Jesteś niemożliwy

34 3 0
                                    

Sofie

Na początku nie mogłam zasnąć. Wszystko w okół rozpraszało moją uwagę. Mimo zgaszonego światła ciągle przyglądałam się komodzie, na której stały trofea Andersa. Pozłacane, powlekane srebrem i brązem nagrody, mimo nikłego, dawanego tylko przez księżyc, światła bardzo wyraźnie odcinały się na tle ciemnej, zapewne dębowej, komody. Nad nią wisiało kilka zdjęć w małych ramkach, którym jednak nie zdążyłam się zbyt dokładnie przyjrzeć. Przez zamknięte drzwi słyszałam, jak mój chłopak bierze prysznic. Jedno trzeba mu przyznać-nie umie zachowywać się cicho. Po bliżej nieokreślonym czasie opuścił łazienkę, a potem zszedł po schodach. Mimo to ja wciąż nie mogłam zasnąć. Prawdopodobnie przez natłok informacji, które dzisiaj do mnie dotarły, więc odleciałam do krainy snów dopiero kiedy kukułka, w niewielkim zegarze, zakukała dwanaście razy.

Obudziło mnie spore zamieszanie w pokoju obok, wywołane, z tego co słyszałam, brakiem skarpetki do pary. Uśmiechnęłam się pod nosem na przekomarzanki rodziców Andersa, którzy czasem zachowywali się jak zakochani nastolatkowie. Nie mogłam już potem zasnąć, więc postanowiłam zejść na dół. Z roztrzepanymi włosami i bez makijażu, na dodatek w piżamie, musiałam wyglądać potwornie, ale wybitnie nie chciało mi się wstępować do łazienki. Przeczesując dłonią splątane kosmyki zeszłam po schodach. Stanęłam w drzwiach i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, był włączony telewizor, a dopiero później zauważyłam, że na wprost niego, wciąż w pościeli, leży Fanni.

-Nie za wygodnie ci?-spytałam widząc, jak rozciągnął się na meblu

-O, już wstałaś. Coś wcześnie, jak na wolny dzień-zaśmiał się i odwrócił głowę w moją stronę

-Zbudziłam się już jakiś czas temu-powiedziałam uśmiechając się szeroko i siadając obok niego

Mój brzuch, przyzwyczajony do śniadań o wczesnej porze, dał o sobie znak.

-Oho, ktoś tu chyba zgłodniał-zaśmiał się mężczyzna i ociągając się wstał z kanapy-Może być jajecznica?-spytał spoglądając na mnie przez ramię

Jedyne, na co byłam w stanie się zdobyć to kiwnięcie głową. Nawet kiedy on już dawno stał przy kuchence, ja wciąż siedziałam i nie mogłam otrząsnąć się ze stanu szoku, w który wprowadziły mnie jego mocno zarysowane mięśnie brzucha. Nawet smakowity zapach jedzenia nie był w stanie wyrwać mnie z zadumy, więc Anders postanowił zareagować. Z lekkim trudem przerzucił mnie sobie przez ramię i zaniósł do stołu. Piszczałam, kiedy mnie niósł, ale on nic sobie z tego nie robił i po prostu posadził mnie na krześle, a następnie podał talerz i sztućce. Zjedliśmy przygotowany przez niego posiłek śmiejąc się, aż w końcu uświadomiłam sobie, co mi wcześniej nie pasowało.

-Twoich rodziców nie ma?-spytałam po przełknięciu porcji jajecznicy

-Są w pracy-pokiwał głową wkładając do ust kolejny widelec-A czemu pytasz?

-Bo rano mnie obudzili, a teraz jakoś ich nie widziałam-wyjaśniłam

-Nie będzie ich dzisiaj do późna. Powiedzieli, żebyśmy znaleźli sobie jakieś zajęcie-dodał

-A nie możemy po prostu posiedzieć w domu i nic nie robić?-zaproponowałam, na co on zaśmiał się

-Co tylko sobie życzysz. Ale i tak będę musiał wyjść, żeby pobiegać, a potem trochę poćwiczyć, bo inaczej trener mnie zje-powiedział pół żartem pół serio

-A nie możesz tego zrobić po południuuu?-przeciągnęłam wyraz dając mu do zrozumienia, że wolałabym z nim posiedzieć

-Hmmm...-zrobił zamyśloną minę-To może się założymy. Ten, kto wygra, wybiera porę, kiedy idę biegać, co ty na to?-zaproponował

-Wchodzę w to-uścisnęłam wyciągniętą nad stołem dłoń-O co?-zapytałam

-O wygraną w Monopoly

Anders

Poranek, mimo że zaczęty dość wcześnie, był przyjemny. Kiedy moi rodzice wyszli z domu włączyłem telewizor i przeleżałem przed nim dobre półtorej godziny, zanim do salonu zeszła Sofie. Ze splątanymi włosami, bez żadnych podkładów, wyglądała wprost cudownie. Piżama, pasująca do kształtu jej twarzy, dodawała jej uroku, a wesołe ogniki w oczach świadczyły o jej radości. Kiedy zaburczało jej w brzuchu postanowiłem zrobić nam śniadanie. Czułem jej wzrok wwiercający mi się w górną część ciała, ale nie przeszkadzało mi to, a wręcz pochlebiało. Nie reagowała jednak na wołanie do stołu, więc wykrzywiając usta w diabelskim uśmieszku przerzuciłem ją sobie przez ramię i zaniosłem na krzesło. Podczas jedzenia rzuciłem kobiecie wyzwanie, które przyjęła z wymalowaną wolą walki na twarzy. Mimo moich protestów pozmywała po śniadaniu i poszła na górę, żeby się przebrać. Ja szybko złożyłem kanapę i również poszedłem w tym celu na pierwsze piętro. Swoje rzeczy miałem w pokoju, w którym kilka minut wcześniej zniknęła kobieta, więc podszedłem do drzwi i zapukałem.

-Mogę wejść? Mam tam swoje ubrania-wyjaśniłem trzymając dłoń na klamce

Przez chwilę słychać było dźwięki, jakby ktoś walczył wręcz z niedźwiedziem, a potem klucz przekręcił się i drzwi zostały otworzone. Rudowłosa miała na sobie już codzienne ubranie, a w ręce trzymała szczotkę, którą rozczesywała kołtuny powstałe na czubku głowy. Szybko zabrałem z komody bieliznę, koszulkę i dresy, a następnie zostawiłem kobietę samą i zamknąłem się w łazience. Wygoniono mnie jednak z niej już po kilku minutach, kiedy Sofie przyszła zrobić sobie makijaż. Nie słuchała moich uwag, na temat tego, że wcale go nie potrzebuje i zaczęła nakładać na siebie podkład. Wiedząc, że nic tu nie wskóram poszedłem rozłożyć planszę do gry. Dorzuciłem sobie dodatkowe pięć milionów, na dobry start, a potem co najmniej pół godziny oglądałem telewizję czekając, aż zielonooka wyjdzie z łazienki.

Po zaciętej rozgrywce, którą wygrałem zwykłym fartem, oraz początkowymi dodatkowymi pięcioma milionami, padłem wyczerpany na kanapę, która był zaraz za moimi plecami.

-Niezła w to jesteś-powiedziałem uśmiechając się

-Wiem. Następnym razem to ja cię pokonam-puściła mi oczko-Czyli idziesz biegać teraz?-spytała

-Niekoniecznie. Czas do wybrania zostawiam tobie. W końcu jesteś moim gościem-zachichotałem

-Skoro i tak zamierzałeś dać mi wybór, to po co robiłeś tę całą farsę?-nie rozumiała

-Chciałem znaleźć miły zapychacz czasu-wyjaśniłem i przytuliłem się do rudej
_____________
Udało mi się! Wrzucam wam rozdział, chociaż jestem wykończona.

Have a nice day 😁

Szałas Z Dębowych GałązekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz