XII

1.3K 79 39
                                    

Patrzę kątem oka na człowieka, który ściska moje ręce za plecami.

To Hux.

Zabiera mnie na statek Rena. Kiedy wyrywam się i próbuję krzyczeć, zakrywa mi usta jedną z dłoni.

- Nie szarp się! - syczy.

Na statku jest ciemno. Hux lekko luzuje uścisk.

- Co do jasnej...

Uwalnia moje usta i sięga po blaster. Ja mimowolnie myślę o Benie. Gdzie jest, kiedy naprawdę go potrzebuję?

Wtedy w ciemności błyska krwawa klinga. Znajoma, czerwona, potrójna klinga miecza świetlnego.

- Kylo!

Staram się wyrwać, ale Hux klnie i przystawia mi lufę blastera do głowy. Wyprowadza mnie ze statku, a ja boję się ruszyć. Ben idzie za nami i celuje mieczem w Huxa.

- Odsuń się i połóż blaster na ziemi - warczy. - Już.

- Strzelę do niej - grozi Hux, wciskając lufę blastera w moją skroń. Zamykam oczy. Zaraz strzeli. - Chyba, że się poddasz. Trzy...

Mimowolnie otwieram oczy. Ben nie opuszcza miecza. Patrzy na mnie ze strachem. Dosłownie ze strachem.

- Dwa...

Słyszę dźwięk odbezpieczonego blastera.

- Stój! - krzyczy nagle Ben. - Nie... nie strzelaj.

Rzuca miecz na ziemię. Hux opuszcza blaster, a potem celuje nim w Bena. Mam ochotę jednocześnie płakać i krzyczeć.

Wybaczysz mi, jeżeli... jeżeli pozwolę, żeby zabrał mnie zamiast ciebie?

Zwariowałeś? Nie ma mowy! Ben, ja...

Będziesz musiała, mała.

Teraz mała?! Ben, przestań...

- Weź mnie zamiast niej.

Pojedyncza łza spływa mi po policzku. Potem kolejna. Staram się wyrać Huxowi, ale on sam mnie puszcza.

Podbiegam do Bena. Przyciska mnie do siebie przez kilka sekund, ale potem tylko całuje mnie w czoło i pozwala się zabrać Huxowi na statek.

- Po namyśle... - rzuca Hux, kiedy już zakuł Bena w kajdanki. - Chyba wolę ją niż ciebie.

- Co?! - Ben krzyczy i biegnie za Huxem, kiedy ten podchodzi do mnie. Stoję jak wryta, a potem zaczynam się cofać.

- Zostaw mnie... - mówię do Huxa. - Zostaw...

On uśmiecha się dziwnie i wyciąga zza pleców blaster nastawiony na ogłuszanie.

Ostatnim, co widzę, jest zrozpaczony Ben, który stara się podbiec do Huxa i też dostaje.

*

Budzę się na nowym Starkillerze. Jestem przykuta do ściany. Jest pusto, głucho i ciemno. Mam ochotę płakać.

Potem drzwi się otwierają i do środka wchodzi Hux i eskapada szturmowców, którzy rzucają Benem o ziemię.

Mam ochotę tylko do niego podbiec. On próbuje się podnieść, ale Hux przyciska jego głowę butem do podłogi.

Zabiję tego generała.

- Skoro już wszyscy dotarli - zaśmiał się cicho, wskazując Bena. - To chyba możemy zaczynać.

Ben próbuje się wyszarpnąć, ale Hux przyciska go jeszcze mocniej do podłogi.

- Leżeć - warczy. - Zdrajco.

- Przestań!

Mam wrażenie, że ten generał zaraz zmiażdży mu czaszkę.

- Rey, nie... - charczy Ben.

Hux zdejmuje buta z jego skroni i zaraz przypadają do niego szturmowcy. Wykręcają ręce Bena do tyłu i przytrzymują sztywno jego głowę.

Rudowłosy podchodzi do mnie. Bierze moją brodę w dłoń i przytrzymuje, żebym spojrzała mu w oczy.

Są niebieskie i niepokojąco błyszczą.

- Jest dla ciebie taki ważny? - rzuca, spoglądając mi w oczy. - Więc patrz.

Szturmowcy rzucają Benem o podłogę. Potem wyciągają ostrza i dźgają go na oślep.

Krzyczę. O mało nie wykręcam sobie nadarstków, próbując wyrwać się spod ściany. Ben jęczy i próbuje obronić się swoją metalową ręką.

Wtedy jeden z nich do niego strzela.

Kylo nieruchomieje. W całym pomieszczeniu słychać jego przerywany i płytki oddech.

Nie umarł. Ale umrze, jeżeli mu nie pomogę.

- Dalej go kochasz?

- Sukinsyn.

Hux się śmieje.

- Podobno nie używasz takich słów.

- Inaczej nie da się ciebie nazwać - warczę.

- Koniec przedstawienia - mówi Hux, skinając głową na szturmowców. - Wychodzimy.

W drzwiach dodaje jeszcze coś, co sprawia, że czuję się jakbym dostała pięścią z brzuch.

Czuję że spadam, i nie mam szans na powstanie.

*

Ben nie umarł. Po pół godzinie wołania wstał i przeczołgał się pod ścianę.

Pierwszym, o co zapytał, było, czy wszystko u mnie w porządku. Przytaknęłam.

Od tamtej pory siedzi obok i stara się uspokoić oddech. Ściska się za prawy bok. Trzyma przymknięte oczy.

A ja zbieram się, żeby powiedzieć mu prawdę.

Sto razy sprawdzałam brzmienie mojego nazwiska na języku. Dalej nie mogę pogodzić się z tym, że jesteśmy spokrewnieni.

- Rey?

Patrzy w moją stronę i drżącymi palcami zakłada mi kosmyk włosów za ucho. Staram się nie płakać.

Przysuwa się bliżej, ale ja szepczę:

- Odsuń się.

- Rey?

- Po prostu się odsuń.

Przechodzi praktycznie pod drugą ścianę. Jego oczy miotają jakieś błyskawice.

Co się dzieje?

Rey Solo.

W archiwach zapisano mnie jako Rey Solo.

- Nazywam się Solo. - biorę oddech. - Jestem twoją siostrą, Kylo.





















I Need To Forget - ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz