W jednej z sal dostrzegłam zdenerwowanego Tobio uparcie ćwiczącego jakiś nowy typ wystawy, starał się podkręcić piłkę na tyle aby spadła dokładnie na odpowiednią butelkę. Jednak zgadując po jego nastawieniu nie szło mu to za dobrze, odpuściłam sobie na razie próbę witania się i poszłam dalej za Shimizu. W innym pomieszczeniu zauważyłam kilku zawodników Karasuno rozgrywających mały meczyk wraz z kilkoma zawodnikami z różnych szkół. Walczyli zacięcie i eksperymentowali w trakcie gry, natomiast z boku boiska Noya cierpliwie ćwiczył z Hinatą odbieranie piłki. Rudowłosy jak zawsze był pełen energii, ewidentnie chciał dołączyć do gry a libero ciągle próbował zwrócić jego uwagę na zadanie. Brunet tłumaczył mu uparcie i wskazywał co jakiś czas na rozgrywkę, starał się pokazać mu od czego zależy dobre odbieranie piłek. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej zadowolona, że wykorzystują moje rady z pierwszego treningu i podeszłam do rozmawiających dziewczyn.
-Na pewno dasz sobie radę?- ciemnowłosa poprawiła okulary patrząc na mnie zaniepokojona.
-Tak, nie martw się, raczej nie zgubię się na prostej drodze.- zaśmiałam się lekko a widząc jej nie pewny wzrok dopowiedziałam.- Idź pomóż skoro jesteś potrzebna, a ja najwyżej zadzwonię jak będę miała problem.- Udało mi się wreszcie ją przekonać i powoli odeszła z blondynką w stronę budynku szkoły.
"Zadzwoniłabym, ale nie mam telefonu..."
Ruszyłam dalej spokojniejszym już krokiem oddychając spokojnie rześkim, wieczornym powietrzem. Na jednej z ostatnich sal do jakiej postanowiłam zajrzeć usłyszałam znajome głosy. Jeden na pewno należał do Tsukkishimy, jego znudzony ton rozpoznam wszędzie. Natomiast dwa inny brzmiały strasznie znajomo a jednocześnie obco, nie potrafiłam połączyć ich z konkretnymi osobami więc wdrapałam się po schodkach i zbliżyłam się do drzwi nie przekraczając progu. Po jednej stronie siatki cichy, wysoki brunet wystawiał piłkę do jednego z pięciu najlepszych atakujących w kraju. Przyjrzałam się lepiej uśmiechniętej twarzy, jasnym oczom oraz białym włosom ułożonym na kształt sowy, które pamiętałam jeszcze z gimnazjum.
"Chyba tylko wzrost jest inny, wciąż jesteś tym samym dużym dzieckiem co kiedyś Kotaro"
Po przeciwnej stronie boiska stał Tsukkishima, który z obojętnym wyrazem twarzy słuchał wskazówek Kuroo. Kapitan Nekomy odgarnął jeden z wielu niesfornych, czarnych kosmków, które ciągle opadały mu na oczy i przywdziewając swój słynny zadziorny uśmiech ponownie upomniał blondyna o poprawnym sposobie blokowania ataku.
Opierając się o framugę, ukryta za siatką zabezpieczającą na drzwiach przypatrywałam się grze moich dawnych przyjaciół. Kiedy nastolatkowie ukończyli szkołę i rozeszli się do różnych liceów nasz kontakt bardzo na tym ucierpiał. Dopiero kiedy wyjechałam do Shiratorizawy nasza znajomość całkowicie się urwała, każdy miał swoje życie i swoje zawody. Odległość między szkołami nie pomagała, a na zawodach narodowych w zeszłym roku dostrzegłam tylko przelotnie ich postacie. Nie miałam ani czasu ani sposobu, aby na moment zatrzymać się i podejść porozmawiać. Jestem pewna, że widzieli mnie wtedy na podium, razem z resztą drużyny. Tak samo jak zapewne widzieli moje zdjęcie w niejednym tabloidzie, ale to i tak nie to samo. Kiedy trener powiedział mi o tym obozie obudziła się u mnie cicha nadzieja, że spotkam ich właśnie tutaj.
-Dlaczego mi pomagacie skoro jesteśmy w innych drużynach, które mogą grać przeciwko sobie na narodowych?- blondwłosy środkowy spojrzał na pozostałą trójkę, najniższy z nich wzruszył ramionami i poczekał aż pozostała dwójka się wypowie.
-Robimy to z dobrych chęci pomagania innym.- Tsukki i ciemnowłosy rozgrywający spojrzeli z politowaniem na wypowiedziane, przez kociego kapitana, słowa oraz wypinającego się dumnie Bokuto. A ja parsknęłam śmiechem przekraczając próg drzwi i podziwiając ich miny.
-Jeśli musicie to sobie wmawiać aby się dowartościować to proszę bardzo.- zaśmiałam się ponownie przybliżając do stojących w kółku chłopaków.
-Arima już wróciłaś?- wysoki chłopak w okularach całkowicie zignorował reakcję starszych znajomych i przeniósł swoją uwagę na mnie. Pokiwałam twierdząco głową zatrzymując się około pół metra przed zaskoczonymi nastolatkami.
-Pamiętasz naszą rozmowę o czytaniu bloku?- Tsukkishima przytaknął w ciszy- To ten tu mnie tego nauczył- pokazałam kciukiem na zbierającego szczękę z podłogi Kuroo.-Trzymaj się jego a może nawet będziesz lepszy ode mnie.- dałam mu kuksańca w bok i ponownie odwróciłam do dawnych przyjaciół trochę zirytowana już ich zaskoczeniem.- Co się tak gapicie? Wróciłam z Miyagi nie z zaświatów.- pokręciłam głową z dezaprobatą widząc brak reakcji, po czym zwróciłam się do nieznajomego.- Tansho Arima- wystawiłam rękę w jego kierunku.
-Akaashi Keiji- wymieniliśmy uściski dłoni- Jak rozumiem to ty jesteś tym niesamowitym graczem, o którym ciągle słyszę od Bokuto.- powędrowałam zdziwionym spojrzeniem od niego do atakującego Fukurodani i z powrotem.
-Bardzo możliwe- uśmiechnęłam się lekko.- Dzisiaj już raczej nie pogracie, idźcie odpocząć a ja zajmę się tymi patafianami.- bez słowa odeszli zostawiając mnie z durnie szczerzącymi się licealistami.- Już? Pozbieraliście się czy dać wam jeszcze kilka minut?- uniosłam jedną brew zakładając ręce na piersi i nim zauważyłam zostałam szczelnie zamknięta w silnym uścisku.
"Prędzej myślałam, że zostanę przygnieciona do ziemi niż uduszona"
Po jakimś czasie oderwali się ode mnie i z uśmiechami złapali mnie pod ramiona, sówka była z mojej lewej a czarnowłosy z prawej. Nie przeszkadzało by mi to gdyby nie fakt, że oboje byli ode mnie wyżsi więc w niektórych momentach nie sięgałam stopami podłoża. Uważnie słuchałam ich wywodów o wszystkim co wydarzyło się przez ostatnie dwa lata, zadowolona, że wreszcie udało nam się pogadać. Całą trójką kierowaliśmy się w stronę szkoły, ale zatrzymaliśmy się przed wejściem.
-Czy to prawda co mówią plotki?- Kotaro wbił we mnie swoje jasne oczy.
-A co mówią?- przechyliłam lekko głowę na bok i uśmiechnęłam niewinnie, a widząc ich zacięty wzrok odetchnęłam głęboko.
"Ile razy jeszcze będę musiała tłumaczyć tą sytuację ludziom?"
-Nie wyleciałam ze szkoły- wypuścili jednocześnie wstrzymane powietrze i czekali na ciąg dalszy- Miałam pewien problem z dyrektorem i jego synem, więc w końcu zmieniłam szkołę. Postanowiłam zacząć od nowa więc wybrałam Karasuno, ale jako, że dyrektor również usłyszał nie te plotki co trzeba zakazał mi udziału w jakimkolwiek klubie sportowym. I tak w wielkim skrócie trafiłam tutaj jako menadżerka męskiego klubu siatkarskiego. Proszę, oto cała prawda.
"No prawie cała"
Zanim się obejrzałam kapitan Nekomy przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął biegać w kółko, Bokuto skakał w miejscu i śmiał się w najlepsze. A ja mając okropny lęk przed wiszeniem głową w dół darłam się jak opętana, że ma mnie postawić. Nic nie pomogły ani one ani walenie pięściami w jego plecy. Gdy ruszył w kierunku szkoły, rozpoczęłam próbę grożenia, ale jako, że i to nie pomagało a ta dwójka dalej zgrywała durniów zwracając na siebie uwagę, chyba wszystkich zawodników, poddałam się i oparłam łokciami o jego plecy a na dłoniach położyłam głowę. Dzięki temu nie wisiałam do końca głową w dół, a inni mogli zobaczyć moje zirytowanie spowodowane tymi debilami. W pewnym momencie ktoś krzyknął, że trenerzy idą sprawdzić co się dzieje. Więc nie pozostawiając im innego wyboru odstawili mnie pod pokojem i każdy ruszył biegiem do swojego pomieszczenia.
CZYTASZ
Maybe we can try?! [PL]
Fanfiction- Dlaczego tak bardzo nas nie cierpisz? - To nie tak, że już mi na was nie zależy...Ja po prostu nie jestem tą samą osobą jaką mnie zapamiętałeś. - Ja też nie jestem tym samym chłopakiem, który uczył cię grać...Czemu nie dasz sobie szansy na bycie s...