Wesołych Świąt, mokrego Dyngusa, smacznego jajka, dużo radości i mnóstwa słodyczy, które pójdą Wam w cycki, moje miłe Panie! :*
– Cześć, tatusiu. Przepraszam, że ostatnio tak cię zaniedbałam, ale tu uczelnia, tu praca. Z dobrych nowin mam tyle, że jeszcze pół roku, a uda mi się zebrać tą pieprzoną kasę. Ups – zaśmiałam się niewesoło, pociągając nosem. – Pewnie gdybyś mógł, zgnoiłbyś mnie za to brzydkie słowo. Przepraszam.
Schowałam głowę w pościeli, z całych sił próbując się mocniej nie poryczeć.
– Tatusiu, wiem, że nie powinnam ciebie o nic prosić, bo sobie... odpoczywasz, ale nie mam innego wyboru. Czy mógłbyś tak sobie poodpoczywać jeszcze pół roku? Nie odchodź nigdzie, dobrze? Potrzebuję... Potrzebujemy jeszcze troszkę czasu.
– Patrice – dodałam po paru chwilach – powiedziała, że masz tylko dwa tygodnie, ale ty... Ty tego nie zrobisz, prawda? Nie zostawisz mnie samej, tak? Obiecasz mi?
Tym razem nie potrafiłam powstrzymać szlochu.
– Tęsknię za tobą, tatku. Wróć do mnie. Niech będzie jak dawniej, okej? Jak wrócisz, to popłyniemy na ryby. Obiecuję, że nie będę się nawet odzywać! Cały dzień! Wiem, wiem – parsknęłam przez łzy – ciężko ci pewnie uwierzyć, ale... Zrobię wszystko, naprawdę wszystko, tylko wróć.
– Poza tobą nie mam już nikogo...
Po pięciu minutach mojego milczącego płaczu, poczułam wibrację w kieszeni.
– To Scott – powiedziałam tacie. – Pamiętasz? Mój chłopak. Wiesz, nie układa nam się ostatnio. Zachowuje się, jakbym należała wyłącznie do niego. Rozumiesz, że postawił mi cholerne ultimatum? Wybrać między nim a sobą... Też coś – prychnęłam.
– Pisze, żebym wpadła na imprezę do bractwa. Ech, mam iść?
Odpisałam krótkie: ok. Niech wie, że nadal byłam zła. Może wtedy zacznie się mocniej starać?
– Odwiedziłam w niedzielę mamę. Tak jak co tydzień zresztą... Pamiętasz, jak obiecałam ci zawsze kupować jej świeże tulipany? Dotrzymałam słowa. Słyszysz mnie? Może mrugnij albo porusz palcem? Daj mi jakikolwiek znak, że mnie słyszysz, tatku.
– Błagam.
Schowałam twarz w pościeli.
///
Nie dałem rady dłużej podsłuchiwać. Uciekłem.
Wracając do bractwa, ciągle przed oczami widziałem zapłakaną twarz Butler, przez co czułem się dziwnie pusty w środku. Do imprezy łaziłem niczym struty, nie miałem nawet ochoty na piwo. Niall trzy razy pytał, czy wszystko okej i co się stało.
Nie mogłem mu powiedzieć.
Nikomu nie mogłem powiedzieć.
Świadomość, że jako jeden z nielicznych znałem tajemnicę Butler, jednocześnie napawała mnie dumą i przerażeniem. Jak pojawienia się tego pierwszego uczucia kompletnie nie rozumiałem, tak drugie było całkiem logiczne. Bałem się, że będę teraz patrzył na Butler przez pryzmat tego, co widziałem, a cholernie nie chciałem się nad nią litować.
Dlaczego?
Bo Butler też nie chciała żadnej litości. Inaczej już dawno każdy by wiedział o jej ojcu.
– Harry! Wszędzie cię szukałam!
Denise musnęła kącik moich ust. Pewnie, gdybym nie czuł się tak beznadziejnie, pogłębiłbym pocałunek. Dziewczyna zorientowała się, że coś było nie tak, więc odeszła o krok. Podała mi piwo, które postanowiłem jednak przyjąć. Upiłem łyka, rozglądając się po pijanych studentach.
CZYTASZ
Zamaskowana // h.s ✔
FanfictionGdzie ona za dnia jest zwykłą studentką, a po nocach DJ-em uwielbianym przez tłumy, a on jedną jej wersję kocha, a drugą - nienawidzi. #191