- Panno Wayne, słucha mnie pani? - wyrywa mnie z zamyślenia głos ordynatora.
- Tak - uśmiecham się. - Cały czas. Wiem, że za dwa dni kończymy terapię.
- Zakładam, że nie zamierza mu pani pomagać w ucieczce.
- Czy ja wyglądam na wariatkę? No może moje metody nie są czysto książkowe, ale bez przesady.
- Pożegna się z nim pani?
- Muszę... tego wymaga chyba kultura, prawda?
Kiwa jedynie głową. Biorę głęboki wdech i mówię:
- Niech się pan nie martwi. Będzie dobrze.
Od tamtego wieczoru zawiązał się miedzy mną i Clarkiem romans. To znaczy, chyba tak to mogę nazwać. Jego żona chyba się niczego nie domyśla. W sumie, to i dobrze. Mój ojciec też o niczym nie wie. Przynajmniej ochłodziłam moje relacje z Jokerem. Trzymam go na jeszcze większy dystans. Pożegnam się z nim i po sprawie...
***
Zakładam na siebie czarną sukienkę, czarne kozaki za kolano na szpilce, maluję na czerwono usta, kreski eye-linerem, mocno tuszuję rzęsy... Dziś się z nim pożegnam.
- Rozejdziecie się i nie spotkacie nigdy więcej - powtarzam sobie jadąc do pracy po raz ostatni.
Wchodzę do budynku. Witam się z innymi i kieruję się do celi zielonowłosego.
- Joker, mogę wejść? - pytam i czuję, że łamie mi się głos.
Clark nie pojawił się od dwóch dni. Myślałam, że będzie mnie wspierał, a on? Nic...
- Pani doktor... jeszcze się pytasz? - słyszę jego głos i wiem, że się uśmiecha.
Otwieram drzwi. On stoi naprzeciwko mnie. Nogi robią mi się jak z waty.
- Joker... ja przyszłam się pożegnać.
Nastaje chwila ciszy. Uśmiecha się dalej psychopstycznie, ale jego oczy nie mają już tej iskierki radości.
- Czyli odchodzisz? Bardzo dobrze - klaszcze w dłonie. - Będę mógł stąd w końcu uciec - podchodzi do mnie i wypowiada te słowa.
Przechodzą mnie dreszcze.
- Nie pomogę ci...
- Ale dajesz mi na to przyzwolenie, pamiętasz? Mieliśmy umowę - szczerzy się.
- Ja ci nie pomogę - naciskam. - A teraz wybacz, ale muszę się spakować. Dziękuję - uśmiecham się i już chcę odejść, ale coś sprawia, że go przytulam. On mnie też obejmuje, ale jest lekko zdziwiony.
- Nie jestem już twoim lekarzem, mogę cię już przytulić - szepczę mu do ucha. - Będzie mi ciebie brakować - mówię, gdy już go puszczam.
Ostatni raz patrzę na jego uśmiech i wychodzę z pomieszczenia. Biorę głęboki wdech, żeby się nie rozkleić.
- Nie przesadzaj - słyszę głos Harleen. - Będę mieć na ciebie oko. Nie pomożesz mu uciec.
- Nie zamierzałam i nie zamierzam - odpowiadam. - Uwierz mi, nie uległam jego urokowi Harl. Ale możesz dalej do mnie wpadać, żeby napić się, czy wyciągnąć mnie na jakąś imprezę.
- A co z Clarkiem?
- Nie odzywa się od dwóch dni... Wiesz co, muszę iść.
Odwracam się i idę do swojego biurka. Wyciagam wszystko, aż znajduję coś w szufladzie. Jakiś naszyjnik, a na nim literka "J" i przyczepiona karteczka z napisem: "Nigdy o mnie nie zapominaj".
- Aha? Kretyn - burczę pod nosem i wkładam naszyjnik do kieszeni.
Wychodzę z kartonami i niosę je do samochodu.
- Żegnaj Arkham... - szepczę i dostrzegam Jokera, który patrzy w okno. - Żegnaj Panie J...
Ruszam z piskiem opon i jadę bardzo szybko do domu. Stawian kartony na podłodze, zrzucam z siebie ubrania i idę wziąść kąpiel. Odprężam się w ciepłej wodzie. Po kąpieli owijam się recznikiem i idę do kuchni, żeby wyciągnąć z lodówki piwo. Upijam łyk i kieruję się w stronę pokoju, żeby zerknąć w papiery Jokera i notatki o nim, które zabrałam, żeby mieć materiały do dalszej nauki. Opadam w końcu na kanapę i włączam telewizor.
- Pierniczę to wszystko. Clark pewnie ode mnie odszedł, zostałeś mi tylko ty...
Nagle słyszę jakiś trzask w kuchni. Biorę w dłoń nóż, który kiedyś należał do Jokera i który noszę często ze sobą.
- Kto tam?!
Wchodzę ostrożnie, a koło blatu stoi uśmiechnięty...
- Joker?! Co ty tu robisz?
- Ładnie mnie przywitałaś skarbie. Widzę, że się przygotowałaś na moje przyjście - mówi i pożera mnie wzrokiem.
Teraz przypominam sobie, że mam na sobie tylko ręcznik i stoję tak z nożem w ręce przed wariatem z Arkham.
- Chcesz mnie zranić moją zabawką? - pyta rozbawiony. - Oboje wiemy, że nie zapomniałaś o mnie nigdy Elizabeth. Jeszcze ten tatuaż... to tak, jakbyś podpisała pakt z diabłem.
Nagle dzwoni mój telefon.
- Cholera! To ojciec... - mówię i odbieram. - Tak tato?
- Joker jest u ciebie?! - słyszę jego zdenerwowany głos.
- Nie tato, nie ma go tutaj. Czemu miałby być? - gram głupią.
- Uciekł z Arkham. Dlatego...
- Dam sobie radę - odpowiadam. - Spokojnie, na pewno nie przyjdzie tutaj. Nie martw się, jakby co, to będę dzwonić - mówię.
- Dobrze... ale będę patrolował z Robinem teren.
- Dobrze. Miłej nocy - mówię i odkładam telefon.
Joker jest zachwycony. Podchodzi do mnie i gładzi mnie po ramieniu.
- I co teraz z tobą zrobię? - wzdycham. - Jaki masz plan?
- Zabieram cię ze sobą skarbie.
Robię duże oczy, nie wierzę w to co słyszę.
- Co?! Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Spokojnie, mam swoje sposoby - odpowiada i po chwili wstrzykuje mi coś w szyję.
Czuję, że robi mi się słabo, osuwam się na podłogę, on łapie mnie w ostatniej chwili.
- Śpij skarbie, ja się wszystkim zajmę - mówi i całuje mnie.
Jest to miłe uczucie, po którym robi mi się ciepło na sercu i po chwili tracę przytomność.
Zaczynamy prawdziwą zabawę 😊 Myślę, że nie tylko ja na ten moment czekałam. 😂
Jlg122
CZYTASZ
Po ciemniejszej stronie II Joker
Fiksi PenggemarPonoć niektórym osobom pisane jest się spotkać. Pewnego razu Elizabeth Wayne - córka sławnego miliardera, poznaje Księcia Zbrodni. Co się stanie, jeśli dziewczyna stanie się jego lekarzem? Czy pójdzie w ślady byłej terapeutki przestępcy? A może nie...