Rozdział 16

5.8K 345 7
                                    

Pov Logan
Gniew powoli ustępował, coraz bardziej byłem świadom tego, co robię. Zaczynałem odzyskiwać kontrolę nad własnym ciałem. Obraz przed moimi oczami stał się bardziej kolorowy. Pierwsze co zobaczyłem, to jej piękna, blada, tracąca kolory twarz.
Dopiero zdałem sobie sprawę, co robię. Szybko puściłem szyję Cassie, a ona runęła na podłogę. Wyglądała jakby była martwa, bez życia. Cała we krwi. Jednak jej twarz była spokojna, a oczy zamknięte, jakby zasnęła. Byłem w szoku. Nie mogłem uspokoić oddechu, ani się ruszyć. Czułem, jak wilk wewnątrz mnie znów próbuje przejąć nade mną kontrolę. Rozrywający ból był nie do zniesienia. Wilk w środku mnie aż warczał, aby znów przejąć kontrolę. Jedyne co było słychać, to mój chrapliwy oddech. Co chwila robiło mi się czarno przed oczami. Nie jestem w stanie stwierdzić kiedy znalazłem się na podłodze. Z bólu drapałem deski pod moim ciałem, zostawiając na nich głębokie i długie rysy. Nacisk na klatkę piersiową nie pozwalał mi zaczerpnąć powietrza.
Muszę zająć się Cassie. Ona jest teraz najważniejsza. Z całych sił podparłem się na łokciach. Zmusiłem swoje ciało do wysiłku i podniosłem dziewczynę z podłogi. Na sam jej widok miałem łzy w oczach. Nie tak to miało wyglądać. Nie tak miałem ją oznaczyć. Była bezwładna w moich ramionach, jakby martwa. Gdybym nie słyszał jej serca, nie mam pojęcia co bym zrobił. Ale na szczęście jej serce biło w swoim tępie. Przytuliłem jej kruche ciało do swojej piersi. Była cała we krwi. Chwiejnym krokiem zaniosłem ją do łazienki i położyłem w wannie.  Zdjąłem jej ubrania, zostawiając tylko bieliznę. Na sam jej widok mój wilk znów chciał przejąć kontrolę, czułem jak wyrywa się na wolność w moim wnętrzu. Jednak jak najszybciej oprzytomniałem. Nie mogłem znów jej tego zrobić, czuję że już mi nie wybaczy. Czuję, jakbym zniszczył ją do końca. Napuściłem wody do wanny i szybko zmyłem krew z jej ciała. Jak najdelikatniej zmywałem krew z jej ciała. Liczne siniaki pokrywały jej ciało, do których ja doprowadziłem.
Do sypialni zaniosłem ją owiniętą ręcznikiem. Byłem skupiony jedynie na tym, aby iść prosto. Nie mogłem oderwać wzroku od jej szyji. Teraz już prawie cały siny obojczyk przestał krwawić, mimo to nie obudzi się zbyt szybko. Jest człowiekiem, zanim się zregeneruje minie więcej czasu.
Ubrałem ją w moją koszulkę i położyłem do łóżka. Przykryta kołdrą, z zasłoniętą szyją wyglądała jakby tylko spała.
Nie mam pojęcia co robić. Chodziłem po całym pokoju bez celu. Szarpałem swoje włosy z powodu swojej głupoty. Jak to mogło się stać?! Nie wiem, czy mi wybaczy. Przez śmierć swojej siostry jest jeszcze bardziej zdenerwowana na mnie. Na samą myśl o tym, w głowie pojawiał mi się obraz Cassie z martwą siostrą w ramionach. Cassie brudna od krwi siostry... Cassie prosząca, aby otworzyła oczy...
Kolejny raz zalał mnie wielki gniew. Mogłem poczuć ból mojej mate. Ból, który ja jej zgotowałem.
Nie, tak nie może być. Oko za oko. Ząb za ząb. Życie za życie.
Wyszedłem na plac zbiórek. Dałem wszystkim wiadomość, aby zjawili się w tym miejscu. Nie musiałem długo czekać, po minucie byli wszyscy.
Stanąłem przed wszystkimi, nikt nie patrzył w moje oczy. Dobrze. Stali z pochylonymi głowami.
- Jak wiecie, ostatnio śmierć poniosła siostra mojej mate, a waszej Luny. - zacząłem mówić spokojnym, zimnym głosem. Przez chwilę pojawił się szmer wśród tłumu, ale szybko zniknął. - Sprawcy tego zabójstwa, wystąp. - dobrze wiedziałem kto się do tego przyczynił, jednak chciałem zobaczyć, czy teraz będą mieli tyle odwagi. Wśród tłumu zaczęło wychodzić czterech mężczyzn. Pierwszy przede mną pojawił się Adam, beta. Kolejny to Rayan, także beta. Trzeci pojawił się Liam, omega. A ostatni przyszedł Christian, omega.
Liam i Christian nie pierwszy raz ukazali swoje nieposłuszeństwo.
Uklękli na jedno kolano, wprost przy moich butach. Niech znają swoje miejsce.
- Kto krzywdzi swoją Lunę w jaki kolwiek sposób, nie jest godzien żyć. - wysyczałem.
- Wstań.
Nadal że spuszczoną głową na nogi stanął Adam. Bezceremonialnie wbiłem swoją dłoń w jego klatkę piersiową, czułem jak przebiłem się przez jego skórę, a następnie kości, po czym wyrwałem jego serce. Nawet nie zdążył krzyknąć. Padł na ziemię, martwy.
- Kolejny.
- Alfo...
Żadnemu nie dałem dojść do słowa, nie obchodzą mnie ich wyjaśnienia. Liczy się tylko Luna. Po skończonej egzekucji, jedyne co po nich zostało, to krew i martwe ciała, bez duszy.  Nakazałem omegom posprzątać ten bajzel.
Znów ruszyłem do sypialni, w której zostawiłem Lunę. Wiedziałem, że jeszcze się nie obudziła, a mimo to, gdy wchodziłem do pokoju miałem nadzieję zastać jej szeroko otwarte oczy, usłyszeć jej głos.
Usiadłem na skraju łóżka i złapałem się za włosy. To nie tak miało wyglądać. Chciałem dać jej szczęście i radość, a nie sam ból i smutek.
Złapałem jej dłoń, którą zamknąłem w swoich.
- Przepraszam... - szepnąłem.
Poczułem, jak łzy zbierają się w moich kącikach oczu.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - szeptałem w kółko, zalewając się łzami. Pierwszy raz w życiu płaczę z powodu człowieka. Pierwszy raz w życiu tak bardzo boli mnie serce.
Pierwszy raz w życiu czuję, że na kimś mi zależy.


A więc, z góry przepraszam tych co czekali na rozdziały, które miały pojawiać się co tydzień. Jednak nie jestem w stanie pisać tej książki. Bardzo ciężko dobrać mi słowa, przez co wychodzi co wychodzi. Nie wiem, czy powrócę do tej książki. Spróbuję napisać kolejny rozdział, ale nie obiecuję, że coś z tego będzie. Na dodatek mam bardzo mało czasu, uczę się w liceum plastycznym, a na całe wakacje zadali nam pracę domową. (Muszę robić zdjęcia, rysować itd)
Jeszcze raz przepraszam.

Skazana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz