| 8 |

2.4K 106 14
                                    

Mackenzie: odbierz telefon, no przepraszam już nie będę gadać o nim

Odczytałam wiadomość, ale nie zamierzałam odpisywać. Wiedziałam, że jej słowa były szczere, ale potrzebowałam odpocząć od niej chociażby przez ten jeden dzień. Mieliśmy w miare ładną niedzielę, którą zamierzałam spędzić w domu. Nawet wczorajszy festiwal kolorów odpuściłam.

Mój spokój jednak trwał zaledwie kilka sekund, gdyż Myles wparował do mojego pokoju, robiąc przy tyn hałas swoimi okrzykami.

Skrzywiłam się na dźwięk jego głosu, gdy starał się wyciągać wysokie dźwięki. Tańczył przy tym jakieś nieokreślone ruchy, a ja jedyne o co w głębi duszy prosiłam, to spokój.

– Myles! – zawołałam wkurzona jego nagłym najściem. Chciałam pobyć sama, a on musiał mi to psuć.

Brat stanął nieruchomo, kwinięciem głowy dając mi znak, żebym mówiła dalej.

Przynajmniej zamilkł.

– Możesz mi powiedzieć co ty robisz? – zapytałam niezbyt miłym tonem głosu. Jakoś łatwo było doprowadzić mnie do złości. – Bo ja naprawdę nie mam pojęcia! – wrzuciłam ręce w górę, by dać choć trochę spłynąć z siebie tym negatywnym emocjom. – Albo wiesz co, nie odpowiadaj! – burknełam i wstałam z łóżka.

Myles chyba zaskoczył się moim małym wybuchem, ale od kilku dni już chodziłam zła. Musiałam sobie jakoś ulżyć i odciąć się od wszystkiego. Właściwie to nawet nie wiedziałam co miało na mnie tak zły wpływ, ale miałam ochotę krzyczeć i pokazywać wszystkim jak bardzo mnie denerwują.

Brat zmarszczył czoło w zdziwieniu.

– Co ci? – zapytał. – Okres masz?

Na jego twarz wkradł się delikatny uśmiech. Wyczułam, że chciał się ze mnie pośmiać, ale nie miałam na to ochoty.

– Rzeczywiście zabawne – przewróciła oczami.

Wyminęłam brata i wyszłam z pokoju, kierując się na zewnątrz domu. Musiałam coś porobić, zająć czymś myśli.

Usłyszałam jeszcze jak tata pytał gdzie idę, ale wyszłam z domu bez słowa.

~*~

Odpychałam się nogami od zimnej, śliskiej powierzchni. Czułam się coraz pewniej z tym co robiłam i z każdą minutą na lodowisku żałowałam, że nie wróciłam do tego wcześniej. Czułam się już dobrze, więc powinnam ćwiczyć regularnie i przede wszystkim znaleźć nową trenerke, bo poprzednia znalazła nową podopieczną. Chciałam wrócić do konkursów i wreszcie pokazać mamie, ile to wszystko dla mnie znaczyło.

Przez pierwsze piętnaście minut zrobiłam małą rozgrzewkę. Dopiero po tym czasie starałam się wykonywać różne kroki, których do tej pory zdążyłam się nauczyć.

Czułam się dziwnie. Nieswojo. Wcześniej miałam wrażenie jakbym była w swoim żywiole i nagle jakbym znalazła się w obcym miejscu. Może to przez to, że miałam ostatnio gorsze dni.

Po upływie godziny zeszłam z lodowiska, aby czegoś się napić. W hali chyba nie było żadnej żywej duszy. Korytarze, szatnie, jak i inne pomieszczenia socjalne świeciły pustkami. Usiadłam na trybunach na samym dole, żeby odspanąć. Zmieniłam łyżwy na buty, po czym poszłam na korytarz kupić wodę mineralną.

Idąc spowrotem na trybuny nagle poczułam się dziwnie, jakbym nie była sama. Zatrzynałam się w bezruchu i starałam się wychwycić każdy dźwięk, ktory roznosił się echem po hali. Usłyszałam dziewczęcy głos, a zaraz po tym męski. Znajomy.

Pewniejszym krokiem udałam się na przednie trybuny, gdzie zostawiłam swoje rzeczy. Usiadłam w ciszy, aby nie zostać zauważona.

Zdziwił mnie wzrok Isaaca nieudolnie jeżdżącego na łyżwach. Wraz z nim wygłupiała sie jakaś dziewczyna. Średniego wzrostu brunetka. Radziła sobie znacznie lepiej niż jej towarzysz.

Od razu poczułam chęć ulotnienia się. Usiłowałam podnieść swoje rzeczy bezszelestnie, ale byłam w tym zbyt dobra. Para od razu zwróciła się ku mnie. Przez chwile satli w ciszy przyglądając się mnie, jednak kiedy zamierzałam mimo to wyjść szybko z hali, Issac mnie rozoznał.

– Wilma? – zapytał.

Odwrociłam się tyłem chcąc odejść. Słyszałam dźwięk łyżew szorujacych po lodzie, stąd wiedziałam, że podjeżdża coraz bliżej mnie. Już nie wiedziałam, czy się odwrócić, czy uciec. Nie chciałam, żeby Myles się dowiedział, że spotkałam Isaaca i z nim gadałam. Nie potrzebne mi kłótnie z tego powodu.

_______________________________________
609 słów

Wiem, że totalnie krótki i jak dla mnie niezbyt dobry ten rozdział, ale chciałam wreszcie dać znak, że nadal chce pisać to opowiadanie.

Jak pewnie wiecie mam pewne problemy ze sprzętem, a ten rozdział napisałam na telefonie. Trochę źle mi się pisało, ale postanowiłam, że wreszcie muszę coś dodać.

Jeśli wam to nie przeszkadza, to moge dodawać jakoś 1-2 rozdziały w każdym tygodniu, aby powoli iść z tym opowiadaniem dalej. Jedyne co to rozdziały będą krótkie.

Mam nadzieję że ktoś to nadal czyta. Dajcie znać czy dotrwaliście 😁

czytasz=komentujesz/gwiazdkujesz=motywujesz

SzeptemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz