Odkąd pamiętam uwielbiałam sport, byłam bardzo rezolutnym dzieckiem, które kochało biegać za piłką. Z czasem sama radość z gry przestała mi wystarczać, chciałam poczuć słodki smak zwycięstwa. Próbowałam wielu rodzajów sportu, drużynowych i indywidualnych jednak szybko traciłam zapał do każdego z nich. Mojego pierwszego dnia w gimnazjum spotkałam dwie ciekawe osoby, chociaż raczej powinnam powiedzieć dwie dziwne osoby. Oboje byli wysocy i wysportowani, ale nie to mnie w nich zaciekawiło...
-Przepraszam, podasz piłkę?- poczułam jak piłka od siatkówki odbija się lekko od moich kostek, chwilę po tym namierzyłam właściciela głosu. Był to wysoki ciemnowłosy chłopak o jasnej karnacji i zadziornym uśmiechu. Odgarnął sterczącą grzywkę z jego ciemnych, przypominających kocie, oczu i wystawił lekko prawą rękę. Szybko schyliłam się po okrągły przedmiot, który równie szybko przekazałam dalej. Miałam zamiar odejść...
-Hej zaczekaj, chcesz z nami potrenować?- Przyjrzałam się nadbiegającemu chłopakowi o małej twarzy i białych włosach uformowanych na wzór sowy. Zaśmiałam się lekko na samą myśl, ale z uśmiechem przystąpiłam na jego propozycje.
Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z klubem siatkarskim, szybko pokochałam ten sport i trenowałam ciężko aby stać się w nim jak najlepsza. Będąc w drugiej klasie gimnazjum oglądałam mecz moich starszych kolegów, którzy pokazali mi ten sport- Kuroo i Bokuto, dwóch szaleńców, których nauczyłam się uwielbiać. Mieszkając na obrzeżach Tokio widziałam wielu zawodników podobnej budowy i umiejętności, ale w każdym z nich było coś szczególnego. Do dziś nie wiem czy była to wola walki, determinacja czy po prostu radość z gry...jednak sprawiało to, że oglądało się ich z przyjemnościom.
Wystarczyła mi jedna gra z nimi aby zapisać się do żeńskiej drużyny siatkówki, żadna z dziewczyn nie miała takiej zawziętości jak oni. Ale miałam możliwość grania, cieszyłam się jak głupia z tego błahego powodu. Trenowałam sama przed i po treningach drużynowych, ćwiczyłam różne pozycje, ale szybko zauważyłam, że jestem stworzona do gry na lewym skrzydle.
Przyszła 3 klasa gimnazjum i moja ostatnia szansa na zagranie w rozgrywkach zanim każda z nas rozejdzie się w swoją stronę. Przez pierwsze dwa mecze przeszłyśmy jak burza, los bardzo nam sprzyjał podczas losowania bloków do gry. Wtedy też poczułam jak prawdziwe jest powiedzenie "Im wyżej wejdziesz tym boleśniej upadniesz". Grałyśmy z bardzo dobrą i zgraną drużyną, ale nie to było problemem. Po kolei każda z moich współzawodniczek rezygnowała z gry, nie rzucały się do piłek i uważały, że już wszystko jest stracone. Starałam się ratować sytuację jak tylko mogłam, biegałam od linii do linii. Rzucałam się na wszystkie strony, niestety jedyne co mogłam robić to przebijać piłkę po jednym uderzeniu...To był moment kiedy zrozumiałam jak ważna jest drużyna w tym sporcie, a raczej jak ważna jest indywidualna siła i pewność każdego z graczy, który tworzy tą drużynę.
Skończyłam szkołę z dobrymi wynikami, ćwiczyłam do końca, ale już nie w klubie. Zrezygnowałam z niego, mając za złe moim współzawodniczkom porzucenie walki. Złożyłam kilka podań do różnych liceów, nie liczyłam na stypendium, dlatego ogromne było moje zdziwienie kiedy takie otrzymałam. Jedynym warunkiem była kontynuacja gry w siatkówkę, z radością przystałam na taką propozycję i szybko rozpoczęłam pakowanie.
Nazywam się Arima Tansho i właśnie rozpoczynałam moją przygodę w liceum Shiratorizawa, miało to być istne spełnienie marzeń. Wreszcie posiadałam drużynę, w której każda zawodnicza posiadała własną siłę i rzadko kiedy polegała na innych...
Wygrywałyśmy mecz za meczem kwalifikując się coraz dalej i dalej, nim się obejrzałam zostałam zaproszona do grania w japońskiej młodzieżowej lidze siatkarskiej, a moja drużyna zdobyła puchar rozgrywek krajowych. Udzielałam wielu wywiadów dla coraz to lepszych magazynów sportowych, ciężko trenowałam razem z męską drużyną i właśnie rozpoczynałam mój drugi rok w liceum. Rok, który miał być jeszcze lepszy niż poprzedni stał się najgorszym w moim życiu...
*-*-*-*-*-*
Ta dam, oto prolog nowej opowieści ^.^ Następny rozdział będzie w poniedziałek 27.04 :)
CZYTASZ
Maybe we can try?! [PL]
Fanfiction- Dlaczego tak bardzo nas nie cierpisz? - To nie tak, że już mi na was nie zależy...Ja po prostu nie jestem tą samą osobą jaką mnie zapamiętałeś. - Ja też nie jestem tym samym chłopakiem, który uczył cię grać...Czemu nie dasz sobie szansy na bycie s...