4

531 51 7
                                    

**********

Jaehwan.

- C-o-o robimy? - czad! Ten Jimin to potrafi rozkręcić imprezy - wpuszcza jakiegoś gostka, który daje ci questa do zrobienia, który jest jeszcze w dodatku tak cholernie prosty. Ciekawe ile expa za niego dostanę, oby jak najwięcej!

- Chyba powinniśmy przekazać to Tae. - podsunęła Gahyeon, opierając się o barierki schodowego balkoniku. Dziewczyno, ja na twoim miejscu najlepiej wszedłbym na nie i ziuuuuu, w ten cały tłum najebanych ludzi. Przecież to by było wspaniałe uczucie, tak lecieć i wpaść w ramiona kilkuset osób.

- Jasne, ale jak zamierzasz to zrobić, skoro ja tu jestem chyba z piąty raz, a pokoi tutaj od cholery. Więc jak chcesz odnaleźć Taehyunga, który pewnie już sobie wykopał bunkier pod ziemią? - mruknęła Dahyun. Kocham tą dziewczynę! Daje mi tyle pomysłów i energii, chęci do wszystkiego! Aż nie mogę naliczyć ile się już tego nazbierało, serio. Gdyby nie ona nie byłbym postrzegany jako jeden z większych śmieszków w okolicy.

- Ja to zrobię. - z elegancją wyrwałem buteleczkę z trunkiem dziewczynie i opadłem chwilowo na barierki - moje marzenie prawie się spełniło! - Powierzcie to zadanie mistrzowi, który już o tyle! - pokazałem trzy palce albo może pięć w ich stronę - Był w tym domu, o!

Przychylałem się raz w jedną stronę, czasem w drugą. Ale bardziej w tą pierwszą, bo chyba moje ciało za bardzo nie przepadało za tą przeciwną. A szkoda, bo obie pokochałem i pewnie z czasem by się na pewno polubiły! Minhyun by je przekonał i byłoby wszystko cacy.

Może i ciut mi piszczało we łbie, ale jedno wiedziałem - zawsze jak się ostro najebałem, to chodziłem do Tae. Zwykle miał uchylone okno balkonowe, więc mogłem po pergoli wspiąć się do jego pokoju i przespać noc bez zbędnego opierdolu matki.

Byłem i jestem prawie jak książę z bajek Disneya, tylko bez białego rumaka. Ale za to z pełną flaszeczką i najczęściej nie jedną! Chyba nikt nie pogardziłby takim gościem, a prezentami to już w ogóle.

Szedłem pewnie przez korytarz pełny obcych mi ludzi, którzy czasem krzywo na mnie patrzeli. Pewnie zazdrościli mi buteleczki, jebańcy. W końcu trafiłem - spotkałem przed sobą białe drzwi ozdobione złotą tabliczką z wyrytymi literami kth.

- Puk, puk? - zapytałem, cichutko pukając w drewniane drzwi. Starałem się zrobić to jak najbardziej delikatnie i chyba mi się udało, tylko usłyszałem jakieś kilka skrzeków przy klamce, ale to pewnie już tak było. Przecież ja nic bym nie zbroił! Jestem aniołem, który ratuje ludzi z braku trunków!

- Kurwa. Mówiłem. Nie. - usłyszałem ciche warknięcie, które w Taehyungowym języku oznaczało wyrażenie zgody. Jak się cieszę, że ten grzyb jednak wychodzi do ludzi - przynajmniej mi może otworzy, ale to już bardzo dużo jak na niego.

- Ale Taesiu.. - przytuliłem się do futryny drzwi, które głaskałem wolną ręką. Każdy twardziel nie oparłby się moim słodkim prośbom, ha.

- Jaehwan? - przełknął głośno ślinę. Nie jeden już z mojego powodu się zadławił, więc nie dziwi mnie reakcja Taehyunga.

- Nie, Jimin tylko po mutacji. - warknąłem, bo już chciałem dać mu tą butelkę. Chłop nie może siedzieć tak bez picia, spragniony, zmęczony.

- Zabłądziłeś? - zapytał, wreszcie otwierając mi te jebane drzwi.

- Skądże. - odparłem wchodząc do środka pokoju czerwonowłosego, który nie był jak wcześniej przebrany w luźne dresy. Raczej był przebrany jakby wybierał się na jakąś imprezę, szkoda, że żadnej nie było w ostatnim czasie. Na biały T-shirt ze wzorem jakieś postaci z komiksu narzucił kurtkę w tym samym kolorze - do tego ubrał śnieżnobiałe jeansy, które idealnie podkreślały jego zgrabne nogi. Włosy miał przeczesane jednym energicznym ruchem szczotki - niby ten dziad nic nie używał do ich pielęgnacji, ale i tak układały się jakby dopiero co wyszedł od fryzjera.

wasted || taekook [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz