12

351 35 3
                                    

**********

Jungkook.

(a/n: drobna uwaga - perspektywa Jungkooka zawiera wątki, które nie były poruszane w poprzednim rozdziale przy perspektywie Taehyunga, także nie bądźcie zdziwieni jak pojawią się nowe kwestie^^)

- Bywa. - wzruszyłem ramionami, nie przestając zaciskać piąstek.

- Szukałem plecaka i wpadłem na tego idiotę, to nie moja wina!

- Chyba z ciebie jest idiota, bo miałeś go na plecach-

- Morda kundlu-

- Spóźnialski gnojek-

Głos Taehyunga miał taką słodką-kwaśną barwę, z jednej strony posiadał w sobie niskie brzmienia, ale także słodkie dźwięki. Jak się wkurzał, to przybierał on chropowaty ton, lecz i tak najbardziej ciekawi mnie, jakie dźwięki by z siebie wydawał w nocy po północy, ja sam z nim zamknięci w pokoju i mój ogromny sprzęt, który nie przypominał orzeszka, jakby posłuchałoby się w bezsensowne pierdolone Jimina.

Ja tylko czekam z boku na tę chwilę, kiedy Parkowi uda się poderwać rudowłosego skurwiela Hoseoka - nie, nie Shina, chociaż z nim też utrzymuję jakiś kontakt, bo często pobieram od niego towar i inne ciekawe pigułki, których wcześniej już dosypałem Muchormorowi do wody. Dawniej znałem Junga, jeszcze wtedy nim zaczął uczęszczać do obecnego liceum jako luksusową dziwkę dla gejów; więc mam pewność, bo skoro ma już doświadczenie w tym fachu i wie, jakie rozmiary go interesują, że nie poleci na mini-żaczka Jimina.

Jako jedyny wiem o małym sekrecie Junga i właśnie z tego powodu przeniósł się do naszej szkoły, aby porzucić swoją splamioną spermą przeszłość.

Tak więc, Jung Hoseok już od półtora roku przybiera postać bezgrzesznego chłopczyka z celibatem i stara powstrzymywać się od wykonywania usług na szkolnym korytarzu dla swoich wiernych klientów, albowiem niektórzy z nich wzięli przykład z Junga i w ślad za nim się tutaj przenieśli.

Wiedzieliście, że sam Hoseok po pijaku przyznał, że jakby był starym sobą to z chęcią chciałby odbyć szybki numerek z naszym przeuroczym księżulkiem?

Także wracając do naszej feralnej fizyki, która stała się zajęciami dla przegrywów, Taehyung uderzał mnie w ramię, żebym wreszcie wrócił na ziemię i wreszcie zajął się trenowaniem kroków, co niestety nie należało do najprostszych zadań do wykonania.

- Oryctolagus, uważaj na te swoje długie kończyny, bo nie mogę się skupić na podłodze, dobra? - odparł z policzkami w kolorze dojrzałych malin.

- Um, nie? - zacząłem, mając już na starcie przejebane, a jednocześnie chciałem z nim chwilę się podroczyć i jeszcze bardziej wpienić. - Ale wiesz co? Skoro masz takie ogromne problemy ze wzrokiem, to może ułatwię ci życie, hmn?

Taehyung niechętnie, a raczej z przymusu skinął głową, po czym malinowe rumieńce chłopaka zamieniły się w dorodne pomidorki i dobrze, bo mój żołądek silnie dawał o sobie znać, a tych słodkich różowych skurwielów nienawidzę. Pomidorki z chęcią przyjmę i kiedyś kupię dla siebie kostium pomidora, pomidorowy zegarek, pomidorową czapę... tylko gdzie ja to znajdę, cholera.

Kurwa.

Przecież przede mną stał reprezentant tych warzyw, którego chętnie zamknąłbym w szafie w mojej sypialni na noc. Wiecie, godzina trzecia nad ranem, ja układający się do snu, a w tle rozbrzmiewają przygłuszone jęki i niewyraźne cholery z ust Kima.

Gdyby krzyczał tak całą noc, to wepchnąłbym mu do tego niewyparzonego psyka szmatkę nasączoną wybielaczem i ozdobił ostrą papryką, a jakby serce przypadkiem mi zmiękło to dołożyłbym jeszcze cukierkowe gwiazdki.

wasted || taekook [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz