| 27 |

2K 92 12
                                    

– Wiesz, co ja myślę? – zaczęła Mackenzie, zagryzając końcówkę mojego ulubionego długopisu. Zazgrzytałam zębami na ten widok, mrużąc przy tym oczy, by zrozumiała, że nie mogła tak robić z cudzymi rzeczami.

Mackenzie odłożyła przedmiot na biurko, przewracając przy okazji oczami. 

– Co? – zapytałam. Przywarłam plecami do dosyć chłodnej ściany, co dało mi odrobinę ulgi. Tego dnia słońce smażyło każdego, kto tylko odważył się wyjść z domu. – W ogóle o czym ty mówisz? Nie rozumiem cię. – Pokręciłam głową.

Przymknęłam oczy, rozkoszując się krótką chwilą przyjemności, gdy wiatrak obrócił się w moją stronę. Pod wpływem wytworzonego wiatru, luźno leżące kartki na łóżku spadły na podłogę. Moje włosy zawirowały, przysłaniając mi oczy, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Upały potrafiły porządnie zawrócić ludziom w głowach.

Zgarnęłam niesforne kosmyki włosów za ucho, by spojrzeć na przyjaciółkę. Wcale nie przejęłam się notatkami, które mogły się zgubić. Nie potrafiłam skupić się na nauce, gdy panował skwar.

– Twoje urodziny już za tydzień – powiedziała dosadnym tonem, jakby chciała przypomnieć mi o czymś najważniejszym na świecie.

Pokiwałam głową, przypominając sobie o tym. Nadal nie miałam dokładnego pomysłu, jak spędzić ten dzień. Nie chciałam imprezy, tylko tyle postanowiłam.

– Zróbmy coś specjalnego – zaproponowała. Postukała długopisem o swój policzek, patrząc z zamyśleniem na widok za oknem. Na moment również tam spojrzałam. Piękna pogodna zatrzymywała nas w domu, jednocześnie nie pozwalała spokojnie w nim siedzieć. Chętnie wskoczyłabym do lodowatej wody.

– Wyjątkowe powinny być osiemnaste urodziny, nie siedemnaste – skomentowałam, więc Mackenzie spojrzała na mnie z westchnieniem. – Spotkamy się u mnie w domu i tyle. – Wzruszyłam obojętnie ramionami, bo nie miałam lepszych pomysłów.

Przyjaciółka uniosła wysoko brwi, a kpiący uśmiech wpłyną na jej twarz. 

– O nie – rzekła bez zawahania. – Nie ma mowy – dodała, kręcąc głową. – Jeśli ty nie chcesz się wysilić, to ja to zrobię. Każde urodziny są wyjątkowe, więc tak trzeba je świętować.

Prychnęłam mimowolnie. Mackie chciała dla mnie dobrze, lecz wiedziałam również, że szukała pretekstu do zabawy. Uświadamiałam jej na każdym kroku, że impreza nie wchodziła w grę. Nie miałam nic przeciwko, jeśli chciała coś dla mnie zorganizować. Byle, żeby brała pod uwagę to, co mogło naprawdę mi się spodobać.

– Mam w sumie pewien pomysł, ale muszą zaakceptować go twoi rodzice – wyznała, uśmiechając się tajemniczo, po czym nachyliła się nad swoimi notatkami.

Zmarszczyłam czoło, przyglądając się jej uważnie. Zapisała kilka słów na kartce, spoglądając co jakiś czas do podręcznika. 

– To lepiej zaplanuj coś, co nie wiąże się z opinią mojej mamy – wymamrotałam niechętnie.

– Nie bądź pesymistką – powiedziała, rzucając we mnie gumką do ścierania. Popisując się swoim refleksem, złapałam ją nim zdążyła we mnie uderzyć.

– Jestem realistką – fuknęłam. Wyprostowałam nogi, gdy poczułam, że od zbyt długiego siedzenia w jednej pozycji, kolana zaczynały mnie boleć. – Za to ty masz głowę w chmurach.

– Jestem optymistką.

– Ciut za bardzo – odparłam, pokazując kciukiem i palcem wskazującym niewielką odległość.


~*~


SzeptemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz