**********
Taehyung.
Poniedziałek.
Jak ja go kurwa nienawidzę.
Najchętniej to zostałbym jeszcze kilka dni w domu, a właściwie chodziłbym z kołdrą na głowie i oglądał anime. Ale zgadnijcie co? Moje plany poszły się jebać, bo do naszego mieszkania wprowadził się Chan z Baekiem i widocznie nie mają zamiaru go opuścić w następnych dniach. Cóż, dzisiejsze okienko muszę spędzić na myśleniu o tym, w jaki sposób ich stąd wykurzę.
Niemiłosiernie od piątku boli mnie głowa. Może przez to, że skoczyłem z pierwszego piętra? Niee... znajdowałem się w bardzo chujowej sytuacji, to tylko dlatego. Widocznie muszę się przyzwyczaić do humorków Yeola i Baeka, bo najpewniej jeszcze nie raz zostanę zamknięty w jakimś pomieszczeniu przez tę dwójkę.
Zerwałem się z domu o całkiem wcześniej porze jak na mnie. Nie miałem i nie mam ochoty siedzieć z tymi debilami. Przebieg naszego ranka zwykle jest ten sam, gdy przyjeżdża Baekhyun z Chanem. Pominę to, że ich obecna wizyta znacznie się różni od pozostałych, ale sens nadal pozostaje bez zmian.
Kiedy ja jeszcze smacznie śpię, dwie księżniczki - Jimin i Chanyeol nie wiedząc czemu, nie potrafią przestać marudzić. A to herbata jest za gorąca, a to płatki za zimne, to eyeliner jakiś lewy... Nosz kurwa! Jak dziewczyny z okresem, tylko zachowują się znaczniej gorzej i mają go wiecznie. Oczywiście, że ich krzyki budzą każdego kto u nas przebywa - pamiętam, jak raz niespodziewanie mój ojciec przyjechał z Kanady i na nieszczęście trafił na wizytę dwóch przyjebów. O Baeka to ja się nie musiałem martwić, mówiąc szczerze - on ma lepsze relacje z moim ojcem niż ja sam! Grają sobie w karty na czekoladowe monety, cisną sobie ze mnie ile wlezie, przeglądają moje przypałowe zdjęcia z dzieciństwa... długo by wymieniać. Za to Chan, on był nietutejszy i kompletnie nową osobą dla mojego ojczulka.
Praktycznie do perfekcji opanowałem sztukę ignorowania każdego głupiego zachowania towarzyszy - w skrócie: miałem wyjebane na to, co zrobią. Przyzwyczaiłem się, że i tak coś wyleją, zbroją czy będą drzeć mordę na cały dom. Tak, cały Chanyeol i Jimin. Chyba, że w skrajnych przypadkach mnie z Baekiem dopadała chandra to potrafiliśmy ich przebić i zrobić gorszy rozpierdol. Mieliście kiedyś tak, że przysięgaliście sobie, że "tylko jeden kieliszek", a skończyło się na wykupieniu całego monopolowego i ujebaniu w wymiocinach wszystkich pomieszczeń?
Więc już kilka takich sytuacji przeżyłem dotychczas.
Akurat ostatnia z nich wydarzyła się podczas wizyty mojego ojca. Jedynie była w wykonaniu blondyna i miętowego olbrzyma, ale reszta się nie zmieniła.
To był piękny, sobotni dzień. Słońce świeciło, ptaki śpiewały...
O! Mój ojciec obudził się w środku nocy, widocznie jego organizm myślał, że wciąż jest w Kanadzie.
Jimin z Chanem wtedy kończyli rozgrywkę pijanej ruletki, puszczając ruskie basy na cały regulator, tak głośno, że wszystkie salonowe szafki się zatrzęsły, a chińska porcelana prawie się potłukła. Ojciec skoro wiedział, że jego ukochany synuś jest zdolny do takich wybryków, zaczął wniebogłosy wyzywać mnie za debilne zachowanie. Nie był świadomy jednego - ja wtedy zatykałem uszy poduszką, a nie rozkręcałem bibę stulecia w salonie. Nie wyglądam jeszcze jak Chanyeol czy Jimin, to oczywiste!
Ci dwaj słyną z pogodnego charakteru i bycia istnym huraganem, gdy się wkurwią. Ich przyjemna natura wciągnęła mojego ojca do ich pijackiej zabawy. Ze mną nie chciał nigdy chlać, bo to nieodpowiednie i niestosowne dla takich chłopaków jak ja. A z nimi to bez żadnych ceregieli włączył się do rozkręcania imprezy i polewania procentów.
CZYTASZ
wasted || taekook [ZAWIESZONE]
Fanfictionczy jedna impreza może zmienić wszystko? ships: taekook, chanbaek, yoonseok tags: school, hate love, rak, fluff, możliwy smut (top!jk), comedy main song: tiesto - wasted [s:190318] [e:???????]