#26- When I look at you

64 5 3
                                    


 Wracam do domu nadal płacząc. Nie zauważam samochodu rodziców, więc pewnie pojechali już do pracy. Po od kluczeniu drzwi w oczy rzuca mi się mała karteczka. Z jej treści wynika, że opiekunowie pojechali, Oscar jest u kolegi, a ja mam sobie dzisiaj sama poradzić.

Super! Aż chce się żyć!

Wyczujcie ten sarkazm.

Najchętniej zaszyłabym się w pokoju i płakała w poduszkę, ale gdyby rodzice wrócili i dowiedzieli się, że nie poszłam do szkoły wywnioskowaliby, iż ich okłamałam. Tak wiem, że mówiłam o tym tylko mamie, ale znając życie tata też o wszystkim już wie. Przy okazji muszę zająć sobie czymś głowę, aby nie myśleć o blondynie.

Biorę szybki prysznic, włosy spinam w kitkę, robię lekki makijaż, aby ukryć tylko wory pod oczami od płaczu. Z szafy wybieram rurki i koszulę w kratę. Pakuje książki do plecaka i idę do kuchni, gdzie jem płatki. Wszystko robię automatycznie, jakby nic się nie zdarzyło. Jakby wczorajszy dzień i dzisiejszy poranek został wymazany z mojego życia.

***

Myślałam, że nauka zajmie moje myśli, ale nie wyszło. Na szczęście zaraz mam chemię w laboratorium, więc może chociaż wtedy uda mi się zapomnieć.

Sarze już na dzień dobry o wszystkim opowiedziałam. Ona sama była w szoku, ale ostatecznie wolała się nie odzywać, a to wcale mi nie pomogło.

Podczas przerwy na lunch odzywa się mój telefon. Na wyświetlaczu widnieje numer Leo. Zdziwiona odchodzę od stolika i naciskam zieloną słuchawkę.

-Tak?-pytam niepewnie.
-Cześć Jasmine! Dzwonię, aby spytać czy nie wiesz co dzieje się z Charlie' em? Spotkaliśmy się dzisiaj w kawiarence z naszym managerem, aby omówić sprawy biznesowe i takie tam, a nie dość, że Charls nas nie słuchał to jeszcze pokłócił się z Joshem. Powiedział nawet, że chce odejść z zespołu, ale ostatecznie przeprosił i wyszedł, a nawet nie wiem dokąd. Nie odbiera moich telefonów.- nie chciało mi się uwierzyć w to co usłyszałam. Jak to odejść z zespołu? 
-Przykro mi Leo, nie mam pojęcia gdzie on może być.- na prawdę nie wiem. Ciągle mam jakiś problem przez niego. Jak nie kłótnia to on znika niewiadomo gdzie.
-Jesteś jego dziewczyną,więc myślałem, że będziesz wiedzieć.- auć! W zasadzie to sama nie wiem czy my nadal jesteśmy razem czy nie.
Wolałam już nikomu nie mówić o całej sytuacji między mną na Lenehan' em, ale skoro Leo to jego przyjaciel, a w dodatku wychodzi na to, że nic nie wie co dzieje się w życiu jego najbliższego przyjaciela postanawiam mu o tym powiedzieć.
W tym momencie cieszę się, że jest pora lunchu. Gdy brunet już wie o wszystkim w słuchawce zapada cisza. Słychać tylko jego nierówny oddech.

-Ja..ja nie wiedziałem.- wreszcie odpowiada.
-Spokojnie, nic nie szkodzi. Skoro nikt ci nie powiedział to skąd miałeś wiedzieć. Dobra Leo zadzwoń jeszcze do Charls'a, może pojedź do jego domu, bo ja muszę iść na lekcje.- najchętniej bym wyszła ze szkoły i szukała blondyna, ale wolę jednak zostać.
-Jasne, jakby coś zadzwonię, albo przyjdę po ciebie po szkołę.-proponuje. Odpowiadam mu o której kończę, żegnam się i rozłączam. Akurat wszyscy kierują się do sal. 

Lekcje strasznie mi się dłużą, przez co jeszcze bardziej się stresuję spotkaniem z Leo. W sumie sama nie wiem czemu, bo pewnie tylko pogadamy o blondynie i sprawa się skończy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Kiedy wreszcie rozbrzmiewa dźwięk dzwonka wybiegam z klasy, z prędkością światła. Wbiegam na parking szkolny i zauważam bruneta opartego o ławkę pod drzewem, gdzie zazwyczaj w ciepłe dni siedzę z Sarą i innymi osobami z klasy. Kiedy dzieli nas kilka metrów odwraca się w moją stronę i posyła mi szeroki uśmiech, który odwzajemniam od razu mocno się w niego wtulając. Trochę minęło od naszego ostatniego spotkania.

You are my only |Charlie Lenehan|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz