Rozdział 17

35 1 0
                                    

Po sprawnej rozgrzewce przyszła pora, na krótką naradę przed meczem. Wszystkie zawodniczki zebrały się w kółku obok ich trenerki i przypominając ostatnio zdobyte informacje zadowolone wykrzyknęły nazwę szkoły. Spokojnie ustawiły się na swoich pozycjach, zostałam ustawiona w prawym, tylnym rogu. Oznaczało to, że mój serw będzie odbierany jako pierwszy, namierzyłam wzrokiem stojącą w pierwszej linii skrzydłową. Ta sama brunetka przed chwilą próbowała nastraszyć moją nową drużynę i mimo, że takie rzeczy zwykle mnie nie ruszają. Nie przejmuję się innymi zawodnikami, wykorzystując ich tylko do zdobywania punktów. Tak tym razem jej zachowanie przekroczyło granice, może i Karasuno nie jest sławne z wielu pucharów na zawodach krajowych, to nie zmienia to faktu, że te zawodniczki są dużo więcej warte niż cała Shiratorizawa razem wzięta. Każda z osobna jest niesamowitą osobowością, która mimo naszej krótkiej znajomości była w stanie przyjąć mnie z otwartymi ramionami i dostosować się do mojego trybu gry. Gdzie tak na prawdę to ja powinnam dostosować się do nich, wiedząc, że jestem czujnie obserwowana przez przyjaciół czy po prostu innych zawodników oraz reporterów, ustawiłam się daleko za linią końcową. Nie widziały jeszcze tej zagrywki, więc z pewnością nie miło je zaskoczę.

"Nie mam pojęcia co będzie jutro, ale jedno wiem na pewno...pokonamy Shiratorizawę, to się stało zbyt osobiste abym mogła przestać."

Wydychając spokojnie powietrze odbiłam kilka razy piłkę o ziemię i chwyciłam ją w ręce. Pokazałam palcem na stojącą pod siatkę przeciwniczkę, która czując moje wyzwanie zmarszczyła wściekle brwi. Wykorzystując cały dopuszczalny czas na zagrywkę, wyrzuciłam piłkę wysoko w powietrze i rozpędziłam się. Tuż przed linią zamachnęłam się rękoma do tyłu i wybiłam wysoko w powietrze uderzając własną wystawę w najbardziej optymalnym dla mnie punkcie. Mój ścięty serw przeleciał obok głowy brunetki i wbił się w ziemię z potężną siłą, sprowadzając ciszę na nieznośnie dopingujących  uczniów. Nawet na własnych meczach miałam serdecznie dosyć ich ciągłych krzyków czy bicia w bębny, im wyżej zajdziesz tym trudniejszego przeciwnika stawia przed tobą los. W takich sytuacjach moje skupienie było na tyle duże, że nie słyszałam nic poza własnymi myślami. Jednak teraz ta chwila ciszy i zaskoczenia w przeciwnikach oraz widzach przyprawiała mnie o przyjemne dreszcze. Słyszałam zaskoczone pytania moich dawnych znajomych z drużyny, które próbowały sobie przypomnieć czy umiałam to robić już wcześniej.

***

15 minut przed meczem:

-Zbierzcie się kochane- wesoła, starsza kobieta w różowo-szarym dresie zachęciła nas machnięciem ręki do podejścia.- Wiem, że może to być ciężka rozgrywka, szczególnie, że jest to dopiero wasz 3 mecz razem. Ale wiem również, że dacie radę i możecie wygrać pokonajcie ich indywidualność waszą siłą drużyny.- kilka kosmyków jej śnieżnobiałych włosów wypadło z ciasnego koczka z tyłu głowy.- Potrzebujemy niesamowicie silnego ataku, który zachwiał by ich pewność siebie.- kobieta zastanowiła się kładąc dłoń na brodzie.

-A co jeśli będzie to serw?- Michimiya z wielkim uśmiechem zwróciła się do swojej drużyny.- słyszałam od Daichiego, że posiadasz niesamowicie mocny serw, który jest nawet gorszy od tego Oikawy- posłała mi pytające spojrzenie, a cała drużyna poszła za nią w ślady.- Nawet jeśli wiedzą jak grasz, na pewno nie odbiorą kilku z nich.- odwzajemniłam uśmiech i lekko zakłopotana odpowiedziałam.

-Wątpię, żeby były w stanie odebrać chociaż jeden w pierwszym secie. Bo widzicie, one jeszcze nigdy go nie widziały.- zaśmiałam się słabo, wywołując szatańskie uśmiechy na twarzy pozostałych.

-A więc postanowione, rozpoczniemy twoimi serwisami. Zdobądź nam jak najwięcej asów będziesz mogła.- pokiwałam głową na słowa trenerki i razem z resztą złożyłam dłoń do środka.- Kiedy one będą zagrywać, chciałabym abyście pozostawiły tylną linię tylko dla Ari oraz libero. Pamiętacie nagrania z ich meczy, posiadają mocną zagrywkę, do której nie jesteśmy przyzwyczajone. Dlatego zastopujemy je szybkim kontratakiem...

***

Ponownie zakręciłam piłkę na dłoni, tym razem jednak wyrzuciłam piłkę zaraz po gwizdku sędziego. Zmiany tempa gry są bardzo problematyczne dla zawodników obu drużyn, jednak tym razem moje zdolności są przeciwko Shiratorizawie. Po raz kolejny udało mi się zdobyć as serwisowy, libero co prawda ustawiła się w dobrym miejscu, ale siła uderzenia była na tyle duża żeby wybić piłkę daleko w trybuny. Zadowolona z tej dwupunktowej przewagi, którą planowałam jeszcze zwiększyć, przystąpiłam do trzeciej zagrywki. Ponownie zmieniłam tempo gry ociągając się lekko z serwisem, co wyraźnie nie umknęło obronie po przeciwnej stronie siatki. Widząc ich ustawienie uderzyłam w piłkę trochę bardziej z boku niż normalnie i nadałam jej większej rotacji. Kierując ją równolegle do linii bocznej boiska. Posiadająca czujne oko, libero w fioletowym stroju szybko krzyknęła aut i zasygnalizowała go również gestem. Jednak dzięki większej rotacji niż zazwyczaj piłka, która faktycznie leciała poza boisko skręciła trafiając w linię. Błysk fleszy po jednej ze stron boiska uświadomił mi, że już niedługo wszystkie gazety sportowe będą o tym pisać. Niesłychanie irytująca sytuacja, słysząc gwizdek sędziego wyrzuciłam piłkę wysoko w górę. Jednak moja wystawa była trochę za nisko przez co złapałam piłkę w złym punkcie, kierując ją z całej siły w siatkę. Westchnęłam niezadowolona z faktu, że zdobyłam tylko trzy punkty zniżyłam trochę środek ciężkości przygotowując się na zagrywkę przeciwników.

Jak ustaliłyśmy przed meczem ja i libero ustawiłyśmy się w odpowiednich miejscach, obejmując obszar całego tylnego pola. Rozgrywająca drugoklasistka była w pełnej gotowości aby rozpocząć kontratak. Miałam tylko nadzieję, że uda nam się obronić serwis kapitana, rzadko kiedy stawałam na przeciwko jej opadającego serwisu. Za każdym razem jak widziałam go stojąc po przeciwnej stronie siatki, byłam na ataku. Widziałam jak obrona nie może sobie poradzić z jego nieregularnym lotem, a najgorsze w tym wszystkim była jej kamienna twarz. Blada skóra i ciemne oczy dodawały jej uroku, natomiast ciemne włosy przepełnione kolorowymi pasemkami oraz kolczyki w brwi i nosie odstraszały większość. Jedno spojrzenie na jej obojętny wzrok potrafił obudzić w tobie najgorsze koszmary, jednocześnie jej mroczna aura aż prosiła się o próbę ataku na niej. Nie lubię chwalić innych, ale jej naturalne predyspozycje do tego sportu i niesamowite zmysły przy obronie powodowały, że odechciewało się grać. 

-Przeciwnik, z którego nie da się odczytać emocji to najgorszy przeciwnik dla czytającej obrony.

"Czy ty zawsze musisz mieć rację, Ushiwaka?"

Słowa mojego przyjaciela pojawiły się w mojej głowie niespodziewanie, ale prędko nie miał zamiaru z niej wyjść. W pełni zgadzałam się z zielonowłosym licealistą, ale grałam z tą dziewczyną wystarczająco długo żeby znać najbardziej denerwujące ją zagranie. Wiedziałam jak myśli, bo sama wielokrotnie stałam z nią na obronie. Byłyśmy współlokatorkami, grałyśmy w jednej drużynie, pełniłyśmy te same funkcje i byłyśmy w jednej klasie. Dzięki jej obojętnemu podejściu do życia szybko znalazłyśmy wspólny język, poza chłopakami była jedyną osobą, z którą bez przeszkód spędzałam czas w szkole.

Jej opadający serwis został posłany dokładnie w stronę libero, zapewne obstawiając, że jako główna przyjmująca nie będzie w stanie przyjąć dobrze górą. Nie była do końca w błędzie, jednak krótkowłosa szatynka obroniła uderzenie i odesłała je na tyle wysoko, aby zapewnić czas na zastanowienie, rozgrywającej. Uśmiechnęłam się lekko i pozostając z tyłu obserwowałam jak atak Michimiyi odbija się od bloku. Piłka została uratowana przez przeciwników i szybko wystawiona do serwującej, która imitując niesamowity rozmach wykonała zmyłkę. Piłka poleciała zaraz za blok, rzuciłam się do przodu jednak za późno.

"Jakim cudem tego nie przewidziałam?"

- Ukryłaś ten niesamowity serwis nawet przede mną- spojrzałam w górę widząc wystawioną pod siatką bladą dłoń, bez zastanowienia chwyciłam jej chudą rękę i podniosłam się z ziemi- Ale ja też posiadam uderzenia, o których nie wiedziałaś.- prychnęłam pod nosem i z chytrym uśmieszkiem odeszłam od znajomej.

Maybe we can try?! [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz