Sofie
Dużo ludzi opowiadając o swoim ślubie używa słowa "bajeczny". Większość kobiet nazywa siebie księżniczkami, a swoich wybranków rycerzami w lśniącej zbroi, którzy porywają je w najważniejszą podróż życia. Przez prawie dwadzieścia sześć lat marzyłam, że ja kiedyś też będę mogła tam powiedzieć o zawarciu małżeństwa. Mając u swego boku człowieka, którego kocham nad życie byłam najszczęśliwsza na ziemi, wszystko wskazywało na to, że moja uroczystość też będzie jak z marzeń. Jak się okazało, nie wszystko związane z tą uroczystością jest jednak takie proste. W bardzo niewielu źródłach można przeczytać, jak bardzo męczące są przygotowania, które nie raz wysysają z człowieka chęci do życia. Zarezerwowanie sali, zespołu i terminu w kościele to zdecydowanie jedne z najmniej wymagających czynności. Wiele energii wymaga wybranie menu, dekoracji czy kwiatów do kościoła, a także wypisanie zaproszeń, ale przez to udało się przejść mi i Andersowi razem. Niemal cały czas wygłupiając się decydowaliśmy, czy zamiast ryby nie dać zwykłego mięsa, albo co lepiej będzie wyglądać zwisając z sufitu i leżąc na stołach. Wyłonienie kwiatów pasujących do kościoła i nas,pozornie najprostsze, zajęło nam naprawdę sporo czasu. Anders wytrwale obstawał przy różach w odcieniu moich włosów, a ja nie zamierzałam zrezygnować żółtych, bardzo radosnych i wprowadzających do białego kościoła życie, słoneczników. Ostatecznie, po kilku burzliwych, odbywających się na łące, debatach zdecydowaliśmy się na bukiety złożone wielu gatunków polnych kwiatów. Zainspirował nas do tego chaber, który zwisał obok mojej dłoni, a który przez przypadek zerwałam i uroczyście wręczyłam Fanniemu. Po tym każde z nas, na własną rękę, szukało odpowiedniego stroju. Wspieralibyśmy się i w tym, ale moja przyjaciółka, chyba najbardziej przesądna osoba na świecie, kategorycznie zabroniła nam oglądać i suknię, i garnitur przed spotkaniem w kościele. Nie chciałam się z nią kłócić, ponieważ zaraz po Andersie była najbliższą mi osobą, której mogłam zaufać pod każdym względem. W ten też sposób miałam zajęcie na kilka weekendów. Chodziłyśmy po wielu galeriach handlowych, pojedynczych sklepach, ale w żadnym nie znalazłam "tego czegoś", co przemówiło by do mnie. Dopiero za szóstym razem zobaczyłam sukienkę, która dobrze podkreślała moją figurę, nad którą pracowałam od skończenia studiów, idealnie pasowała do moich rudych loków i na dodatek był wygodna. Na manekinie nie wyglądała olśniewająco, ale kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze aż nie mogłam się rozpoznać. Inga, kiedy tylko wyszłam z przebieralni, wciągnęła głośno powietrze, a jej oczy mówiły jedno.
-Bierzemy ją-stwierdziła natychmiast i podeszła bliżej, by przyjrzeć się szczegółom
Zaczęła od dołu i przesuwała wzrokiem coraz wyżej. Nieco rozkloszowany na dole, gładki materiał powoli zwężał się, a dzięki prawie niezauważalnym zakładkom, ukrytym pod wąskim pasem białej tkaniny, poszczególne fragmenty "spódnicy" delikatnie na siebie zachodziły. Nad biodrami projektant zdecydował się nieco "zaszaleć" i tworzywo, z którego zrobiona była góra sukni, zostało ułożone na krzyż. Dzięki temu zabiegowi bardzo efektownie podkreślone były piersi, a doczepione poziomo paski materiału, służące za ramiona, w zgrabny sposób odkrywały barki.
-Zdecydowanie-kiwnęła głową-Będzie idealna
Postanowiłam zaufać nosowi projektantki wnętrz, zwłaszcza, że mój instynkt mówił mi tak samo i na trzy tygodnie przed wydarzeniem miałam prawie wszystko dopięte na ostatni guzik. Ponieważ z Andersem mieszkaliśmy już jakiś czas razem, Inga upadła się, że zabierze kreację do siebie. Sprzedawczyni zapakowała ubranie do kartonowego pudła, z którym wyszłyśmy z budynku. Omijając pozostałe po wczorajszej ulewie kałuże szliśmy w kierunku samochodu brunetki. Zapakowałyśmy, z niewielkim trudem, paczkę do bagażnika, a potem wsiadłyśmy do środka. Fanni był dzisiaj na Letnim Grand Prix, więc nie chcąc wracać do pustego mieszkania, planowałam zostać na noc u przyjaciółki. Dlatego też jedyną pewną rzeczą, oprócz oglądania skoków, było to, że rano będę ważyć kilka kilogramów więcej.
________________
Kto się załapał na pasek?
CZYTASZ
Szałas Z Dębowych Gałązek
Hayran KurguKiedy jest się dzieckiem wszystko wydaje się być łatwe, a za największe zmartwienie uznaje się zakaz zabawy na podwórku. Jedynym problemem okazuje się fakt, że nie można na zawsze pozostać dzieckiem, a niecodzienne sytuacje z czasem zaczynają nas pr...