Z początku obie drużyny grały spokojnie, czego nikt na ławce trenerskiej się nie spodziewał. Trenerzy oraz menadżerki spodziewały się, że będzie to niesamowicie gwałtowna i zaskakująca gra. Szczególnie nikt nie spodziewał, że Hinata będzie myślał zanim uderzy w piłkę. Cała rozgrywka była przyjemna do obejrzenia, przy pomocy kilku porad od trenerów i paru moich wtrąceń kruki dały radę zdobyć jeden set. Nie było to wielkim zaskoczeniem dla zawodników Nekomy, którzy jak się można było spodziewać, szybko rozpracowali strategię Karasuno. I udało im się zwyciężyć oba następne sety, przewaga w żadnym z nich nie była jakaś nadzwyczaj duża co świadczyło o zbliżonym poziomie drużyn.
- Chodźcie, szybko zrobimy tą jedną rundkę i odpoczniemy przed następnym meczem- czarnowłosy kapitan Nekomy złapał Kenmę za kołnierz i ciągnąc go w stronę drzwi, rzucił do pozostałych zawodników.
-Ile rundek, przepraszam?!- zawołałam do nastolatka, schylając się po bidony z wodą, z zamiarem pójścia i przypilnowania ich.
- Jedną...-zaczął nie pewnie Kuroo- W końcu tylko jeden set przegraliśmy, prawda?- zdezorientowany rozejrzał się po pozostałych zawodnikach, którzy nie pewnie mu przytaknęli. Zaśmiałam się głośno, widząc ich zmieszanie i szybko wyjaśniłam co mam na myśli.
- Wy tak, ale Karasuno przegrało dwa sety...czyli razem trzy przegrane sety.- trener Nekomata zaśmiał się, widząc do czego zmierzam.- Powiedziałam "obie drużyny wbiegają tyle razy ile setów przegrają" Oznacza to, że obie drużyny biegają trzy razy.- pokazałam trzy palce i ignorując zawistne spojrzenie Kenmy i Tsukkiego, wyszłam na zewnątrz.
Chłopaki wbiegali już dobre kilka minut, a z każdym kolejnym podejściem byli coraz bardziej zmęczeni. W pewnym momencie Kenma położył się na wzgórzu i odmówił dalszego wysiłku, widząc to Tsukki usiadł obok chłopaka zmęczony. Kuroo próbował zmusić obu do wstania, Tanaka i Tora ścigali się robiąc nie potrzebnie dodatkowe kółka. Yaku i Suga wesoło rozmawiali podczas truchtu, a Hinata i Kageyama wywoływali największe zamieszanie swoją rywalizacją. Zaśmiałam się widząc ich poczynania i witając każdego na dole z butelką wody.
- Nigdy więcej nie słucham twoich pomysłów- zmęczony blondyn złapał butelkę wody i od razu padł na ziemię.
- Jesteś mściwa Arima-san- Kenma padł obok okularnika dysząc ciężko. Uśmiechnęłam się na ich słowa i spokojnie zajęłam się rozmową z Yaku.
Część nastolatków doczołgała się do wnętrza hali aby odpocząć w cieniu, inni wylegiwali się na słońcu a jeszcze inni byli zbyt zajęci rywalizacją między sobą żeby odczuć zmęczenie. Z uśmiechem przyglądałam się obu drużynom czując lekkie ukłucie w sercu na wspomnienie o moich relacjach z własną drużyną, a co dopiero z przeciwnikami.
- Tannie?- zaskoczona odwróciłam się w stronę cichego głosu, a moim oczom ukazała się niska dziewczyna o pulchnej budowie i krótkich czarnych włosach. Obserwowała mnie swoimi bystrymi, zielonymi oczami i z lekkim uśmiechem wyczekiwała mojej odpowiedzi. Prawdopodobnie w tym momencie moja twarz wyrażała coś na wzór mieszanki szoku i strachu. W ciszy przyglądałam się młodszej o dwa lata dziewczynie, Yaku stanął koło mnie i również w ciszy przyglądał się dziewczynie.
Tak dawno nie słyszane przeze mnie przezwisko wywołało ogromny nadmiar wspomnień, których nie chciałam pamiętać. W mgnieniu oka przypomniałam sobie wypadek na meczu półfinałowym z przed dwóch lat. I sama nie mogłam uwierzyć, że przede mną stoi ta sama libero, którą ostatni raz widziałam w szpitalu przed wyjazdem.
-M...Maiko? Dobrze cię znowu widzieć.- starając się nie pokazać swojego strachu innym uśmiechnęłam się lekko do dziewczyny.
- Przez moment wystraszyłam się, że pomyliłam osoby- zaśmiała się dźwięcznie, a w jej oczach zatańczyły radosne iskierki. Zupełne przeciwieństwo nienawistnego wzroku jakim mnie obdarzyła ostatnim razem.- Możemy pogadać?- ignorując wwiercające się we mnie spojrzenie Kuroo przytaknęłam lekko i ruszyłam za dziewczyną, brukowaną ścieżką, w stronę szkoły.
Przez moment szłyśmy w kompletnej, niezręcznej ciszy. Bałam się zacząć rozmowę z dawną znajomą, a ona również niezbyt się do tego paliła. Kiedy dźwięki odbijanych piłek ucichły na tyle, że byłam w stanie usłyszeć nierównomierne bicie swojego serca postanowiłam zacząć rozmowę.
- Więc...o czym chciałaś pogadać?- unikałam chociażby przelotnego spojrzenia w stronę nastolatki, ponownie uderzyło we mnie poczucie winy z przed dwóch lat.
- Chciałam cię przeprosić, ostatnim razem byłam dla ciebie strasznie wredna. Wyładowałam swoje emocje na tobie, chociaż nie powinnam była tego robić.- jej słowotokowi towarzyszył zbolały wraz twarzy, który dodawał autentyczności całej sytuacji.- Nie spodziewałam się, że cię tu spotkam. Ale nie chciałam przegapić okazji aby powiedzieć ci, że ja cię za nic nie obwiniam.- przystanęłam na moment i spojrzałam na dziewczynę.- Zajęło to długo, ale znów mogę grać i w tym roku nawet jedziemy na krajowe z moją drużyną.- odwróciła na moment wzrok.- To wszystko było tylko nieszczęśliwym wypadkiem...przykro mi, że musiałaś doświadczyć czegoś tak okropnego podczas meczu finałowego.- złapała mnie za dłonie i ścisnęła je lekko.- dałam się zmanipulować pozostałym i zaczęłam cię obwiniać....prawda jest taka, że przyszłyśmy tam z zamiarem wygrania, więc nic złego nie zrobiłaś- przyjrzała mi uważnie po czym odwróciła wzrok i wpatrując się w pobliskie drzewo czekała na moją odpowiedź.
Inni próbowali wmówić mi, że to nie była moja wina...ja próbowałam to sobie wmówić, ale nigdy sobie nie wierzyłam... dlaczego, więc uwierzyłam jej?!
- Wiesz oglądałam wszystkie twoje mecze od kąd zniknęłaś- zaśmiała się lekko i puściła moje ręce.
-Dlaczego mi to wszystko mówisz?
- Bo mimo, że próbowałam cię nienawidzić i zrzucić całą winę na ciebie to wciąż cię podziwiałam.- dziewczyna zakołysała się lekko, skrzyżowałam ramiona na piersi i czekałam na dalszy ciąg wypowiedzi- wszyscy mówili, że się zmieniłaś, nawet te tabloidy tak mówiły. Ale ty zawsze byłaś potworem na boisku, tylko wcześniej nie zastanawiałaś się nas tym i samoistnie to akceptowałaś. A teraz... teraz o tym myślisz i podświadomie to powstrzymujesz.
Zacisnęłam usta w wąska linię- Bez urazy Maiko, ale wydaje mi się, że wcale mnie nie znasz- spojrzałam na nią z góry, chociaż wzrost miałyśmy podobny- ja tego potwora nigdy nie tłamsiłam, a teraz? Teraz dałam jeszcze więcej wolności, więc dzięki za tą rozmowę...masz rację, że się obwiniałam, teraz nic mnie już nie powstrzymuje.- dziewczyna uśmiechnęła się lekko i szybko zbiegła po schodach w stronę parkingu.- Dziękuję!- powiedziałam sama do siebie i ruszyłam z powrotem w stronę hali.
Szłam z uśmiechem na ustach, nigdy nie pomyślałabym, że potrzebowałam usłyszeć takie słowa od Maiko...
CZYTASZ
Maybe we can try?! [PL]
Fanfic- Dlaczego tak bardzo nas nie cierpisz? - To nie tak, że już mi na was nie zależy...Ja po prostu nie jestem tą samą osobą jaką mnie zapamiętałeś. - Ja też nie jestem tym samym chłopakiem, który uczył cię grać...Czemu nie dasz sobie szansy na bycie s...