Rozdział 7

69 5 0
                                    

Tym razem sprawdziłam 3 razy zanim wybiegłam z domu czy aby na pewno zabrałam moje ukochane urządzenie. Dzięki niemu większość czasu czy to na lekcjach czy na przerwach spędziłam grając w różne gierki, które na szybko ściągnęłam sobie jedząc śniadanie. Wyjątkiem była przerwa obiadowa podczas której wyjęłam tylko swoje jabłko z torby i ruszyłam korytarzem na niższe piętro. Moim celem było odnalezienie Tobio, z którym już wczoraj chciałam porozmawiać. Wgryzając się w soczysty owoc zeskoczyłam z ostatnich schodków i moim oczom ukazała się tabliczka klasy 1-5. 

"Nie masz szans żeby do niej trafił..."

Minęłam przesuwne drzwi nawet nie próbując tam zaglądać, wyminęłam rozmawiającą grupkę pierwszaków. Oczywiście musieli stanąć na środku aby przekrzykiwać się, który klub jest lepszy. Wywróciłam oczami i przeszłam obok otwartych drzwi do klasy 1-4, ale pokręciłam głową i ruszyłam dalej. Kiedy zbliżałam się do klasy 1-3, gdzie akurat chciałam zerknąć ktoś zawołał mnie po imieniu. Wyprostowałam się i obróciłam na pięcie trafiając na uśmiechniętą, piegowatą twarz zielonowłosego oraz obojętny wzrok zza okularów wyższego ode mnie blondyna.

-Stało się coś?- przez moją myśl przewertowało chyba setki możliwych imion i większość nawet nie była japońska. Ale nic nie pasowało, nie mogłam dopasować imion do żadnego z nich. Poddana otworzyłam usta, ale zanim wydobył się z nich jakikolwiek dźwięk wyższy z dwóch przyjaciół odezwał się.

-To jest Yamagucchi a ja jestem Tsukkishima.- westchnęłam i uśmiechnęłam się głupio przymykając oczy.

-Aż tak po mnie widać, że nie pamiętam?- oboje pokiwali głowami, a ja przeniosłam wzrok z jednego na drugiego.- Wybaczcie mam raczej...wybiórczą pamięć do imion. Szukam Tobio, wiecie może gdzie go znajdę?

- Skąd się zna....

-Tu go nie ma, zawsze na przerwie idzie do automatu koło sali gimnastycznej.- Tsukki przerwał swojemu znajomemu i skierował się z powrotem do wnętrza klasy. A ja przyglądałam się jemu zdziwiona.

-Czy on zawsze jest taki..em..obojętny?- chłopak posłał mi tylko przepraszający uśmiech i odszedł żegnając się ze mną krótko.

"Potraktuję to jako potwierdzenie."

Podziękowałam wewnętrznie chłopakom i szybkim krokiem udałam się we wskazanym kierunku. Nie minęło nawet kilka minut a ujrzałam chłopaka gniewnie wciskającego dwa guziki od automatu na raz. Oba zawierały ten sam produkt, na co uśmiechnęłam się szczerze i podeszłam bliżej.

-Nie licz, że dostaniesz dwa w cenie jednego- zaśmiałam się czym zwróciłam uwagę chłopaka- Szukałam cię, Tobio.

-Dlaczego?- nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem kiedy wbił słomkę w kartonik i zaczął pić opierając się o automat.

-Chciałam pogadać, a dokładniej mam do ciebie pytanie.- Chłopak uniósł lekko brew podnosząc wzrok- Jak myślisz dlaczego to Tooru otrzymał nagrodę najlepszego rozgrywającego, a nie ty?- takim sposobem cała zawartość jego ust wylądowała na podłodze, a on zszokowany uświadomił sobie, że nie ma więcej napoju w kartoniku. Sięgnęłam rękę do kieszeni irytującej mnie spódnicy i wydobyłam kilka drobnych, aby odkupić mu wypluty napitek.- Tylko tego nie wypluj jak będziesz mi odpowiadał.- posłałam mu karcące spojrzenie i krzyżując ręce na piersi poczekałam na odpowiedź.

-Oikawa zawsze był lepszym rozgrywającym, ciągle staram się osiągnąć jego poziom umiejętności.- powiedział wbijając wzrok w podłogę, na co ja wybucham śmiechem.

-Żartujesz?! Nie jest żadną tajemnicą, że jesteś od niego o niebo lepszym rozgrywającym. Masz niesamowite umiejętności, których on nie posiada. Na wszystko musiał sobie zapracować a tobie przyszło to z łatwością dlatego też nie przepada za tobą.- przeniosłam ciężar z jednej nogi na drugą i wpatrując się z politowaniem w chłopaka dodałam.- Dostał tą nagrodę, jest lepszym graczem drużynowym...Wiesz co tworzy świetnego rozgrywającego?- chłopak pokręcił głową i upił duży łyk soku.- Umiejętność wyciągania tego co najlepsze z atakującego, jeśli chcesz pomóc swojej drużynie i dojść daleko musisz wziąć się w garść. Naucz się wreszcie, że na boisku nie jesteś sam i jeśli nie chcesz ich pytać to obserwuj jakie piłki są dla nich najlepsze. Każdy zawodnik jest inny, a dzięki temu może stać się niesamowitą bronią drużyny.

-Tego się nauczyłaś w Shiratorizawie?

-Nie, tam stawia się na indywidualną siłę. Każdy zawodnik musi być świetny w każdym aspekcie i trzeba polegać tylko na sobie. Tego nauczyłam się od Iwazumiego- zaśmiałam się lekko- Wiesz trochę czasu z nimi spędziłam.- chłopak pokiwał głową i kiedy zaczęłam odchodzić nagle go olśniło.

-Dlatego kazałaś mi ćwiczyć z Tsukkishimą wczoraj?- przystanęłam i rzuciłam przez ramię do ciemnowłosego.

-Jak z nim się dogadasz to reszta nie powinna stanowić problemu.

Odeszłam wracając do swojej klasy i swoich lekcji a raczej do moich gier na telefonie. Rozsiadłam się wygodnie w ławce i przynajmniej udawałam, że słucham nauczyciela. Chociaż gdyby nie to, że już dawno przerobiłam ten temat to z przyjemnością słuchałabym młodej nauczycielki. Kobieta ewidentnie kochała nauczać biologii nawet takie przygłupy jakie były w mojej klasie. Jej ciasny koczek podskakiwał z każdym krokiem, a ołówkowa spódnica była cała w pyle kredowym. Jednak kompletnie jej to nie przeszkadzało i dalej z zapałem opowiadała o układzie pokarmowym człowieka. 

Z uśmiechem na twarzy przeskoczyłam dwa stopnie i stanęłam na lśniącym parkiecie, jeszcze bardziej szczęśliwa niż wczoraj. Podskoczyłam wręcz do trenera w czerwonym dresie i przekazałam mu wszystkie moje notatki oraz spostrzeżenia, za które zostałam pochwalona. Mężczyzna widząc mój szeroki uśmiech zapewne domyślił się co planuję na dzisiaj, bo poprawiając opadające na czoło włosy ze śmiechem nakazał mi nie zabić nikogo. Po czym jak gdyby nigdy nic usiadł na ławce obok Shimizu i razem rozpoczęli rozpisywanie pomysłów na nowe zagrania w oparciu o moje notatki.

Kilkanaście minut później z szatańskim uśmiechem oświadczyłam wszystkim zawodnikom, że muszą choć trochę nauczyć się odbierać zagrywki o mocy Oikawy albo Wakatoshiego. Spojrzeli po sobie zdziwieni, ale grzecznie ustawili się po drugiej stronie siatki. Przybliżyłam do siebie koszyk z piłkami od siatkówki i oznajmiłam donośnym głosem.

- Każdy z was będzie musiał odebrać 3 rodzaje piłek, gdzie każda kolejna będzie mocniejsza. Jeśli nie uda wam się jakiejś odebrać zaczynacie od początku, jasne?- pokiwali głowami a Noya szybko ustawił się do odbioru. 

Stanęłam przy linii i stojąc w miejscu zaserwowałam, jak się spodziewałam libero nie miał najmniejszego problemu z odebraniem takiej piłki, a nawet posłał ją idealnie w miejsce gdzie stałby rozgrywający. Podobnie było z pozostałymi obrońcami, którzy bardziej lub mniej dokładniej odebrali moją zagrywkę. Nawet Hinata wysilając się bardzo odebrał zagrywkę w miarę dobrze, co prawda na razie serwowałam dokładnie w miejsce gdzie stał zawodnik. Kiedy każdemu udało się wykonać pierwszy etap, a kolejka powróciła do niskiego bruneta cofnęłam się parę kroków od linii. Przybierając odpowiednią postawę wyrzuciłam piłkę i zaserwowałam z wyskoku, jednak tym razem użyłam trochę więcej siły. Nie zdziwiłam się kiedy okazało się, że tylko 5 osób było w stanie odebrać moją zagrywkę. Każdemu komu się nie udało ponownie zaserwowałam, robiliśmy tak prze 15 minut aż wreszcie każdemu udało się chociaż raz odebrać zagrywkę rękoma.

Maybe we can try?! [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz