Rozdział 21

5.9K 381 9
                                    

Godzinę póżniej do domu Alexa przyjechał Matthew. Gniew był widoczny na jego twarzy. Bianka dalej wtulała się w ciało Alexa, jakby był jej podporą, jej jedyną deską ratunku, jej ucieczką od rzeczywistości. Clarissa szybko podeszła do męża i wyciągnęła go z kuchni.

Za nimi było słychać podniesione głosy i to jak kobieta stara się wytłumaczyć całą sytuację. Ruda spojrzała na Alexa i uśmiechnęła się ciepło, chcą rozweselić jego chmurną twarz.

Nic. Dalej wpatrywał się w miejsce gdzie zniknęli jego rodzice.

-Ej - Bianka szturchnęła go lekko, a dopiero wtedy przeniósł na nią wzrok. - Co się stało?

Chłopak pokręcił głową.

-Nic, absolutnie nic. Oprócz tego że mój dawny przyjaciel, wszedł sobie tak normalnie do mojego domu. - warknął.

Dziewczyna była zaskoczona jego zmianą. Widziała jak ze złości pociemniały mu oczy, a jego mięśnie napięły się pod czarną koszulką.

Odsunęła się od niego na bezpieczną odległość spotykając jego wzrok. Splotła ręce na piersi i podeszła do okna, oglądając to co było na zewnątrz. Nie minęło dziesięć sekund ,a na jej biodrach pojawiły się duże męskie dłonie. Nie odwróciła jednak wzroku.

To prawda, Christopher włamał się do jego domu, ale nie powinien wyładowywać swojej złości na niej. Oboje to doskonale widzieli.

Ciepły oddech otulił jej szuję ,a silne ramiona przyciągnęły ciało Bianki do Alexa. Zamruczał jej do ucha, wiedząc jak bardzo to lubi.

- Przepraszam, ja po prostu... - westchnął - Ja po prostu już nie daję sobie rady z całym tym chaosem. No wiesz, wataha, rodzina i Christopher ...

-I ja - wtrąciła Bianka odwracając się twarzą do chłopaka - Przyznaj to. Jestem na ciebie ciężarem.

Oczy Alexa podwoiły swój rozmiar. Zaczął plątać się w swoich słowach.

- Co? Nie... Ja nie ... Nic takiego nie powiedziałem.

-Oczywiście ,że nie. Ale na pewno tak myślisz.

White otwierał już usta, kiedy do kuchni wszedł Matthew. Nie trzeba dopowiadać ,że jego złość widać było z kilometra.

-Kto go do cholery jasnej tu wpuścił?! -krzyknął.

-Nikt go nie wpuścił, sam sobie wszedł, jeszcze nie wiem jak, ale się dowiem. - odpowiedział spokojnie Alex ,wiedząc że tylko spokojem ujarzmi swojego ojca.

- To się najlepiej dowiedz. I to jak najszybciej, bo nie mam najmniejszego zamiaru denerwować się za każdym razem, kiedy ten smarkacz wejdzie ci w paradę.

~~*~~

Kilka minut póżniej Matthew wyszedł razem z Clarissą ,która jak cień ciągnęła się za nim. Obserwowała to Bianka wyglądając za okno, a w jej oczach pojawiły się łzy. Pomyślała, że nie chciałaby być jak Clarissa - nie chciała być tylko dodatkiem lub pocieszeniem. No bo jaki to by miało sens. Jej zdaniem związek bez miłości nie był związkiem.

Głowa Alexa wysunęła się z kuchni ,a oschły głos dotarł do uszu dziewczyny.

-Chodź, zrobiłem śniadanie.

Bianka z ociąganiem ruszyła do kuchni.

Napięcie między nimi było wręcz namacalne, jednak nikt nie chciał tego przerwać.

Bianka była na to za dumna, a Alex...

Kiedy weszła do pomieszczenia, zapachy uderzyły w nią ze zdwojoną siłą i przyprawiły o zawrót głowy. Usiadła na krześle naprzeciwko Alexa. Wzięła do ręki widelec i zaczęła kroić kotleta, by po chwili włożyć go do ust. Nikt się nie odzywał, a jedynie słychać było odgłosy uderzeń sztućców o talerze. Kilka razy chłopak spoglądał zza gęstych rzęs na swoją partnerkę, niestety ona była zbyt zajęta jedzeniem, by to zauważyć.

Po zjedzeniu odniosła jak najszybciej talerz i już miała wychodzić, kiedy zatrzymał ją cichy głos Alexa.

-Bianko... - być może i był przepełniony smutkiem, ale nic nie mogło się z tym równać ,kiedy te same uczucia ,tym razem mocniejsze pojawiły się w sercu Bianki.

Dziewczyna zacisnęła usta w prostą linie i odwróciła się. Obrzuciła Alexa zmęczonym wzrokiem i zwiesiła ramiona. Było to dla niej tak samo trudne jak dla niego.

- Nie mam siły by się z tobą kłócić. Ja ci już powiedziałam co miałam do powiedzenia. - westchnęła, patrząc wszędzie tylko nie na partnera - Powinieneś to przemyśleć, w spokoju.

- Nie wyjaśniliśmy sobie nic. Powiedziałaś tylko coś co nie jest prawdą. - warknął brunet.

Dziewczyna prychnęła pod nosem.

- "Coś co nie jest prawdą"? Masz mnie za idiotkę?! - krzyknęła. Wiedziała, że mężczyzna nigdy nie zrozumie kobiety. - A to jak wymieniałeś ślinę z Rebeccą, też nazwiesz nieprawdą?

Alex nie spuszczał wzroku z Bianki. Miał chyba nadzieję,że zapomniała o tym incydencie w blondynką w jego domu.

- Tak, to też jest kłamstwo. Wszystko zdarzyło się kiedy weszłaś do domu. Rebecca to usłyszała i mnie pocałowała. ONA nie JA !

- I myślisz ,że w to uwierzę? Alex ona cię kocha i ty ją na pewno tez. Nie wiem dlaczego myślałam, że mogłabym być dla ciebie tak samo dobra jak ona. - przy każdym słowie głos Bianki załamywał się by zamienić się w szloch.

Alex widząc to podszedł powoli i ostrożnie do partnerki , ujął jej twarz, podnosząc by spojrzała w jego oczy. Potem powiedział dobitnie :

- Nikt nie jest ważniejszy od ciebie. Zawsze i do końca mojego życia będę cię kochał - złapał jej dłoń i położył na klatce piersiowej ,gdzie biło jego serce. - Będę cię kochał, dopóki ono będzie bić.

Kąciki ust Bianki podniosły się w nikłym uśmiechu, a jej ręce objęły szyję bruneta i przyciągnęły jego głowę do siebie, by złożyć delikatny pocałunek na jego wargach.

Czuła na ustach uśmiech Alexa, który przyciągnął ją bliżej siebie. Jeżeli bliżej się dało.

Tych słów właśnie potrzebowała. Potrzebowała dowodu na jego miłość.

Od Autorki:

Boże... Ile mnie tu nie było? Z miesiąc? Dwa?

Bardzo ,ależ to bardzo was przepraszam po prostu nauka mnie przyćmiła i nie miałam czasu by napisać rozdział. Mam nadzieję że się wam podobał, bo mi nie za bardzo. Moim zdaniem zachowanie Bianki jest... dziwne. Kobieto zdecyduj się wreszcie czy chcesz go mieć czy nie. Liczę na DUŻO KOMENTARZY !!!!

Pozdrawiam i całuję :*

PrzetrwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz