że tu jesteśmy, tylko... – urwałam w połowie zdania, ponieważ prawie mi się wymsknęło, z jakiego powodu to właśnie tutaj chciałam przyjść. Głupio mi było przyznać, że jeszcze w małym stopniu robiłam nieodpowiednie rzeczy, żeby jakoś zwrócić uwagę Isaaca na siebie. Z drugiej strony nie chciałam burzyć szczęścia, jakie miał. Może to ja potrzebowałam dojrzeć do myśli, że to nie ja jestem mu pisana, tylko Margo. Już nie bolało to tak, jak wcześniej, lecz smutek i tak mi przy tym towarzyszył.
Westchnęłam ciężko.
– Może jednak stąd chodźmy? – zapytałam, zatrzymując się i chwytając Ryana za ramię, aby również stanął w miejscu.
Chłopak zmarszczył czoło. Obserwował w milczeniu moją twarz, jakby starał się zapamiętać każdy jej szczegół. Odczułam ciepło na sercu, gdy emanowało od niego zmartwienie, a nie złość. Podziwiałam go za to, iż z taką łatwością znosił moje niektóre wahania nastroju.
– A możesz mi powiedzieć, czemu nagle zmieniasz zdanie? – poprosił. Wciąż nie wyglądał na złego, chociażby z tego powodu, że wtedy wydalibyśmy bez potrzeby pieniądze. – Od wejścia tutaj jesteś dziwna – stwierdził niepewnie.
Spojrzałam w stronę toru, szukając wzrokiem Mylesa i Isaaca, ale ich nie dostrzegłam. Dopiero po chwili Carly przemknęła mi przed oczami, więc miałam już pewność, że nie zmienili swoich planów. Zagryzłam dolną wargę, gdy poczułam dłoń Ryana na swoim ramieniu.
Odwróciłam głowę w jego stronę, spotykając się z jego wirującym spojrzeniem.
– Dziesięć minut i jak ci się nie spodoba, to jedziemy zobaczyć, czy jest coś ciekawego w kinie, dobrze? – zaproponował, gładząc moją skórę palcami, co było bardzo przyjemne.
Z delikatnym uśmiechem pokiwałam głową, ponieważ uznałam to za dobry sposób. Poza tym wrotkowisko jest całkiem duże, więc może uda mi się utrzymać satysfakcjonującą odległość od brata i jego przyjaciół.
Splotłam nasze dłonie i z odrobinę większą pewnością ruszyłam w stronę drewnianego parkietu. Cieszyłam się, że mogłam z Ryanem trwać w relacji przyjaźni, a mimo to również odbierał zwyczajnie chodzenie za rękę, całusy w policzek. Podobało mi się to, że nasz stosunek był całkiem jasny i nie oczekiwaliśmy od siebie niczego więcej. Przynajmniej z mojej strony.
CZYTASZ
Szeptem
Teen FictionPrawda była taka, że w mniemaniu niektórych oni nigdy nie powinni się spotkać. Nie powinno dojść do uczucia, jakie zakiełkowało między nimi. Chociaż ona tego nie rozumiała, to jeśli mówiła o miłości do niego, musiała zachować ostrożność. Musiała mów...