Rozdział VI

4.4K 210 20
                                    

*** Ivy ***

Na nowo otworzyłam oczy. Znów nie pamiętałam co się stało, mogłabym to nazwać Amnezją... Rozglądałam się ciekawiąc się gdzie się tak właściwie znajdywałam. Byłam w pokoju gdzie ściany były beżowe a wszystkie meble zrobione były z białego drewna. Było pięknie, w rogu stało lustro i spora roślina, która swoją drogą była w dużej szarej doniczce. W pokoju znajdowało się jedno okno, zasłony były również szare. Przez okno wpadał blask słońca który mnie oślepiał, w pokoju była para drzwi, jedna była na pewno do łazienki. A druga? Do ucieczki...

- No proszę proszę... - Rzekł ktoś kto był w cieniu, dopiero teraz zauważyłam jego sylwetkę. Zaczął się powoli wyłaniać zza cienia...

- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?! - Powiedziałam, nadal nie widząc jego twarzy, w końcu się wyłonił, wysoki blondyn o niebieskich jak morze oczach.

- Jestem twoim koszmarem a chcę, a raczej pragnę ciebie... - Powiedział, kompletnie mnie zamurowało. Gapiłam się na niego z niedowierzaniem.

- Kurwa znowu... kolejny pedofil! - Ryknęłam i podeszłam do okna podpierając się łokciami o parapet.

- Wypraszam sobie! Nie jestem żadnym pedofilem! Mam 19 lat, to prawda że masz może o rok czy dwa mniej ale co to za różnica, i weź się tu z kobietą dogadaj! - Krzyknął i wyszedł, zupełnie jak Blake. Jakby jednego debila mi nie starczyło to teraz jest drugi. A tak w ogóle, gdzie ja jestem, co ja tu robię, i gdzie jest Blake?! Zadałam sobie pytanie po czym panicznie podbiegłam do drzwi, próbowałam je otworzyć no ale oczywiście były zamknięte. Czy ja naprawdę spodziewałam się że będą otwarte? Cóż zawsze warto spróbować. Tak mocno szarpałam klamkę że ją urwałam. Zupełnie jak wcześniej.

- Kurwa! - Krzyknęłam i rzuciła klamką o drzwi robiąc w nich dziurę. Aha, nie spodziewałam się że pójdzie aż tak łatwo, włożyłam delikatnie rękę... Drzazgi wbijały mi się w ramie, ale dla mnie była najważniejsza ucieczka. Nie chciałam aby doszło do czegoś więcej niż zwykłej rozmowy. Wyciągnęłam rękę i szukałam czegoś po drugiej stronie, naglę do ręki dostałam kartkę. Wyciągnęłam rękę i zauważyłam następujący napis:

 Jesteś taka słodka, ale uparta i głupia! Idź się lepiej umyj i nałóż czyste ciuchy, Zamiast próbować uciec. Cuchniesz kundlem...

Co z tego.. że jestem uparta i głupia, co z tego że cuchnę kundlem, czyli tym pięknym wilkiem. Którego już pewnie nigdy nie ujrzę. Nie mając innego wyjścia, ruszyłam w stronę drugich drzwi które prawdopodobnie były tymi od łazienki, zanim weszłam obejrzałam się i spojrzałam na drzwi które rozwaliłam, dziury nie było, a klamka była naprawiona - dziwne. Pomyślałam i weszłam do łazienki, była ona w podobnym stylu jak pokój. Wszystko tu było takie nowoczesne, sprawdzając czy wszystko jest, czyli między innymi: Ręcznik ubrania i oczywiście jakiś szampon czy coś w ten deseń... Po sprawdzeniu wszystkich potrzebnych rzeczy weszłam pod prysznic, w myślach modliłam się aby tylko nikt nie wszedł do pokoju... Umyłam się żelem, truskawkowym... W każdym razie wszystko co znalazłam mi się przydało. A sam żel nawet nie był taki zły. Taki sam kiedyś miałam, kiedyś... Jak jeszcze jakaś część mojej rodziny żyła, no właśnie! Czy to ma jakiś związek z moją rodziną, to że tu jestem to chyba nie przez moją rodzinę? 

Po długim myśleniu sięgnęłam po ręcznik, no i na nieszczęście poślizgnęłam się i wywróciłam się jak ostatnia debilka. Jednak na szczęście mając dobry refleks zdążyłam podeprzeć się obiema rękami. Chcąc wytrzeć się do sucha, zauważyłam że moje łokcie są sine. Cholera...  

Szybko się ubrałam,wysuszyłam włosy suszarką i uczesałam je, z powodu braku humoru nawet nie chciało mi się zrobić kucyka więc włosy pozostawiłam rozpuszczone. Gdy wszystko już zrobiłam weszłam z powrotem do pokoju w którym się obudziłam.

- Grzeczna dziewczynka... - Powiedział ten sam typ z którym rozmawiałam, siedział na łóżku na którym się obudziłam. Za pewne on dał mi tą kartkę...

- Czego ty ode mnie chcesz? - Powiedziałam o mało ponownie na niego nie krzycząc. Chociaż miałam sporo powodów do gniewu. Chłopak westchnął...

- Ponieważ chcę twojej mocy... - Odparł.

- Jakiej kurwa mocy?! - Wrzasnęłam.

- Takiej mocy... - Wstał i podszedł do mnie, przyparł mnie do ściany. W myślach miałam panikę, bunt i przede wszystkim ZŁOŚĆ! Po krótkiej chwili zobaczyłam blask a następnie tego samego chłopaka na ziemi. Co się stało? 

- O, o ,o tym mówię... - Wydusił resztami sił.

- Nie możliwe! - Nadal krzyczałam... Zauważyłam że drzwi które "magicznym sposobem" zostały naprawione były uchylone, szybko pobiegłam do nich otwierając je i korzystając z nieuwagi tego kolesia. Wybiegłam na jakiś korytarz, zaczęłam biegać po pomieszczeniach nie wiedząc gdzie jest wyjście. Miejsce w którym byłam było równie opustoszałe jak poprzednie! Pustki pustki i pustki... Biegnąc wielkim korytarzem postanowiłam że pobiegnę w lewo, tak zrobiłam. Jednak od razu po zakręcie zderzyłam się z klatką piersiową dobrze napakowanego mężczyzny.

- Co ty tu robisz? - Ryknął i chwycił za moją talię, podniósł mnie a następnie udał się do pokoju z którego wybiegłam, pomimo szarpaniny nie wydostałam się... Chłopak który wcześniej leżał, teraz siedział na łóżku ciężko oddychając.

- Chris puść ją... - Powiedział a ten brutal który mnie trzymał za talię puścił mnie a ja z bólem spadłam na ziemie.

- Ty chuju! - Warknęłam. Teraz dopiero zauważyłam że oboje byli bardzo bladzi, trochę się przeraziłam. Jednak ten który trzymał mnie za talię schylił się lekko nade mną i dosłownie POLIZAŁ mój obojczyk...

- Chris! Wracaj do swoich zajęć! - Krzyknął jakby przerażony drugi mężczyzna. Jednak ten chłopak, czyli Chris posłuchał się go i zanim zdążył posunąć się dalej został spłoszony. Nawet nie wiem do czego zmierzał. Chris wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi, a ja cała obolała nadal leżąc na podłodze rozmyślałam nad tym co się właśnie stało. Ale moje rozmyślenia nie trwały zbyt długo, ponieważ podszedł do mnie ten sam chłopak, co tym pierwszym razem, jak on się nazywa?

- Jak ty się w ogóle nazywasz? - Spytałam go z ciekawością ale nadal ze złością w głosie.

- Scott - Odpowiedział krótko, po czym podniósł mnie i rzucił na łóżko. Kurwa! Jęknęłam w myślach. Naglę zawisł nade mną i również polizał mój obojczyk, po chwili oblizał się a ja ujrzałam... kły, czy to może być WAMPIR?

Swoja, nie TWOJA (Trwa Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz