3

669 61 21
                                    

**********

Dahyun.

Po jakiego grzyba ja się zgodziłam pójść na tą imprezę? Nie dość, że zaraz mi głowa wybuchnie, to jeszcze gdzieś zapodziałam kosmetyczkę, świetnie. Z tych nerwów, że zgubiłam moje ukochane pędzelki rozmazały mi się obie powieki. Muszę przecież wyglądać na tej zabawie jak sto milionów dolarów.

U Jimina - bo Taehyung nie był głównym organizatorem tej całej zabawy, tylko pewnie wyraził (lub nie) zgodę na urządzenie jej - było przeszło ponad trzysta jak nie więcej osób. Głównie znajome twarze, z których pewnie będę cisnąć bekę w poniedziałek, o ile wytrzeźwieję. Ale mnóstwo nowych, które pierwszy raz na oczy widzę. Miałam nie pić, ale taki los, że przegrałam zakład z Jisoo więc musiałam walnąć kilka szotów.

I tak bym później coś chlapnęła, takie życie.

Przy moim boku plątał się już lekko wstawiony Jaehwan, wolałam żeby niczego głupiego nie zrobił, więc kazałam mu aby chodził wszędzie za mną. Jimin już od razu na początku zwyzywał go od pantoflarzy, ale to było tylko raz i tyle wydzieliśmy blondyna. Ciekawe, gdzie przepadł.

- Słyyyyyszysz coś? - walnął mi centralnie nad uchem Jaehwan. Kurwa nie - udaję, jakbyś nie wiedział.

- Oczywiście. - uśmiechnęłam się, niszcząc ułożenie jego ciemnej grzywki. Zdecydowanie powinien ją ściąć, bo mu zaczyna wchodzić w oczy - jak on może z tym cały czas chodzić bez żadnych przeszkód? Ja czasem nie wierzę w niego i resztę męskiej obsady naszej klasy.

- Ahaaaaaaaaaaa, bo wiesz - ja nie. - kurde nie wiedziałam, dzięki za informację. Nie było kompletnie nikogo usłyszeć, nawet jeśli stał kilka centymetrów dalej od ciebie. Klubowa muzyka, która leciała pewnie z losowej składanki na Youtubie dudniła przez głośniki, przez co jeszcze bardziej jej nie znosiłam. Sehun po kilku drinkach postanowił zabawić się w dj i zaczął rozkręcać imprezę coraz bardziej głupszymi tekstami - ale liczyło się to, że innym się podobało więc nie miałam po co narzekać na głos.

Sztuczny dym drażnił moje nozdrza, aż szumiało mi w głowie. Ból nie do zniesienia, jeszcze ktoś wynalazł w zakamarkach piwnicy Jimina laserowe wskaźniki, które tak ostro dawały po oczach. Jednak najebanym ludziom nic nie przetłumaczysz. Dla nich się liczy tylko zabawa. Gdybym była młodsza to pewnie byłabym tego samego zdania, ale cóż - dorosłam, chociaż większość moich znajomych mówi, że chyba odwrotnie.

- Da, nie widziałaś nigdzie Yeri? - usłyszałam cichutki, pogodny głosik. Dobra, każdego bym się spodziewała na tej imprezie, ale nie jej.

- Gahyeon...niestety, ale nie. - przysunęłam się bliżej niej, bo przez te piski nie było nic w stanie zrozumieć.

- Kurde! Obiecała mi, że nauczy mnie jednego z tych swoich tańców. - poruszała biodrami. Nie wiedząc czemu po moich plecach spłynął jeden wielki wodospad. - Skoro jest okazja, tyle miejsca, zajebista atmosfera...ideaaaalnieee.

Gahyeon przeciągnęła ostatnie litery, a ja lekko przygryzłam wargę. Już dawno przestałam się oszukiwać, że tak Da jesteś przecież w 100% hetero! Chuja tam, było kompletnie odwrotnie, skoro mój organizm wariował na widok każdej napotkanej dziewczyny.

- Mm, Dahyun? Jaehwan? Gahyeon?

O kurwa.

To było jedyne co mi przychodziło do głowy. Myślałam, że obecność Gahyeon tutaj jest czymś niespotykanym, ale się pomyliłam. Bo jednak o nim nie pomyślałam, chociaż przecież uwielbia imprezy, więc mogłam się domyśleć, że go tu spotkam.

- Jungkook, chyba króliki powinny spać - parsknął śmiechem Jae, kiwając się jak klaun na boki. Gdyby był trzeźwy to by do niego tak nie zaczynał. W trzeciej klasie podstawówki, Jaehwon powiedział, że Jungkook to ciasteczko, a w zamian dostał z piąstki w twarz. Rezultat? Połamany nos i trzy dni zawieszenia dla obojgu.

Co ciekawe, teraz ten debil godzi się na nazywanie ciasteczkiem.

- A ty nie powinieneś pić. - przygryzł wargę. Ukradkiem widziałam jak z tyłu pierwszoklasistki poprawiają obcisłe miniówki i przeczesują włosy. Chyba one sobie kurwa żartują, myśląc, że ich przeleci - nawet nie zwróci na nie uwagi, taka prawda.

- Dobra, czego chcesz. - warknęłam, bo wiedziałam, że brunet przyszedł do nas w celu załatwienia jakiegoś interesu. Zwykle nie trzymał się z naszą klasą, wyjątkiem było to, jak się co przerwa obrzucali coraz piękniejszymi wyzwiskami z Taehyungiem.

Naprawdę nie rozumiem dlaczego oni się kłócą i nienawidzą jak cholera. Próbowałam milion jeden razy wypytać o to Jimina, ale ten siedzi i milczy jak grób! No kurwa, chce pomóc dwójce jego przyjaciół - on pewnie też nie jeden raz próbował ich jakoś pogodzić - ale po co, lepiej jeszcze bardziej utrudniać sprawę.

Baeka wolę nie pytać, bo po pierwsze nigdy go nie mogę znaleźć na korytarzu, a i tak pewnie by mi nic powiedział. Chan na pewno coś wie, ale zapomnij - od niego nic się nie dowiesz, kompletnie nic. Nawet pracy domowej, taki chuj. Jae swoje słyszał, lecz nie wygada się bo złamałby "kodeks przyjaciół".

- Drobnej...pomocy. - uśmiechnął się, poprawiając grzywkę. Daję słowo, że słyszałam jęki tych dziewczyn - co za głupota, mieć mokro po jednej czynności faceta.

- Mów szybko dopóki jeszcze mamy w większości trzeźwy umysł. - mruknęła Gahyeon, zaczynając oplatać włosy wokół swoich palców. Jaehwon zaczął śpiewać piosenki ze swojej komunii do pustej butelki po piwie, więc jego nie można zaliczyć do naszego trzeźwego kącika.

- Jimin zaginął na polu bitwy, ale kazał żebym przekazał to Taehyungowi. - poszperał chwilę w głębokiej kieszeni swojej marynarki aby wyjąć plastikową buteleczkę.

- Gdzieś zgubił Jimina, cymbale? - zapytałam się najgrzeczniej jak umiałam. Kultura to podstawa, prawda?

- Minąłem się z nim przy wejściu do ogrodu, potem przysięgam - nie widziałem go! Jak się coś mu stanie to nie moja wina, bo z kimś pod rękę wychodził! Chyba, że coś ten skurwiel zrobi mu to wtedy będzie potrzebna moja interwencja.

- Współczesny Romeo, ale co mamy do cholery zrobić z tą butelką? - Jae odezwał się jakby był całkiem trzeźwy, tak trzymać ziomek.

Jungkook pstryknął palcami i przeciągnął się, po czym sięgnął po plastikowy kubek ze stolika stojącego na piętrze.

- To proste. Jimin bardzo martwił się o Tae.. - zatrzymał się na chwilkę, a w mojej głowie zapaliła się czerwona kontrolka, która jednak po chwili zgasła - ...hyunga i chciał, żeby dużo pił.

- Tylko tyle? - zaśmiał się Jae, przypadkowo uderzając mnie w plecy. - Cholernie proste! Nie stać cię na coś lepszego, Kook?

Jednak chłopak już go prawdopodobnie nie usłyszał, bo kierował się ku schodom. Minął napalone dziewczynki, które nagle ogromnie posmutniały jak ich oppa nawet nie podniósł na nie wzroku. Może i nie byłam tak do końca hetero, ale przyznam, że Jungkook z wyglądu był pierdolonym ideałem. Na dzisiejszy wieczór przyodział na siebie granatową koszulę, która opinała się na jego mięśniach. Marynarka pewnie przysłaniała umięśnione ręce, do tego założył jeansy, które podkreślały jego pośladki. Z twarzy jedynie królicze zęby trochę wszystko psuły, co nie zmienia faktu, że i tak prezentował się zajebiście.

- Jeszcze zobaczymy. - gdzieś pomiędzy tłumem ludzi rozległ się cichy pomruk, którego już ani Jaehwan, ani dziewczyny nie usłyszały. A Jungkook tylko nieśmiało się uśmiechnął i wyszedł przed mieszkanie, szukając Parka.

**********

dawka raka w następnym rozdziale wyjdzie poza skalę, pozdrawiam cieplutko

miłego dnia! ^^

wasted || taekook [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz