Już przedostatni, zapraszam do lektury! :)
23. Maska zostaje odsłonięta
Po wczorajszej akcji z dziekanem nie spałem prawie pół nocy, kręcąc się i wiercąc. Dopiero po spaleniu pięciu papierosów z rzędu jako tako się uspokoiłem i przyciąłem komara. Właściwie nie wiedziałem, dlatego aż tak się spinałem. Raczej wątpiłem, że miało to związek z samą rozmową, tylko z faktem, że uświadomiłem sobie, że pokochałem Butler.
Nadal leżąc w łóżku, sięgnąłem po telefon. Na wyświetlaczu widniała dopiero godzina ósma. Na zajęcia dzisiaj nie zamierzałem iść, więc mogłem albo dalej próbować zasnąć, albo coś ze sobą zrobić. Postanowiłem wygramolić się z ciepłej kołdry, przekąsić coś i spróbować zadzwonić do Julie. Od wczoraj w ogóle nie miałem z nią kontaktu, a przed rozpoczęciem poszukiwań i byciem nachalnym powstrzymał mnie jak zwykle roztropny Niall.
Wywróciłem oczami.
– O, kurwa, nie wierzę!
Ktoś z dołu wydarł się naprawdę głośno, więc wiedziony ciekawością natychmiast zbiegłem na parter. Widząc zaszokowanego Zayna, który jak debil wgapiał się w ekran komórki, podszedłem bliżej.
– Co jest? Czemu się tak drzesz od rana?
– Harry. To jest niemożliwe.
– Ale co? – zdziwiłem się.
– Patrz, kurwa.
Zayn podsunął mi niemal pod nos swój telefon. Na ekranie prezentował się wielki, czerwony napis: New York Times zdradza sekrety. Wiemy już, kto ukrywa się za maską JD.
– O, kurwa – przekląłem.
Kompletnie zapomniałem, że właśnie dzisiaj Julie umówiła się z gazetą na publikację artykułu. Malik zabrał mi telefon, więc nie zdążyłem dalej nic przeczytać. Uśmiechnął się wrednie, chociaż na jego twarzy nadal widniało zaskoczenie. Podobnie jak na twarzach reszty chłopaków, zebranych tu przez krzyk Zayna i szukających już newsa dnia w swoich telefonach.
– Nigdy nie zgadniesz, kto jest JD, stary. Masakra, normalnie.
– Myślisz, że przed pokojem Julie stoją już jakieś natręty?
– But... CO? Skąd wiesz?
Wzruszyłem ramionami.
– Odpowiesz mi na pytanie?
– Nie wiem. Wyjrzyj przez okno, czy zobaczysz jakichś reporterów albo kogoś. Skąd wiedziałeś? Nie gadaj tylko, że to był czysty fart.
– Powiedziała mi.
Niewiele myśląc i nie chcąc słuchać już gadania Zayna, wyszedłem przed dom bractwa. Tak, jak się spodziewałem, przed akademikiem zaczęły zjeżdżać się samochody i furgonetki pełne dziennikarzy ze wszystkich gazet, telewizji i portali internetowych z Nowego Jorku. Jak ja się teraz miałem przedostać przed ten tłum szaleńców? Szczególnie że, gdy podszedłem bliżej, dostrzegłem też trójkę ochroniarzy blokujących wejście do środka akademika.
– Cudownie, do chuja pana.
Wyciągnąłem komórkę i wybrałem numer Julie. Okazał się wyłączony, bo przywitała mnie poczta głosowa. Zapewne miała dość pewnie ciągle dzwoniącego telefonu. Tylko przez te gnidy niedające jej chwili wytchnienia, ja też nie mogłem z nią porozmawiać.
Pozostało mi więc jedno.
Najszybciej jak potrafiłem, starając się jednocześnie nie zostać zauważonym, popędziłem na tyły akademika wprost pod okno Julie. Wątpię, żeby reporterzy dowiedzieli się już, w jakim konkretnie pokoju mieszkała.
CZYTASZ
Zamaskowana // h.s ✔
FanficGdzie ona za dnia jest zwykłą studentką, a po nocach DJ-em uwielbianym przez tłumy, a on jedną jej wersję kocha, a drugą - nienawidzi. #191