9. Kredyty i koncerty

362 27 4
                                    

Trochę długo mi zeszło, przepraszam, ale szybciej niestety nie dam rady wrzucać nowych rozdziałów. Mam nadzieję, że wybaczycie mi te opóźnienia i nadal będziecie czytać. O ile w ogóle ktoś jeszcze tu żyje? :P Zapraszam na rozdział dziewiąty!

Za wszelką cenę musiałam zdobyć pieniądze, dlatego poprosiłam Jessie o zorganizowanie imprez gdziekolwiek i najlepiej codziennie. Tylko w taki sposób może udać mi się zebrać prawie sto tysięcy dolarów.

Kogo próbowałam oszukać? Nie dam rady tyle zebrać w pół miesiąca!

Wszystko sobie dokładnie wykalkulowałam. Za każdy koncert mogłabym zgarnąć od dwóch do trzech tysięcy na czysto, oczywiście, licząc na fart. Styles codziennie będzie mi płacił około pięć stów za trzy bilety. Gdy nie będę jeść, pić i w ogóle żyć może uzbieram pięćdziesiąt kawałków?

A co z drugą połową?

W tej kwestii postanowiłam również porozmawiać z Jes. Może ona coś wymyśli?

Zajęcia postanowiłam całkowicie olać, załatwiając fałszywe zwolnienie lekarskie na miesiąc. W końcu jak można chodzić na wykłady z dwoma połamanymi nogami?

– Ale panie Czajkowsky, proszę się jeszcze raz zastanowić i...

– Przykro mi, panienko. Nie posiada pani żadnego zabezpieczenia finansowego, które mogło być podkładką pod pani kredyt. Musi pani znaleźć pracę, inaczej w każdym banku spotka się pani z odmową. Naprawdę mi przykro.

– Okej, dziękuję.

– A rodzina nie mogłaby pani pomóc? – W głosie bankiera usłyszałam zmartwienie.

– Moja mama nie żyje, nie miała żadnego rodzeństwa. Tata też nie miał, a leży w cholernej śpiączce, czekając na operację, więc też go kurwa nie zapytam! – wydarłam się do słuchawki, ale szybko się zreflektowałam: – Najmocniej pana przepraszam, ja...

Rozłączył się, a ja przetarłam twarz.

– Cholera, cholera, kurwa! – krzyknęłam i z tej bezsilności upadłam na kolana. Łzy napłynęły do oczu, ale nie mogłam pozwolić im popłynąć. Musiałam być twarda.

Najgorsze było to, że przecież pracowałam i gdyby ludzie dowiedzieli się, kim jestem, bez problemu dostałabym pożyczkę. Nie mogłam jednak tego zrobić. Nie mogłam się ujawnić... Czy strach przez przyznaniem się to dosłowny gwóźdź do trumny dla taty? Trzasnęłam się w głowę. Nawet tak nie myśl, Juls. Nie waż się tak myśleć.

Telefon zawibrował, więc popatrzyłam na ekran.

– Szykuj się. Za dwie godziny koncert w... – przeczytałam, po czym uśmiechnęłam się szeroko. Szybko odpisałam Jessie, że jest wielka. Chwyciłam za torbę, zarzuciłam kurtkę i wybiegłam z pokoju, a potem z akademika.

Od dzisiaj JD będzie zapracowanym DJ-em.

///

– Jak to ma dzisiaj koncert? – wkurzyłem się, kiedy Niall przeczytał mi gorącego newsa. – Codziennie?

– Tak. Każdy się zastanawia, czym zostało to spowodowane.

– Przecież jej menedżerka zapowiedziała, że JD będzie pracować jedynie w weekendy – zamyśliłem się.

– Cóż, może zmieniła zdanie?

Wzruszył ramionami.

– No, a co ze studiami? Przecież w wywiadzie Jey mówiła, że studiuje, nie?

– Od kiedy przejmujesz się nauką, Harry? – zdziwił się.

Miał rację, więc zamilkłem.

Zamaskowana // h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz