Sofie
W sobotni poranek miałam wręcz wisielczy nastrój. Bolała mnie chyba każda możliwa komórka w moim ciele, która boleć mogła. Głowa, stawy, brzuch, a do tego wszystkiego jeszcze kręgosłup. Nie miałam siły na, dosłownie, nic. Mimo że odwlekałam to w czasie najbardziej jak tylko się dało, ale w końcu musiałam wstać z łóżka. Gdyby nie praca, która jest mi potrzebna do utrzymania się, pewnie nie przesunęłabym się nawet o milimetr, nawet po jedzenie. Z braku wyboru musiałam jednak opuścić ciepłe wyrko i przygotować się do pracy. Szło mi to opornie jak nigdy, ale ostatecznie uporałam się z tym na czas. Narzekając na zimno, wilgotność i wszelkie inne niedogodności klimatu Norwegii dotarłam do pracy. Miałam niewielkie opóźnienie, ponieważ autobus miał problem z przejechaniem przez resztki roztopionego śniegu, ale na szczęście nie zauważyłam przy drzwiach zniecierpliwionych klientów. Z rozkoszą malującą się na twarzy weszłam do ogrzewanego pomieszczenia. Co prawda temperatura nie była za wysoka, ponieważ kaloryfery włączyły się dopiero kilka minut temu, ale i tak było zdecydowanie cieplej niż na dworze. Zdjęłam puchową kurtkę i ubrałam mój strój "służbowy", po czym usiałam przy grzejniku. Napawając się ciepłem płynącym z termowentylatora i obsługując klientów spędziłam dzień do wpół do czwartej. O tej właśnie godzinie do sklepu wszedł Anders. Jego widok mocno mnie zaskoczył, bo nie spodziewałam się go tu zobaczyć, ale dzięki temu zupełnie zapomniałam też, że cokolwiek miało mnie boleć. Chociaż sklep zoologiczny to też sklep, więc sama nie potrafiłam sobie wytłumaczyć mojego zdziwienia. Ponieważ znad książki widoczne były tylko moje oczy mężczyzna nie poznał mnie i zaraz po wejściu spytał:
-Czy mogłaby mi pani pomóc w wyborze świnki morskiej?-odłożyłam książkę na parapet i gestem zaprosiłam go w głąb sklepu
Z wymalowanym na twarzy niedowierzaniem poszedł za mną, aż w końcu zatrzymaliśmy się przy klatkach z poszukiwanymi przez niego zwierzakami.
-Pracujesz tu?-zapytał patrząc na mnie przenikliwym wzrokiem, pod wpływem którego lekko się zaczerwieniłam
-Tak-skinęłam potakująco głową i pogłaskałam jednego z gryzoni-Nie masz zbyt dużego wyboru-zaśmiałam się wskazując na ledwie trzech przedstawicieli poszukiwanego przez niego gatunku
On jednak już chyba miał swojego ulubieńca. Po usłyszeniu mojej odpowiedzi skierował wzrok na najbardziej kudłatego stworka, który z zaciekawieniem przyglądał się temu, co się dzieje na dużym świecie.
-Ten chyba jest najbardziej inteligentny z nich wszystkich-stwierdził po chwili patrzenia w oczy zwierzątka
-Nie zdziwiłabym się-zachichotałam
-Myślisz, że nadałby się na prezent dla babci?-spytał po chwili ciszy Norweg
-Cóż, nie wiem. Nie jestem zwolenniczką dawania zwierząt na prezenty...-powiedziałam niepewnie
-Z doświadczenia wiem, że zazwyczaj to nie kończy się dobrze-przytaknął-Ale samotna, starsza kobieta potrzebuje towarzystwa jakiegoś zwierzątka, którego nie trzeba wyprowadzać na dwór-wyjaśnił
-Skoro tak stawiasz sytuację, to myślę, że będzie idealny-uśmiechnęłam się-Umie słuchać-dodałam
-Okey, w takim razie wezmę go, ale nie dzisiaj, bo by nam przeszkadzał-mężczyzna zaśmiał się
-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam-usłyszałam mocny głos Rolfa
-Hej Rolf-uśmiechnęłam się do niego-Wcześnie dziś jesteś. Coś się stało?-zapytałam widząc, jak nerwowo ściąga kurtkę
-Mała sprzeczka z Elen, nic poważnego-machnął ręką i odwrócił się z powrotem w stronę Andersa i moją-Kupuje pan coś?-spytał siadając za ladą
-Czy mógłby pan dopilnować, żeby ta świnka morska-wskazał na swojego wybrańca-Nie zniknęła do poniedziałku? Dzisiaj nie bardzo mogę ją ze sobą wziąć-uśmiechnął się przepraszająco
Mój szef zrobił groźną minę, ale tylko pokiwał głową. Zauważyłam, jak Anders odetchnął z ulgą. No tak, w końcu Svensen jest dość postawnym mężczyzną. Poszłam na zaplecze po kurtkę i zauważyłam, że blondyn przygląda się gromadom rybek pływających w akwariach. Kiedy dostrzegł, że już jestem gotowa ruszył w kierunku drzwi. Wyszedł pierwszy, więc na wszelki wypadek ja też poprosiłam Rolfa, żeby przypilnował tego stworka.
-To ten cały Anders?-spytał w ostatniej chwili, a ja pokiwałam głową-Masz w życiu prawdziwego fuksa Sofie. Miłej randki-pomachał mi na pożegnanie, a ja wystawiłam mu język i również wyszłam
-To gdzie dzisiaj idziemy?-spytałam kiedy stanęłam obok niego
-Dowiesz się jak już dojdziemy-powiedział pokazując zęby w szerokim wyszczerzu
-Pamiętaj, że nie mam dzisiaj za dużo czasu-przypomniałam mu, a on tylko tajemniczo się uśmiechnął
Anders
Dzień zacząłem pełen energii. Poranne ćwiczenia, bieganie. Wszystko po to, żeby nie mieć za dużo siły na spotkaniu z Sofie, bo byłoby to niemiłe, gdybym cały czas truchtał w miejscu. Po solidnym obiedzie postanowiłem skorzystać z okazji i przed umówioną godziną wstąpić do znajdującego się w pobliżu sklepu zoologicznego. Moja babcia miała mieć niedługo urodziny, a ja postanowiłem podarować jej jakieś mądre zwierzątko, które nie wymaga specjalnie dużo opieki. Dlatego postawiłem na świnkę morską. Kiedy wszedłem do środka mocno się zdziwiłem. Nie spodziewałem się zobaczyć Sofie za kasą w sklepie, zwłaszcza w takim ze zwierzętami, ale to spotkanie było bardzo przyjemnym zaskoczeniem. W miarę szybko wybrałem zwierzątko odpowiednie dla mojej babci i po krótkiej rozmowie z współpracownikiem Sofie wyszliśmy na zewnątrz. Całą drogę kobieta próbowała na różne sposoby wyciągnąć ze mnie cel naszej podróży, ale byłem nieugięty i nie pisnąłem ani słówka. Dzięki temu mogłem zobaczyć zaskoczenie na twarzy mojej towarzyszki kiedy zorientowała się, że naszym celem jest wesołe miasteczko. Gościło ono tam jednak tylko przez chwilę, bo po kilku sekundach jego miejsce zastąpiła nieco dziecięca radość. Z uśmiechem na ustach kupiłem bilet i pociągnąłem ją przez bramę do środka. Biegaliśmy od atrakcji do atrakcji, a uśmiech na ustach Sofie nie zmalał ani odrobinę. Co prawda była lekko zawiedziona, kiedy nie wygrała dla siebie miśka, ale szybko poprawiłem jej nastrój zbijając wszystkie puszki. W międzyczasie zjedliśmy też watę cukrową, chociaż to głównie ona ją zjadła, bo ja ze względu na dietę nie mogę sobie pozwolić na coś takiego. Kobieta uświadomiła sobie, jak późno się zrobiło, dopiero kiedy oznajmiono, że zaraz zamykają i nie była zbyt szczęśliwa z tego powodu.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że już tak późno?-spytała z wyrzutem kiedy szliśmy na przystanek-Jak ja teraz zrobię wszystko?-spytała chyba samą siebie
-Mogę ci pomóc-zaproponowałem ochoczo
-Tym razem ci odpuszczę, bo nie bawiłam się tak od dawna-powiedziała lekko czerwona na buzi-Ale następnym razem będziesz pisał za mnie wypracowanie-pogroziła mi palcem, a po chwili wybuchnęła śmiechem
Tak wesoła wyglądała naprawdę cudownie, dlatego kiedy musieliśmy się rozstać długo patrzyłem na jej twarz.

CZYTASZ
Szałas Z Dębowych Gałązek
FanficKiedy jest się dzieckiem wszystko wydaje się być łatwe, a za największe zmartwienie uznaje się zakaz zabawy na podwórku. Jedynym problemem okazuje się fakt, że nie można na zawsze pozostać dzieckiem, a niecodzienne sytuacje z czasem zaczynają nas pr...