Rozdział 8

10.7K 539 42
                                    

Głośny huk od razu mnie obudził. Uniosłam swoją ciało  na ramionach i rozejrzałam po pomieszczeniu. Wszystko było na swoim miejscu. Biała szafa stała na przeciwko drzwi, obok łóżka znajdowała się także tego samego koloru szafka nocna, a na środku pomieszczenia leżał biały, puchaty dywan.  Wszystko to, czego nie ma większość innych ludzi. Wstałam z łóżka i wyjrzałam przez okno, deszcz uderzał o szybę, jakby miał ją zaraz rozbić. Przez chwilę śledziłam wzrokiem spływające po powierzchni szyby krople. Mężczyźni na zewnątrz pośpiesznie chodzili po terenie, niektórzy uciekali przed burzą do domów, a inni zbierali najpotrzebniejsze rzeczy. Hałasem okazała się burza. Pioruny wściekłe atakowały niebo. Co chwila błyskawice rozjaśniały niebo na odcienie granatu i fioletu. Dzień zapowiadał się bardzo ponuro, podobnie jak mój nastrój.  Siedzę tu już drugi dzień, a nadal praktycznie nic nie wiem i jestem coraz dalej od rodziny. Obiecałam, że wrócę i obietnicy dotrzymam. W mojej głowie natychmiast pojawiła się twarz Anne i jej zapłakane oczy.
Odsunęłam się od okna, gdy jakiś czarnowłosy mężczyzna zaczął bacznie mi się przyglądać i podeszłam do drzwi. Nadal zamknięte. Westchnęłam głośno. Nie może mnie tu dłużej trzymać. Zaczęłam walić pięściami w ich powierzchnię, krzycząc przy tym wulgarne słowa. Nie ma prawa trzymać mnie w tym miejscu. Nie mogę więcej siedzieć w tym pokoju. Jak na zawołanie rozległo się przekręcanie klucza w zamku i już po chwili w progu stanął Logan. Wyglądał jakoś inaczej niż wczoraj. Zwykle ułożone włosy miał teraz rozczochrane na wszystkie strony, a pod złotymi oczami tworzyły się sińce. Policzki wydawały się jakby zapadnięte. Usta ściągnięte w dół. Wyglądał przez to, jak zapracowany 28 - latek. Choć nie jestem pewna co do jego wieku.
Ja, za to wyglądałam przy nim jak małe dziecko. Ledwo sięgałam do połowy jego klatki piersiowej. W dodatku moje siedemnaście lat życia to za mało, bym całkowicie stała się kobietą. A przynajmniej tak zawsze powtarzała matka.
- Chodź. - powiedział suchym głosem i wyszedł, nie patrząc czy za nim idę. Widzę, że on też ma słaby nastrój. Nie mając innego wyjścia, poszłam za nim.
Poprowadził mnie korytarzem do innego pokoju, zapewne garderoby. Zmarszczyłam brwi, widząc jak bardzo jest bogaty, żeby mieć osobny pokój na ciuchy.  Na sam ten widok przypomniałam sobie książkę, w której ludzie opisywali wygląd swoich domów. Każdy z nich miał odzdzielne pomieszczenie na ciuchy.
Wyjął z szafki jakąś czarną, zwykłą koszulkę i tego samego koloru spodenki, a raczej bokserki. Podał mi ciuchy, a ja niepewnie je wzięłam. Jeśli mam się ubrać w jego ciuchy, to...
- Ubierz to. - zacisnęłam pięści.
- Przecież mam swoje ciuchy. - warknęłam. Rozciągnęłam swój czarny, trochę brudny podkoszulek, aby mu pokazać. On tylko uniósł brew.
- Zakładaj. - powiedział stanowczo.
- Nie będę chodzić w twoich ciuchach! - teraz już krzyczałam. Miałam w nosie, że może coś mi zrobić. Skoro jestem tu nie z własnej woli, to chociaż mogę się trochę mu postawić.
- I tak nie jestem tu z własnej woli, mało o tobie wiem, na dodatek  zamieniasz się w wilka! Nie będę nosić twoich ciuchów! - wykrzyczałam mu prosto w Twarz, która coraz bardziej robiła się różowa.
Nagle jego oczy zrobiły się czerwone, a szczękę zacisnął tak mocno, że słyszałam pęknięcie kości. Jego mięśnie ramion napięły się niebezpiecznie, przez co wydawał się jeszcze większy. Poczułam się jeszcze mniejsza niż zwykle.
Mimowolnie zrobiłam krok w tył.
Zaczęłam wątpić w swój bunt.
Podszedł do mnie i złapał za ramiona, w jedną rękę złapał moje nadgarstki, a drugą ręką zaczął podciągać moją koszulkę, a raczej próbował ją ze mnie zedrzeć.
- Dobra! Zrobię to! - krzyknęłam histerycznie, gdy usłyszałam, jak koszulka przestała opierać się jego sile i nitki zaczęły się rwać. Oddychałam ciężko, a do oczu napłynęły mi łzy.
Na szczęście puścił moje nadgarstki i wyszedł z pokoju, trzaskając przy tym drzwiami. Zachowywał się jak rozemocjonowana nastolatka. Spojrzałam w dół,stara koszulka  była rozerwana do połowy, a na wierzchu było widać mój stanik. Przeszła mnie kolejna fala dreszczy, na myśl że widział mnie już prawie nagą.
Obejrzałam dokładnie koszulkę i bokserki. Mogę śmiało stwierdzić, że są to jego ubrania. Na dodatek na metce spodenek pisało "Logan". Serio...
Trzęsącymi się dłońmi zdjęłam stare, brudne ciuchy i założyłam nowe.
Koszulka sięgała mi do połowy ud, a bokserki zacisnęłam mocno sznurkiem, aby mi nie spadały. Czułam, jakbym pływała w za dużych ubraniach.  Podeszłam do ogromnego lustra wiszacego na jednej ze ścian i zobaczyłam to, co każdy inny. Przeciętną dziewczynę, o kasztanowych i bardzo długich włosach. Usta pełne, choć teraz lekko popękane przez zimno, a policzki Jak zawsze rumiane. Wszystko psuł ogromny siniak rozchodzący się po linii szczęki i policzku. Wyglądałam, jakby koń przebiegł po mojej twarzy. Nie muszę wspominać kogo to sprawka. Nie wiedząc co zrobić ze starymi ubraniami, poskładałam je w kostkę i położyłam na podłodze przy ścianie.

Skazana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz