thirteenth fag; i drive your car to the beach

3.1K 391 43
                                    

  Pierwszy raz zapalił z Johnniem Kaminskym.

  Byli wtedy na wycieczce szkolnej, ale Colson zrezygnował w ostatnim momencie. Willy został sam. Miał wtedy piętnaście lat, takie same długie włosy i w sumie wyglądał tak samo. Byli tam kilka dni, ale nie przespał żadnej nocy. Zakradał się do pokoju Lindsay Hopkins. Całowali się, choć Willy tego nie lubił (to w końcu pieprzony hipokryta).

  Tego wieczoru Lindsay poszła skombinować piwo. Willy stał za hotelem, bo nie miał co ze sobą zrobić. Było cholernie zimno. Nie rozmawiał z nikim stąd, bo wszyscy mieli jakiś beznadziejny akcent. I w tym momencie przyszedł Johnnie Kaminsky. Stanął koło niego i patrzył na ośnieżone szczyty gór. Kaminsky był w klasie wyżej i wszyscy go lubili. Jeździł zajebistym chevroletem i kumplował się z Ashley Timberlay. Wyglądał jak DiCaprio. Miał paskudny charakter.

 - Wyglądasz jakbyś miał strzelić sobie w łeb.

  Spojrzał na Kaminsky'ego, ale potem odwrócił wzrok. Kanadyjskie szczyty nigdy nie były szczytem jego marzeń.

-  Nie załamuj się, młody. W tej twojej Hiszpanii na pewno jest cieplej. Ale patrz, chociaż mamy ogień - wyjął zapalniczkę i paczkę Marlboro. Jednego papierosa podał Willy'emu, a drugiego włożył za ucho. Uśmiechnął się. Miał uśmiech jak opaleni ludzie z Kalifornii.

  Wziął zapalniczkę i odpalił, i spróbował się zaciągnąć. I cholera, nawet tak mocno nie kaszlał. Dym przyjemnie wypełniał jego płuca. Lindsay Hopkins właśnie szła w ich stronę.

 - Cześć, Kaminsky.

 - Hej, Hopkins.

  Spojrzała na nich. Willy nie przypominał Johnniego, a Johnnie nie przypominał Willy'ego.

 - Idziemy, William? - chwyciła jego nadgarstek. Kaminsky patrzył na nich z góry, ze swoim kpiącym uśmiechem starszego kolegi.

 - Potrzebujecie jeszcze czegoś? - uniósł brew i Willy miał ochotę mu przywalić.

 - Nie, Johnnie. Będziemy tylko pić.

  Ruszyli w stronę pokoi i Lindsay była strasznie wesoła. Jemu kręciło się w głowie.

 - Lindsay, chcesz dokończyć?

 - Jasne, William.

  Wzięła od niego papierosa odpalonego zapalniczką Johnniego Kaminsky'ego.

*

  Jesse nigdy nie wychodził, ale tym razem nawet trzasnął drzwiami. Później Elisabeth spała i Willy siedział przy niej, a potem przyszła Heather. Wszedł do kuchni i na blacie leżała koperta. A nadawcą był William Jaimes. A odbiorcą był Willy Jaimes. Zajrzał do szuflady, tej pod telewizorem, i tam było jeszcze więcej kopert. A w środku były pieniądze. I wtedy Willy wyszedł. On zawsze trzaskał drzwiami. 

  Teraz już podjeżdża pickupem pod dom Ashley Timberlay. Zdejmuje drżące ręce z kierownicy. Przez wysoki mur i bramę prawie nic nie widać. To jasna i letnia noc. Gasi silnik.

Billy, 10:44 PM: wyjdź przed bramę

  Opiera się o maskę i uśmiecha się (może, gdy będzie wyglądał jak Kaminsky, Ashley go pokocha). Przygląda się okolicy. Niedaleko jest zejście prosto nad Elliott Bay. Jest kilka domów. Po drugiej stronie jeziora na bank siedzi naiwny Colson B. i jara razem z Lindsay Hopkins.

 - Co jest, Willy?

  Ashley ma ma sobie różowy atłasowy szlafrok i chyba jest zła. W ręku trzyma telefon i ma związane włosy.

FAGSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz