Zadowolona z całej sytuacji każdy dzień spędziłam w świetnym towarzystwie, menadżerki innych zespołów były niesamowicie miłymi osobami. Pomagałam im przy przygotowaniu posiłków oraz grilla w ostatni dzień. Każdą wolną chwilę spędzałam na jednej z sal grając w siatkówkę z Kuroo i Bokuto, z którymi ciągle wymienialiśmy się informacjami. Każdy chciał wiedzieć co się działo kiedy nie mieliśmy kontaktu, czasami w naszych rozgrywkach dołączał do nas Kenma oraz Akaashi. Nie mogłam wyjść z szoku kiedy zobaczyłam Kozume po raz pierwszy, chłopak przefarbował się na blond i co najdziwniejsze bez skrupułów rozmawiał z Hinatą. Pamiętałam jak niski rozgrywający potrafił się peszyć w towarzystwie innych osób, natomiast ciemnowłosy drugoklasista z Akademii Fukurodani okazał się świetną osobą. Mimo swojej obojętności i tendencji do nic nie mówienia bardzo dobrze się z nim dogadywałam, głównie dlatego, że to ja ciągle prowadziłam konwersację.
Oglądając poczynania drużyny Karasuno nie mogłam wyjść z podziwu ich wytrwałości, bardzo chcieli dostać się na zawody krajowe. Spędzali długie godziny dopracowując szczegóły, podrzucałam im spis uwag po każdym meczu i ciągle przymuszałam Hinatę do nauki odbioru. Zawodnicy przyjmowali każdą karę, uwagę czy zalecenie z uniesioną głową i wykonywali bez zarzutów. Na podstawie nowych umiejętności zaczęliśmy wymyślać z trenerem kolejne kombinacje i możliwości na zbliżające się eliminacje.
Zanim się obejrzałam minął obóz, weekend pełen pracy i ponownie przyszedł poniedziałek gdzie musiałam zmierzyć się z nudną szkolną rzeczywistością. Poprzedni tydzień pozostawił u mnie uśmiech na twarzy na długi czas i wydawało mi się, że nic nie jest w stanie popsuć mi humoru. Odbudowałam relacje z dawnymi przyjaciółmi, zdobyłam nowych znajomych i w dodatku już jutro zaczynają się pierwsze mecze eliminacyjne. No właśnie myślałam...
Podczas jednej z przerw siedziałam na parapecie koło sklepiku i pisałam z kapitanem Nekomy, nasza relacja rozwijała się bardzo dynamicznie. Głównie dlatego, że bałam się ponownego urwania kontaktu, ale z każdą nową wiadomością poza szczęściem pojawiało się wspomnienie dlaczego wycofałam się z tej relacji. Poniekąd miałam nadzieję, że zapomniał o całej sytuacji i o mnie po części też.
-Tansho-san?- uniosłam wzrok znad ekranu i dostrzegłam wysoką brunetkę stojącą przede mną. Uśmiechała się przyjaźnie co jakiś czas poprawiając nerwowo włosy.
- Arima jak już- odwzajemniłam uśmiech- Tak to ja, w czym mogę pomóc?
-Nazywam się Michimiya- wymieniłyśmy uściski dłoni, zanim trzecioklasistka kontynuowała- Jestem kapitanem żeńskiej drużyny siatkarskiej, dyskutowałyśmy z dziewczynami i...
-I chcecie podjąć ryzyko na dzień przed meczem abym do was dołączyła- przerwałam jej wywracając oczami- Przykro mi, ale dyrektor się na to nie zgodzi.- miałam zamiar odejść kiedy dziewczyna złapała mnie za ramię i zatrzymała w półkroku.
- Właśnie od niego wracam, powiedział, że jeśli będę mieć cię na oku i doprowadzi to do naszego wyjazdu na narodowe to nie ma nic przeciwko- uśmiechnęła się do mnie szeroko, a z jej oczu wystrzeliły iskierki nadziei.
"Super dostanę niańkę i słabą drużynę w jednym"
-Przykro mi, ale moja odpowiedź wciąż brzmi nie- uśmiechnęłam się przepraszająco i zaczęłam wycofywać poza zasięg jej rąk.
-Proszę cię, dziewczyna, która grała na skrzydle uznała tą grę za bez sensowną i nie mamy nikogo nadającego się na pozycję- zaczęła tłumaczyć zaistniałą sytuację przyciągając coraz więcej gapiów.- Ale z tobą w zespole mamy szansę wygrać, nawet jeśli to ryzykowne to warto spróbować.
-Bardzo mi miło, że tak mówisz, ale wątpię, że moje dołączenie coś zmieni tak blisko zawodów. Możliwe, że nawet pogorszy waszą współpracę- modliłam się w duchu aby odpuściła i dała mi odejść.
-Wiem, że po twoim ostatnim meczu w gimnazjum nie chcesz dołączyć do takiej drużyny jak nasza, ale proszę daj nam szansę.- spojrzała na mnie błagalnie, ale jej słowa spowodowały napływ okropnych wspomnień do mojej głowy. Obrazy, które od dawna próbowałam na stałej wyrzucić z mojej głowy. Zmarszczyłam brwi i patrząc na nią obojętnie wysyczałam.
-Nic nie wiesz o tamtym meczu i nie obchodzi mnie jakie kłamstwa słyszałaś. Skoro tak bardzo chcesz powędrować na narodowe to było o tym wcześniej myśleć, a nie cały czas się obijać i próbować zrzucić całą robotę na kogoś innego- odwróciłam się na pięcie kierując się w stronę dachu ignorując zebrany tłum.
Oprałam się o barierkę i wpatrywałam w dal podziwiając piękny widok pobliskich pól, zupełnie inny krajobraz niż Shiratorizawa, z której dach widać jedynie wysokie bloki miasta i drogę szybkiego ruchu. Podobała mi się ta odmiana, była zadziwiająco kojąca na mój natłok myśli. W głowie wręcz szumiało mi wszystkimi dźwiękami i obrazami, chciałam chwilę spokoju od całego świata i wspomnień, które dręczyły mnie przy każdym wyjściu na boisko. Dzięki Shiratorizawie, w której nie zawierałam znajomości z dziewczynami z drużyny udało mi się trochę uciec od przeszłości jednak wciąż był to dla mnie wrażliwy temat.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i nawet nie próbowałam patrzeć kto wszedł na dach, siedziałam w milczeniu licząc, że dana osoba zauważy co się dzieje i odejdzie. Niestety myliłam się, obok mnie pojawiła się postać brunetki, na którą przed chwilą nakrzyczałam na korytarzu. Oparła się plecami o barierkę i stała w milczeniu nie wiedząc jak zacząć.
-Przepraszam- powiedziałam spokojnie wciąż patrząc przed siebie- Nie powinnam tak reagować.
-Nie czytałam magazynów z tamtego okresu, więc nie wiem co tam nawymyślali i w jak złym świetle cię postawili.- zwróciła moją uwagę i odwracając się przodem do barierki kontynuowała- Pamiętam tamten dzień bardzo dobrze, stała na trybunach i oglądałam potyczkę mojej kuzynki z niesamowitą Arimą Tansho, wschodzącą gwiazdą piłki siatkowej.- wywróciłam oczami, ale nie przerwałam jej monologu- Mecz jak tamten na każdym może zostawić swoje piętno...Twoja drużyna poddała się praktycznie po pierwszym secie a ty zostałaś grająca na wszystkich pozycjach i próbowałaś ratować sytuację jak najbardziej się da. Żadna nie podeszła do wystawionej przez ciebie piłki albo nie pomogła ci przy bloku, musiałaś się czuć oszukana przez nie i...
-To nie tak, że się poddały- przerwałam jej usilnie unikając jej wyczekującego wzroku.- Gdybyś przeczytała chociaż jeden artykuł nigdy byś nie zwróciła się do mnie o pomoc. Tym razem zawarli całą gorzką prawdę na tym skrawku papieru prawie niszcząc moją dopiero co zaczynającą się karierę. Oferta z Shiratorizawy nie była tylko szansą na dalszą grę, była moją ucieczką z Tokio.- spojrzałam na nią chłodno, wciąż zaciskając dłonie na chłodnej powierzchni barierki.
CZYTASZ
Maybe we can try?! [PL]
Fanfiction- Dlaczego tak bardzo nas nie cierpisz? - To nie tak, że już mi na was nie zależy...Ja po prostu nie jestem tą samą osobą jaką mnie zapamiętałeś. - Ja też nie jestem tym samym chłopakiem, który uczył cię grać...Czemu nie dasz sobie szansy na bycie s...