"Człowiek ma obowiązek stać przy swoich bliskich i wspierać ich niezależnie od tego, ile problemów nam sprawiają." ~ Margit Sandemo
Wszystko zostaje w rodzinie
Mój nowy, przynajmniej dla mnie, samochód stał pod blokiem, kurząc się. Kupiłem go jeszcze wczoraj, naprawdę nie musiałem się długo zastanawiać. Facet, który go sprzedawał, był super miły i starszy, niż przypuszczałem. Pokazywał mi różne dokumenty i papiery, które świadczyły o tym, że w samochodzie wymieniono cały rozrząd. Teraz był w naprawdę dobrym stanie, a mężczyzna zszedł jeszcze trochę z ceny po tym, jak zapytał, czym się zajmuję. Zastanawiałem się, czy nie zrobiło mu się mnie przykro.
Teraz musiałem zacisnąć pasa, to fakt, ale z pensji, jaką dostawałem, dało się wyżyć, opłacić rachunki i takie tam. Ja naprawdę zdążyłem nauczyć się oszczędzać, szczególnie na studiach. Może nie kupowałem wszystkiego na kupony rabatowe, ale nie wydawałem też pieniędzy na niepotrzebne głupoty.
Wraz z nadchodzącym weekendem zbliżał się przylot mojej siostry. Dziś miałem odebrać ją z lotniska, chociaż jeszcze o tym nie wiedziała. W końcu stanęło na tym, że to chyba Nash ją odbierze, bo będzie mieć bliżej w drodze z pracy. Postanowiłem, że zrobię jej niespodziankę i wpadnę po nią nowym samochodem.
Może nie pachniał nowością – bo czystością to na pewno – ale polubiłem go, a tylko raz przejechałem się nim wczoraj do Gary. Nie mógł równać się z moim starym wozem, z którego zostały śrubki, ale komfort jazdy znacznie się zwiększył. No i tak ogromne auto było bezpieczniejsze.
Długo przygotowywałem się na przyjazd siostry. Posprzątałem całe mieszkanie, w czym pomogła mi Eichen, chociaż jej o to nie prosiłem, a potem zrobiłem dość duże zakupy. Poza tym przyszykowałem jej miejsce do spania w swojej sypialni, a sam zaniosłem swoje graty do salonu, bo miałem spać na kanapie, niestety nie miałem tutaj pokoju gościnnego.
Mentalnie szykowałem się na to, co powiem Austin, gdy już znajdzie się w Chicago i pozna Eichen. Kiedy Morgan przyszła do mnie ostatnio, na początku czułem się... dziwnie. Znów czułem się nieswojo, ale z czasem to przechodziło. I całkiem nieźle się z nią bawiłem, jak za dawnych czasów. Zastanawiałem się, czy to właśnie tak wyglądałoby w przyszłości. Czy sprzątalibyśmy razem nasze mieszkanie, gdybyśmy razem zamieszkali, czy ja zajmowałbym się myciem okien, a ona chowaniem naczyń?
Uśmiechnąłem się pod nosem, zagryzają wargę. Zaswędziało mnie w nosie, więc szybko wstałem, mrugając. Chyba nie miałem zamiaru się rozkleić, prawda?
Zerknąłem na zegar, szybko kalkulując, ile mam jeszcze czasu do przylotu siostry. Postanowiłem spożytkować ostatnie godziny wolności na pracę, którą musiałem przynieść do domu. Miałem trochę papierkowej roboty od Craiga i musiałem zająć się tym jak najszybciej, by nie kiblować po nocach. Poza tym ostatnio chodziło mi po głowie, by zwyczajnie napisać swoje wypowiedzenie i mieć je gdzieś w razie potrzeby. Ale to nie był odpowiedni moment na pisanie takich dokumentów.
Poszedłem więc po swojego laptopa i usiadłem z nim przy stole w salonie. Kolejne metro przejechało pod moim oknem, a że było otwarte, to hałas był tak wielki, iż prawie nie usłyszałem przychodzącej wiadomości. Zmarszczyłem brwi. Zawsze, kiedy siedziałem znudzony jak mops, nikt do mnie nie pisał. Ale kiedy brałem się za pracę, nagle wszyscy interesowali się moją egzystencją.
Zamierzałem zignorować wiadomość, ale nadeszła kolejna, więc odruchowo zerknąłem na ekran. Imię przyjaciela z Detroit tylko chwilę wyświetlało się na komórce, którą od razu złapałem w dłoń.
CZYTASZ
Zrobione z papieru: schronienie | TOM 3
RomanceOSTATNIA CZĘŚĆ "PAPIEROWEJ TRYLOGII" Część pierwsza: ich kłamstwa Część druga: lustrzane odbicia Nie wiedziałam już, gdzie szukać pomocy. Nie wiedziałam, kto jest moim przyjacielem, a kto wrogiem. Najgorszy jest fakt, że to wszystko stało się przez...