- Nawet nie ma takiej opcji.
Odsuwam się bo Ben mnie puścił. Bardzo chętnie uderzyłabym go w twarz, ale nie... patrzy na mnie takim wzrokiem, że nie umiem. W końcu tylko wzdycham.
- Zastanów się - mówi.
Katuje mnie swoim wzrokiem przez pięć minut.
- Obiecuję - odpowiadam niechętnie, a on się uśmiecha.
- Świetnie. Więc... do zobaczenia.
Znika, a ja osuwam się na podłogę. Właśnie zgodziłam się na spotkanie twarzą w twarz z największym potworem galaktyki. Benem Solo.
Chciałabym umieć jednocześnie śmiać się, płakać, krzyczeć, rzucać rzeczami, być opanowaną i podejść do wszystkiego z rozsądkiem. Chciałabym, ale chyba nie potrafię.
*
Dopiero kiedy wsiadamy na statek poznaję plan Poego. Nazwał go 'Nocny zamach'.- Mniej więcej za godzinę wyłączają prąd, i zaczyna się cisza - wyjaśnia Finn. - Wtedy moglibyśmy go dorwać, i byłby względnie bezbronny.
- Chyba że prowadzi nocny tryb życia - mruczę złośliwie.
Gdy podchodzimy do lądowania, żołądek przewraca mi się do góry nogami. Znowu tu jestem.
Schodzę po trapie na lądowisko. Bezszelestnie przemykam się po bazie, szukając pokojów, w których mieszka Kylo.
Mam misję. I tym razem nie mogę zawieść.
Jednak w momencie, kiedy otwierają się drzwi windy wpuszczając mnie do jego prywatnych kwater, łapie mnie strach.
Nie zasługuje na śmierć, myślę powoli stawiając ciche kroki na durastalowej podłodze. W głębi serca nie jest złym człowiekiem, tylko trochę się pogubił. Dwadzieścia dziewięć lat to zbyt mało, by już go skreślić.
Kiedy staram się skontaktować z Poe albo Finnem, komlinki są głuche. Zostałam sama.
Po cichu, z drżącymi dłońmi otwieram drzwi do jego sypialni.
Jest tutaj i chyba śpi. Słyszę jego równomierny oddech. Chyba nie o to mu chodziło, kiedy chciał się ze mną spotkać.
- Dobry wieczór - szepczę ledwie dosłyszalnie, chowając dłoń w kieszeni. Miecz świetlny Luke'a. Owinięty w zdjęcie.
W zdjęcie, na którym jest chłopak, którego mam zabić.
Staję przy jego łóżku. Leży na boku, z głową pod poduszką. Wygląda tak, jakby wymęczony do granic możliwości, wreszcie miał szansę na kilka minut odpoczynku. Aż się serce kraje.
Wyjmuję broń z kieszeni, przełykając strach. Sama zaczynam oddychać przez usta. Zmuszam się, aby przyłożyć ostrze do jego szyi i przesunąć palec na włącznik.
Ale nie daję rady go nacisnąć. Chwilę słabości przypłacam otworzeniem się czarnych oczu i ustaniem spokojnego oddechu.
Reaguję instynktownie. Kładę dłoń na jego ustach.
- Tylko nie krzycz.
W jego oczach maluje się śmiertelne przerażenie. Obraca się na plecy, ale nie wydaje dźwięku.
Ja dalej nie umiem włączyć miecza.
W końcu zaczynam zbierać się w sobie, kiedy słyszę szelest kocu. Otwieram przymknięte oczy, i widzę jak swoją dłonią przyciska moją do swoich ust.
Upuszczam miecz na podłogę. Wydaje głuch odgłos, obijając się o durastal.
Potem wyrywam dłoń jak oparzona.
- C-Co ty...
- Chciałaś mnie zabić.
- Ja...
- Jestem pod wrażeniem, mała. Nawet prawie ci się udało.
Zamieram z na wpół otwartymi ustami. Kylo siada. Nawet nie wezwał żołnierzy, żeby mnie pojmali.
Za to znowu przyciąga do swojej twarzy moją dłoń. I przyciska ją do policzka.
- Wiedziałem, że wrócisz - szepcze.
Siadam na skraju jego pryczy, i mimowolnie dostrzegam, że sypia w pełnym ubraniu. Boję się, że nie mogłabym już ustać na nogach.
Czuję się jak rażona piorunem. Ten człowiek, którego mam przed sobą. Jest mi obcy.
Przesuwa moją dłoń na swoje usta. I delikatnie ją całuje.
Prawdę mówiąc, przebiega mnie dreszcz. W głowie mam huragan myśli, już nie wiem czy to się dzieje naprawdę.
- Miałam cię zabić - mówię cicho, spuszczając wzrok.
- Umiem wyczuć twoje uczucia - powtarza oczywistą prawdę.
- Wiem.
Ciągnie mnie za dłoń do siebie. Prawie wpadam na jego twarz.
Rumienię się po czubek uszu. Zaraz spłonę.
Dosłownie przywołuje miecz z podłogi i wkłada mi w dłoń.
Reaguję nerwowym śmiechem.
- Co ty wyrabiasz, Kylo?
Wtula dwój policzek w moją rękę. Przymyka oczy.
- Brakowało mi ciebie - mówi. - Ale nareszcie jesteś.
- Jesteś chory - wykrztuszam. - Psychicznie.
Mój umysł broni się przed spotkaniem z tą niewygodną prawdą, że musiałam być ślepa albo głupia, okłamując się, że on mnie nie kocha.
Wtedy drzwi otwierają się z hukiem.
- Na ziemię! Rzuć broń!
Oczywiście, że Poe i Finn się zaniepokoili. Oczywiście, że musieli tu wjechać, żeby w swoim mniemaniu mnie uratować. Oczywiście.
Kylo przygląda im się z szeroko rozzdziawionymi ustami.
- Nie jesteś sama - wykrztusza.
Poe ucisza go strzałem z blastera nastawionego na ogłuszanie.
CZYTASZ
I Need To Forget - Reylo
FanfictionOdkąd zakończyła się bitwa na Crait, Ruchowi Oporu przez kilka lat udawało się uciekać przed siłami Najwyższego Porządku. Jednak śmiałe posunięcie rebeliantów, jakim był nieudany atak na krążownik przewożący kryształy Kyber w Nieznane Regiony, przec...