Zakład cz. 1

1.2K 82 19
                                    

Obudziło mnie miałczenie Ringo. Wstałam rozciągając się trochę i poszłam na dół, gdzie zobaczyłam...

~~~~~~~

- Co do kucyków pony się tu wyrabia?! (Iksde) - krzyknęłam ze złością w głosie rozglądając się po całym parterze.
- M-my tylko... - zaczął Edd - chcieliśmy zrobić ci niespodziankę a-ale coś nam nie wyszło...
- Po pierwsze, nie musicie robić mi takich niespodzianek. Po drugie, jak? Przecież nie macie dłoni aby pracować, ludzkiej sylwetki aby coś zrobić... - powiedziałam posyłając im wzrok współczucia - a tak wogule to czyj był to pomy-
Matt i Edd krzyknęli przerywając mi:
- TOMA!!!
- Ej! Nie zwalajcie wszystkiego od razu na mnie! - odparł fochnięty Tom.
Podeszłam do Toma i patrzyłam na niego z góry. Ten patrzył na mnie z dołu ze strachem w oczach. Podniosłam koteła na ręce i powiedziałam:
- Powtórzę, nic nie musicie dla mnie robić. Ja zadbam o siebie sama i to raczej JA powinnam wam robić miłe niespodzinki.
- Dlaczego? - zapytał Edd.
- Ponieważ pozwoliliście mi tu zamieszkać. - posłałam im promienny uśmiech i dałam małego całusa Tomowi w jego kocie czółko. Nie wiem czy czarnooki się ucieszył gdyż nic nie pokazał, tylko był w bezruchu tak jakby wyzionął ducha.

Odstawiłam Toma na podłogę. Chłopak przez chwilę stał wryty w ciekawy widok - czyli tlen - i nagle upadł. To było bardzo urocze, aż się lekko zaśmiałam z jego reakcji i poszłam w stronę kuchni.
- Dobra chłopaki, teraz mi nie rozrabiajcie. Postaram się ogarnąć ten burdel jaki stworzyliście.
- Okiiii - powiedział Matt pędząc bodajże do swojego pokoju. O dziwo otworzył sobie drzwi.
- To ja też się zmywam - powiedział Tom po czym Edd dodał.
- Nigdzie nie idziesz, masz mi tu pomóc [T/I] w sprzątaniu.
- Ehhhh, no dobra.. ale... J.A.K.?

Podszedł do mnie Edd a za nim przydreptał Tom.
- Możemy jakoś pomóc? - zapytał.
- Jeśli chcecie to możecie pozmywać naczynia. Ja postaram się posprzątać resztę - powiedziałam po czym od razu dodałam spoglądając na Toma - A dla ciebie Tom. Mam zadanie specjalne.
- Aha, no oke- czekaj, co???
- To co słyszałeś - odparłam.

- Dobra to, pomóc ci tutaj wejść? - zapytałam Edda spoglądając na zlew z masą naczyń.
- Cóż - zaczął - jakbyś mogła.
Podniosłam Edzia i położyłam go na blat, ten podszedł do zlewu i zaczął... umm, zlizywać pozostawione resztki na talerzach.

~~~~

Gdy kotełeł Edzio skończył 'zmywać' powiedziałam mu aby poszedł na górę i chwileczkę odpoczął. Ten tylko oblizał swoją kocią mordkę i pokiwał łebkiem twierdząco. Posłusznie wykonał swoje polecenie. Tom leżał na kanapie i nic ciekawego nie robił. Był przykryty kocem więc wzięłam koc i go z niego zdjęłam.
- Ej!
- Nie mów 'ej' i kup se klej, a teraz choć. Czeka na ciebie zadanie specjalne.
- Ehhhhhh, muszę?
- Musisz, bo to twoja wina że stał się ten burdel.
- Ej- to znaczy, Hej! Nie zwalaj wszystkiego na mnie! Gdyby nie chłopaki to by- (-się nic nie stało)
- To by było gorzej - przerwałam mu a ten tylko skrzyżował swoje łapki na swojej klatce piersiowej pokazując jaki to on wielce obrażony.
- Dobra, przejdę do szczegółów. Jedyne co musisz zrobić to przez cały dzisiejszy dzień opiekować się moim i Edda kuzynem.
- Aha? A ile on ma lat?
- Cóż ehem. 4 i pół? - zaśmiałam się nerwowo.
- Eh, nic trudnego!
- Tak tylko że... *głęboki wdech* on jest nie do wytrzymania. Strasznie marudzi, cały czas piszczy i płacze. Jest mega energiczny i takie tam.
- Nadal, izi pizi.
- A wspominałam że on nie lubi kotów?
- Umm... nie. A jak niby KOT ma opiekować się cztero latkiem?
- Po prostu daj mu coś do roboty.
- Dam radę, to nie będzie nic trudnego.
- Tak? A więc zakład?
- O co?
- Ja stawiam że nie dasz z nim sobie rady i poprosisz i pomoc.
- A więc ja stawiam że dam radę sam zaopiekować się zwykłym dzieciakiem.
- Ok, a więc przegrany...
- A więc przegrany będzie musiał służyć wygranemu przez... może by tak... dwa dni!
- Uuu, gruba stawka, ale zgoda!
- Zakład! - krzyknęliśmy churkiem. Tom wyciągnął swoją łapkę w moją stronę aby się założyć. Złapałam ją i razem zrobiliśmy taki shake shake rękoma (xD). Nagle - nie wiadomo skąd - Matt przeciął nasz zakład i jak tu się pojawił tak i zniknął. Magicznieee.

Pov. Tom

Po zakładzie [T/I] złapała mnie jeszcze raz za rę- łapkę. Widziałem w jej oczach gwiazdki ekscytacji. Nie wiedziałem o co chodzi gdy nagle:
- O boziuuu! Ale jesteś puchaty! - powiedziała [T/I] podnosząc mnie na ręce. - Jesteś taki słodki!
- Nie jestem słodki! - zaprzeczyłem... ok, przyznaję, miałem rumieńce na mojej kociej mordce. Ale mam nadzieję że tego nie widziała. W sumie to trudno zauważyć czy kot się czerwieni czy nie, ale olać to - najlepiej olejem kujawskim.

Pov. [T/I]

Niestety, musiałam puścić słodkiego koteła - Toma, gdyż usłyszałam pukanie do drzwi.
- Kto to może być o tej porze?
- Emm... spójrz na zegarek.
- 13:30?!
- Doookładnie - 13:27.
- Mój kuzyn już przyjechał!
- Czekaj, tak szybko? *szept* o nie.
- Zobaczymy czy dasz radę.
- Na pewno dam radę.
- To się zobaczy~ - powiedział idąc w stronę frontowych drzwi. Nieprzerwane pukanie do drzwi wzbudzało we mnie złość. Wiedziałam że to mój koooochaaany kuzyyynek *kasz* *kaszl*któregonienawidzę*kaszl*. Jego matka jest nie do zniesienia. Cieszę się że to ona a nie moja ciotka... nawet nie zadzwoni. Eh, nie ma co. Ja do niej nie zamierzam zadzwonić.

Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stał EDUARDO *hiszpańska muzyczka*.
- Eduardo? Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Tia, tia. Później mi poszukujesz piękna, a teraz bierz tego bachora (albo bahora x'D) i niech mi nigdy więcej tak nie krzyczy przed drzwiami.
- A skąd wiesz że on jest z mojej rodziny?
- Nie wiedziałem. Pdziewczyną z którą mam bardzo dobre znajomości.
- Aha. - wpuściłam Kajtka do domu i zamykając drzwi widziałam Eduardo który pokazał rękoma "zadzwoń". Jego usta też układały się w to słowo.

- [T/I]? - zapytał Tom.
- Tak?
- Pamiętasz co mówił lekarz? Masz się nie przemęczać!
- O jejuuu, wiem. Wiem. Ale chyba ktoś tu musi dbać o czystość i tak dalej.
- No. No niby racja. Ale postaraj się nie spieszyć. Nie możesz się przemęczać!
- Dobra, dobra. Hehe.
Naszą rozmowę przerwał pisk Kajtka. Tom chciał mi pokazać jaki to on super wujek który potrafi się zaopiekować dzieckiem na kilka godzin.
Pokazałam rękoma do koteła Toma coś w stylu "panowie przodem". On podbiegł do niego i okazało się że Kajtek zobaczył reklamę zabawki którą chce mieć.

Powodzenia Tom.

~~~~~~~~~~~~~

Taki tam krótki rozdział. Możliwe że kolejny wstawię - krótki jutro albo długi w sobotę :) ale to się okaże xD a teraz... w sumie, nie mam dla was żadnych informacji więc. Bajo! A i wybaczcie za błędy ortograficzne albo coś w tym stylu. Po prostu chciałam abyście mieli co czytać tak na szybko.

Rysunek Edda (ten po wyżej) wykonałam ja :3 sama >:3 xD (na Eddsworld Amino - Susan200X)

A i piszcie czy chcecie abym do każdego rozdziału dodawała jeden rysunek do każdego innego akapitu, ale tylko jeden rysunek na rozdział. Np:
"- Edd! Łap puszkę coli! - krzyknęłam.
- Co?! Gdzie?! - krzyknął pytająco Edd. Lecz niestety poległ i dostał puszką w głowę." = taki rysunek Edda z guzem i puszką coli obok na ziemi, a "ja" taka morda - "IKSDE"

A i jeśli tak, to rozdziały będą co tydzień w soboty. O losowej godzinie. A jeśli nie chcecie tych rysunków to... w sumie też będą co sobotę xD lub troszku wcześniej :3

A teraz, cóż. Do następnego! :)

You Look So Good In Blue 💙 [Tom x Reader] |EddsWorld| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz