Rozdział 9

9.5K 621 81
                                    

Około godziny 6 promienie słoneczne bezczelnie wdarły przez zasłony padając na ciało rudowłosej.Ociężale otworzyła oczy po czym się przeciągnęła na łóżku.Była w dobrym humorze i zamierzała wykorzystać dzień jak najlepiej. Przed oczami stanęła jej scenka z wczorajszego wieczora.

- ... dałabyś się wyrwać gdzieś na randkę ?

Zamurowało ją .Nie poczekajcie jeszcze lepiej .Zamieniła się w słup. Nie mogła się ruszyć ani nic powiedzieć.Chłopak był wobec niej odważny.Nie spodziewała się takiego pytania ,W jej głowie toczyła się walka między odmową a zgodzeniem się.Zawstydzona zagryzła wargę przyciągając tym wygłodniały wzrok Alexa. W jednej sekundzie miał ochotę się na nią rzucić i uwolnić jej wargę z pomiędzy zębów ,ale wiedział że by to nie pomogło w sytuacji w której się znajdował.Dziewczyna to zauważyła i spróbowała jakoś załagodzić tą niezręczną sytuację.

-Wiesz powinnam się nad tym zastanowić. Jakby coś to dam ci znak...

-A dlaczego nie mogłabyś się po prostu zgodzić? - przerwał jej.

Westchnęła.

-Ponieważ z natury nie umawiam się na randki.To nie w moim stylu - śmiesznie zmarszczyła nos ,powodując cichy śmiech Alexa.

- To może powinnaś zacząć ,nikomu to jeszcze nie zaszkodziło. Tak przynajmniej słyszałem.

Uśmiechnęła się patrząc jak White teatralnie drapie się po brodzie.

-Może tak.

Zaprzestał swych czynów i skupił wzrok na jej osobie. Nieśmiały uśmiech wpłynął na jego twarz.

-Czyli się zgadzasz.

Skanowała jego oczy w których igrały wesołe iskierki.

-Tak.

No bo jak mogłaby się nie zgodzić?

Wspomnienie wywołało dziwne uczucie w brzuchu Bianki. Wstała i skierowała się do kuchni by przygotować śniadanie .Pomieszczenie może było małe ,ale funkcjonalne. Żółte ściany i drewniane szafki sprawiały że dziewczyna częściej przesiadywała w kuchni ,popijając herbatę i czytając gazetę .Wyjęła mleko z lodówki ,po czym wyciągnęła z szafki dwie małe miseczki.

Do jednej nalała zimne lekko ,natomiast do drugiej karmę dla kota. Zawołała swojego pupila ,który niedługo po tym pojawił się w pomieszczeniu .Od razu skierował się w stronę misek ,mrucząc zaczął delektować się posiłkiem. Bianka zajęła się przygotowaniem swojego śniadania .Podłączyła toster i włożyła do niego dwie kromki chleba. Poczekała aż charakterystyczny dźwięk sygnalizujący że chleb jest gotowy zadźwięczy i położyła tosty na niebieski talerz..Ruszyła do salonu by zająć się księgą Zmiennokształtnych ,którą dawno nie czytała. Przyglądała się zżółkniętym kartką na których pochyłym pismem znajdowały się kolejne zdania dotyczące przeszłości jej gatunku.Przesunęła palcami po rysunku przedstawiającego młodą kobietę o kasztanowych lokach i głęboko zielonymi oczami. Na dole napisane było : Estera McConnary - jedna z najdzielniejszych i najpotężniejszych.

Biankę zdziwiła że kobieta miała tak samo na nazwisko jak ona.

"Pewnie zbieżność nazwisk"

Zaczęła czytać kolejne linijki ,zagłębiając się w kolejne informacje.Jej rozmyślenia przerwała piosenka Rascal Flatts.Szybko wyciągnęła telefon. Na środku ekranu znajdowała się żółta koperta z nieznanym numerem.Otworzyła wiadomość a jej oczom ukazała się treść :

"Mam nadzieję że nasza randka jest jeszcze aktualna .Wpadnę po ciebie o 18. Alex "

Uśmiechnęła się wiedząc że chłopak naprawdę się stara . Nie wiedziała skąd mógłby mieć jej numer ,ale szybko przed jej oczami stanęła twarz róźowowłosej Amy. No tak. Mogła się tego domyślić. Wystukała wiadomość potwierdzającą po czym spojrzała na zegar na ścianie ,który wskazywał kilka minut po 15. Zdziwiła się że tak długo siedziała przez księgą .Zdawało się że minęło tylko 5 minut. Jak oparzona zeskoczyła z kanapy i pognała do łazienki ,mijając zdziwionego Mruczusia.

~~*~~

Rodzinne opady były codziennością w domu państwa White. Tylko że przy stole nikt nie rozmawiał ,nikt nie pytał jak komuś minął dzień czy co tam u niego.Cisza ,cisza i cisza.W powietrzu unosił się zapach ugotowanych ziemniaków ,polanych pysznym aromatycznym sosem. Słychać było uderzanie sztućców o talerze.Matthew wolał w tym szacie spożywać posiłek niż zainteresować się rodziną. Erik nie był z tego zadowolony ,chciał jakoś załagodzić sytuację wypytując ojca jak mu minęła praca. Ku jemu nieszczęściu Matthew skutecznie go zbywał , nawet nie zaszczycając syna spojrzeniem .Zdenerwowany Erik wstał od stołu w między czasie komplementując kuchnię matki po czym wyszedł z domu ,trzaskając drzwiami. Mężczyzna niewzruszony zachowaniem syna dokończył obiad i udał się do swojego gabinetu. Clarissa nadal siedziała przy stole razem ze swoimi pozostałymi synami Renem i Alexem. Każdy z nich wiedziało że Matthew ma dość trudny charakter i nie zawsze interesował się swoją rodziną. Dla niego liczyła się tylko praca.

-Jak tam się układa z Amy?

Ren podniósł głowę obserwując matkę.

- Jakoś się układa.

Niezadowolona z jego odpowiedzi Clarissa postanowiła dalej brnąc w rozmowie.

-Słyszałam że to bardzo dobra dziewczyna .Nie skrzywdź jej jak poprzednie.

Chłop wstał gwałtownie z krzesła i odłożył talerz do zmywarki.

-Nie powinno cię to w ogóle interesować.

I już go nie było.

Clarissa złapała się za włosy delikatnie je ciągnąc w dół.

-Rodzina się mi wali.

Alex spojrzał na nią i lekko uśmiechnął się chcąc w jakiś sposób dodać jej otuchy.

-Wcale nie .Zobaczysz wszystko się ułoży. Obiecuje.

Nie wiedział jeszcze jak ma to naprawić ,ale obiecał i obietnicy dotrzyma.

Chwilę siedzieli w ciszy po czym kobieta zaczęła jak gdyby nigdy nic sprzątać po posiłku.

-A jak tam Bianka? Lepiej się czuję ?

- Tak. Ma się lepiej. - spuścił wzrok ,czekając na to co zaraz powie jego matka.

-Umówiłeś się z nią wreszcie ,czy nie ?

To było do przewidzenia.

-Tak.

Uśmiech pojawił się na samo wspomnienie wczorajszego wieczoru.

-Jakie macie plany?

-Jeszcze nie wiem. Ale pomyślę.

Clarissa cieszyła się ze szczęścia Alexa. Ta cała Rebecca nie była w jego stylu . Nie lubiła jej.

-A kiedy idziecie na tą randkę ?

-Dzisiaj .Mam po nią przyjść o 18.

Spojrzała na zegarek.

-No to na co czekasz ? Idź się przygotować ale już !- popchnęła go w stronę jego dawnej sypialni.Chłopa jedynie przewrócił oczami ale spełnij jej rozkaz.

Czytasz = Komentujesz

Od Autorki : Wiem nudaa. Ale proszę komentujcie.

PrzetrwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz