XXVI

892 55 9
                                    

Obiecał, że nigdy mnie nie zostawi.

Przyrzekał, że zawsze będę go miała po swojej stronie.

Ale kiedy go znalazłam, był już martwy. A niedługo ja sama przypłacę tą brawurową akcję życiem. Ale się nie boję. Ani trochę, bo wiem, że bez niego życie i tak nie miałoby większego sensu. 

Nie podnoszę głowy znad torsu Bena nawet kiedy słyszę, jak do celi wdzierają się Pretorianie Urlicha. Ochroniarze mordercy. Nie odwracam się, słysząc odgłos przestawianych na zabijanie blasterów. Zaciskam dłonie na zakrwawionym i poszarpanym ubraniu Bena. Chyba wciąż wierzę, że on się obudzi...

Budzę się ja, zlana zimnym potem. Z kokpitu dobiega mnie znajomy głos mówiący:

- Taa, jasne. A kto umarł, ten nie żyje.

Podnoszę się z posłania. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. A ten sen... czy to mogła być wizja? Niewykluczone. Ile bym dała, żeby teraz obok był ktoś, kto mógłby mi powiedzieć. Z Mocą dalej nie do końca sobie radzę. Nawet nie potrafię odróżnić koszmaru od wizji!

Wchodzę do kokpitu, i niemal od razu staję jak wryta.

Armitage Hux. We własnej, żywej, zdradzieckiej osobie. 

- Byłeś martwy - wykrztuszam. Dociera do mnie, że to jego głos usłyszałam zaraz po przebudzeniu. 

- Owszem, byłem - upija łyk herbaty. - Ren sądził, że mnie zabił. W rzeczywistości jednak pomógł mi zmienić stronę bez szkód wizerunkowych. 

- Ty mały, zapluty, zdradziecki wężu... - zanim rzucam się na Huxa z pięściami, Finn obejmuje mnie w pasie i odciąga do tyłu. - Ty skurwysynu! - wrzeszczę.

- Nie wyrażaj się w ten sposób - Hux krzywi się, a ja mam wrażenie, że zaraz eksploduję.

- Rey, uspokój się - mówi mi do ucha Finn. Staram się wyrwać, ale skoro siłą nie daję rady, używam dywersji. Udaję spokój tylko po to, by potem dać Huxowi w pysk i patrzeć, jak chwyta się za krwawiący nos.

- Przez ciebie Kylo umrze! - krzyczę jak w amoku, kiedy Finn znowu stara się mnie uspokoić. - A ty siedzisz tu, nie kiwnąwszy nawet palcem żeby go ocalić, i popijasz herbatkę z ludźmi, których jeszcze niedawno chciałeś zabić!

Wyrywam się i zaglądam za iluminator. Jednak zamiast pustego, galaktycznego nieba, widzę...

wielką, i wciąż rosnącą bazę Starkiller II.

- To Armitage naprowadził nas na lokalizację bazy. - mówi nagle Poe, dotąd niezauważony i spokojny w fotelu pilota. - Mamy gotowy plan, jak ocalić Kylo Rena. Ja i Finn odłączymy zasilanie, a ty i Hux pójdziecie po naszego zakładnika. Wszystkim pasuje?

Przez kilka sekund ja i Hux pożeramy się wzrokiem. Naprawdę będę ratować Bena z tym rudym...

- Świetnie. - Poe przerywa nam radosnym pogwizdywaniem. Na dźwięk wywołania do kontroli, podnosi się w fotelu. - Czyń honory, Armitage.

Hux podchodzi do kontrolek i wciska błękitny przycisk.

- Tu generał Armitage Hux z floty Najwyższego Porządku - mówi bez zająknięcia. Kropla krwi z nosa spływa mu po ustach i podbródku. - Kod statku numer 56-78A9. Nie ma potrzeby autoryzowania podejścia.

- Oczywiście - odpowiada natychmiast technik. Finn i Poe przybijają potajemne piątki. Pierwszy etap planu za nami. - Kto jest z panem, generale?

- Trójka szturmowców. Wracamy z misji rozpoznawczej. 

- Nie zagalopuj się za bardzo - ostrzega go Poe półszeptem. 

Kiedy już przechodzimy kontrolę, kierujemy się do hangaru 8H. Hux ostrzega, że będziemy mieć mało czasu, a cela dla tak zwanych "wrogów specjalnych", do których zalicza się Ben, jest niemal po drugiej stronie bazy. Niedaleko podwyższenia, na którym doszło do egzekucji.

I Need To Forget - ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz