- Wróciłam! - podnoszę dłonie na znak powitania, gdy stoję w drzwiach Arkham.
- El! - parę osób biegnie w moją stronę.
- Też tęskniłam.
- Dobrze, że jesteś. Przyjmiesz pacjenta. Superman go właśnie przywlókł.
Robi mi się słabo...
Ociągając się, ściągam kurtkę i zakładam fartuch.
- Za jakie grzechy? - uderzam czołem o szafkę.
Poprawiam fartuch i idę do sali przyjęć. Oczywiście on tam jest.
- Stan dobry, parę zadrapań... - rzucam od razu. - Boli cię coś? - pytam mężczyzny.
- Wszystko pani doktor, może mały masaż?
- Czyli gra, jutro najpóźniej przydzielą ci lekarza. Chłopcy do celi z nim!
Odkładam kartę i chcę odejść, gdy jego dłoń zaciska się na moim przedramieniu.
- Czego chcesz? - warczę.
- Pogadać. Nie chcę, byś sobie o mnie źle pomyślała.
- No coś ty! To ja nie powinnam tyle sama pić. Po prostu byłam w małej rozsypce po sylwestrze i tyle...
- Nasze relacje pozostają takie same?
- Nie. Ty zajmujesz się żoną, a ja... szukam wolnego faceta - uśmiecham się szeroko. - Wybacz, muszę iść. Jestem umówiona z jednym z takich okazów.
Przemierzam korytarz do celi Jokera. Głęboko oddycham.
- To tylko clown, tylko clown... - szepczę.
Otwieram energicznie drzwi.
- Elizabeth! Już się zaczynałem martwić, że mnie zostawiłaś dla tego żelaznego chłopczyka! - wybucha śmiechem.
- Przestań... - wzdycham i zaciskam dłonie na notesie. - Jak samopoczucie? Miewasz jakieś napady lęku...?
- Nie przyszłaś tu chyba gadać o pierdołach - warczy. - Elizabeth... - wstaje z krzesła i siada na stole. - Nie bądź snobką - szepcze złowrogo.
- Siadaj na krześle.
Zaczyna się śmiać, odchylając głowę w tył.
- Siadaj! - wybucham i o mało go nie popycham, ale się powstrzymuję.
- Brakuje ci chyba magnezu...
- Joker!
- Dobrze, już... Twój tatuś też często taki narwany bywa... Trafiła mi się rodzina ponuraków - prycha.
- Posłuchaj mnie! Jeszcze tylko miesiąc się męczymy ze sobą, później masz wolne ode mnie. Cholerne wolne! - uderzam pięścią w blat stołu.
- Wypuścisz mnie - oznajmia.
- Chciałbyś - prycham. - Nigdy stąd nie wyjdziesz za moją pomocą!
- A czy ja powiedziałem, że za twoją pomocą? Pamiętam naszą umowę - szczerzy się.
- Joker, wróćmy do terapii - mówię spokojnie.
Próbuję z nim nawiązać kontakt. Niestety nie wychodzi nam to zbyt dobrze.
- Straż! Zabrać go! - krzyczę, a później pocieram skronie.
- Jeszcze nie skończyłem - warczy.
- Ale ja tak!
Wchodzą strażnicy, mijamy się w drzwiach, którymi trzaskam.
- Dupek! - otwieram gwałtownie drzwi.
CZYTASZ
Po ciemniejszej stronie II Joker
FanfictionPonoć niektórym osobom pisane jest się spotkać. Pewnego razu Elizabeth Wayne - córka sławnego miliardera, poznaje Księcia Zbrodni. Co się stanie, jeśli dziewczyna stanie się jego lekarzem? Czy pójdzie w ślady byłej terapeutki przestępcy? A może nie...