Rozdział 15

6.3K 418 28
                                    

Zrzuciłam wazon ze stołu i z satysfakcją patrzyłam jak się rozbija. Tylko, że to mi nie wystarczyło. Chciałam dać upust emocjom. Musiałam się na czymś wyżyć. Wzięłam zamach i z całej siły walnęłam pięścią w lustro. Na jego tafli pojawiły się pęknięcia, tworząc pajęczyna. Przyjemny ból rozpalał się w mojej dłoni. Nie obchodził mnie pozdzierane kostki, ani przecięta przez szkło skóra, z której teraz skapywała krew wprost na podłogę.
- Wy ją zabiliscie! - kierowałam słowa w stronę Logana. Jego mina ukazywała tylko zmęczenie. Oparł się o ścianę, jakby nic go nie obchodziło. To wszystko jego wina, gdyby nie ta więź, ja byłabym w domu, a Anne nadal by żyła. Jak codzień chodziłybyśmy w poszukiwaniu jedzenia. Po godzinie marszu powiedziałaby mi, że jest zmęczona, a ja wzięłabym ją na ręce. Przeszłybyśmy jakieś dziesięć kilometrów do rzeki, ja złowiłabym ryby. Anne śmiałaby się z moich umiejętności wędkarskich, a na koniec wróciłybyśmy szczęśliwe do domu. Ale tego już nie będzie.
Straciłam wszystko.
A osoba, która się do tego przyczyniła stoi przede mną.
Zacisnęłam pięści, czując jak paznokcie wbijają mi się w skórę. Jednak ten ból przyjemny, uspokajający.
- Uspokój się. - jego spokojny głos jeszcze bardziej mnie drażnił. Łzy wściekłości rozmazały obraz przed moimi oczami, może to i lepiej. Nie chcę patrzeć na zabójcę mojej siostry. Jednak złość zwyciężyła z żalem, wypełniła mnie czysta furia. Najbardziej znienawidzony przeze mnie człowiek karze mi się uspokoić.
- Jak mam się uspokoić?! Gdyby nie twoje wilki Anne nadal by żyła!
- Weszła na mój teren, wilki broniły terytorium i...
- Weszła na twój teren... - przerwałam mu, a potem powtórzyłam cicho, aby zrozumieć to, co właśnie się dzieje. Anne zginęła, bo weszła na j e g o  teren...
Oparłam się o ścianę. Wszystko to nie dzieje się naprawdę. Złapałam się za głowę, jakbym chciała wyrwać wraz z włosami te informacje z mojej głowy.
- Odejdź. Odejdź. Odejdź. Odejdź... - szeptałam, bo tylko na tyle było mnie stać.
- Cassie... - zrobił kilka kroków w moją stronę.
- Odejdź z mojego życia! - nie powstrzymałam krzyku. Bezsilnie osunęłam się po ścianie. Tego było za dużo... Schowałam głowę między kolana, chcąc odciąć się od świata, od Logana.
Logan podszedł do mnie i podniósł mnie za ramiona, przez co znów musiałam stanąć na nogach. Opuściłam głowę, aby nie musieć patrzeć na jego twarz. Już wolę patrzeć na jego buty. Mam już dość.
- Spójrz na mnie.
- Nie będę patrzeć na zabójcę mojej młodszej siostry. - mój cichy szept był jak sztylet.
Nagłe, niezbyt delikatne szarpnięcie moją głową spowodowało, że znów musiałam patrzeć w jego stronę. Tym razem jego czerwone oczy nie były już takie straszne jak kiedyś. Teraz nie drżałam na ich widok, jedyne co czułam gdy je zobaczyłam, to obojętność. Tak, jakby ktoś wyłączył mój strach. Zastanawiam się tylko, dlaczego tak szybko się zdenerwował. To mi zginęła siostra, to ja cierpię. Mimowolnie przez moje ciało przeszedł dreszcz, a ciało oblał zimny pot. Wspomnienia z jego czerwonymi oczami nie są zbyt dobre.
- Gdyby nie ta więź, już dawno leżałabyś w piachu razem z siostrą. - wyszeptał wprost do mojego ucha. Jednak to mnie nie wystraszyło. To byłaby nawet lepsza opcja, niż życie z zabójcą mojej siostry. Gdy patrzę w  przyszłość, nie widzę nic.
- Na co czekasz?! Wiesz dobrze, że nigdy cię nie pokocham! Czekam tylko na okazję do ucieczki! - nie hamowałam swoich słów. Złość przyćmiła mi zdrowy rozsądek.
- Wiesz dobrze, że nigdy cię nie pokocham, nie po takim czymś! Jesteś dla mnie nikim! - na podkreślenie swoich słów, uderzyłam go pięścią w klatkę piersiową. Obydwoje oddychaliśmy ciężko. Obydwoje byliśmy w szoku. Obydwoje byliśmy wściekli. Obydwoje mieliśmy przyjęte postawy obronne.
Patrzyłam jak jego twarz się zmienia. Jak ustępuje furii. Jak jego kły wydłużają się, a spojrzenie przestaje być ludzkie. Jedną ręką otarł pazurami o ścianę, zostawiając na niej długie, szerokie rysy. Zaczęłam zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji, gdy zamiast głosu z jego ust wydostało się warczenie. W tej chwili instynkt kazał mi uciekać. Cudem wyrwałam się z jego uścisku. Ruszyłam biegiem w stronę drzwi, ale jego szybkie kroki słyszałam tuż za sobą. Drżałam ze strachu i nadmiaru adrenaliny. Czułam jego oddech na karku.
Nagłe szarpnięcie za ramię zatrzymało moją próbę ucieczki. Po chwili chłopak pchnął mnie na ścianę, od której odbiłam się przez siłę uderzenia, a potem przygniótł mnie swoim ciałem. W całym ciele czułam ból, nie mogłam ruszyć nawet palcem, a on jeszcze bardziej przycisnął mnie do ściany. Nasze oddech mieszały się ze sobą. Obróciłam głowę, aby choć trochę się od niego odsunąć. Jego powarkiwanie i mój szybki oddech  wypełniało ciszę między nami. Próbowałam uspokoić roszalałe serce, ale biło tak mocno, jakby miało zaraz wyskoczyć z mojej klatki piersiowej.
- Logan... - zaczęłam mówić nerwowym głosem, gdy jego nos znalazł się przy mojej szyji i zaciągnął się moim zapachem.
- Logan! - pisnęłam. Nie wiem, co się zaraz stanie. Nawet nie wiem, czy ktoś usłyszy moje wołania o pomoc.
Kłami zahaczył o moją szyję, rozrywając ją przy tym. Ciepła ciecz spłynęła mi aż po dekoldzie. Mimowolnie jęknęłam z bólu. Nagle jego usta znalazły się przy moim obojczyku, od razu próbowałam się odsunąć, ale nic z tego. Był zbyt silny, na dodatek czułam się jakby moje kości miały się zaraz złamać. Nawet usłyszałam ciche pęknięcie w nadgarstku, który miażdżył swoją ręką.
- Pomocy! - krzyczałam, jakby miało mnie to uratować. W głębi duszy jednak wiedziałam, że nie mam co liczyć na pomoc. Rozbieganym wzrokiem szukałam deski ratunku, a jedyne co znalazłam, to ciemność. Otaczająca nas ciemność pochłaniała wszystko, z wyjątkiem jego czerwonych oczu. Były jak ogień wśród ciemności. Jak światło, które jest ostatnią nadzieją. Mimo to, to tylko złudzenie.
Językiem przejechał po moim obojczyku, przez chwilę nie robił nic, a potem poczułam tylko wielki, rozdzierający ból. Czułam jak kłami przebijał moją skórę, czułam krew spływającą po moim dekoldzie. Wzrok zaczął mi się zamazywać. Nawet nie wiedziałam kiedy zaczęłam krzyczeć. Ostatnie co pamiętam, to krwisto czerwone oczy wpatrzone wprost w moją twarz.
Ukazywały to, co próbował ukryć przede mną Logan, furię.
Poluźnił swój uścisk, a ja padłam na ziemię bez siły. Nawet nie czułam już bólu podczas upadku.
W końcu zrobił to, co chciał, a nie mógł. Przynajmniej nie będę musiała więcej na niego patrzeć.


Od teraz rozdziały będą co tydzień, w każdą sobotę.

Skazana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz