Przemyśl To

396 39 13
                                    

~P.O. V. Palette~

Ink podszedł do mnie i usiadł.
- Koszmar? - Nie chętnie przytaknąłem. - Opowiedz co ci się śniło. - Nic nie chciałem mu mówić. Pragnąłem teraz tylko jednego. Żeby stąd się wynosił.
- Czemu nagle cię obchodze? - Jakoś zaczęło dręczyć mnie to pytanie. Zawsze miał mnie w dupie. Nie obchodziło go co robię. Chyba nawet chciałby abym zdech.
- O czym ty mówisz? - Powiedział z lekkim przerażeniem w głosie.
- No wiesz... Nigdy cię nie interesowałem, więc skąd ta zmiana? - O-on mnie przytulił... Masakra! Zacząłem się miotać, ale długo nie wytrzymałem bo rana zaczęła mnie piec, przez co się poddałem i opadłem bez władnie.
- Puść mnie! - Zacząłem znów go od siebie odpychać. Udało się. Otrzepałem się i spojrzałem na niego z poważnym wyrazem twarzy.
- Dobra zapomni o tym pytaniu, nie jest istotne. - Położyłem się i odwróciłem się do niego plecami.
- Em... Dobra, a powiedz co ci się śniło. - Ugh... Czy on mnie będzie tak dręczyć? Nie chcę z nim gadać. Nie ufam mu i mam go głęboko w duszy, ale jeśli będę mógł się dowiedzieć kto to ten Marvul to spoko.
-Więc em... Zadam ci pytanie okej? - Przytaknął - Kto to Marvul? - Jego udawany uśmiech z troską zmalał. Boi się? Zaczął się pocić i zaczęły mu lecieć łzy? Czy to nadal jest mój ojciec? On nigdy, ale to nigdy jeszcze nie uronił przy mnie łzy. Nawet jak się bawiłem i wyrywałem mu żebra to nic! A teraz tylko wspomniałem o jakimś szkielecie, a ten się rozkleja. Kosmici go podmienili, to bardzo prawdopodobne.
- Eh... Przepraszam że musisz na mnie patrzeć w taki stanie - Wytarł łzy i znów posłał mi ten udawany uśmiech eh... - Marvul t-to... O-on no... - Nie może się wysłowić boże. Wziął głęboki wdech i wydech - Marvul to twój zmarły ojciec. 
- Aha... I czego się rozklejasz? - Powiedziałem obojętnie. Wstał i spojrzał na mnie z nienawiścią. Co ja niby takiego powiedziałem?
- Bo ja jednak dalej myślę o nim, był dla mnie ważny. Jak bym mógł go uratować, przywrócić do życia zrobiłbym to bez żadnych skrupułów i bym go nie próbował zranić. A jak by ci zależało na Goth'u też byś coś wymyślił, naprawił, a nie próbujesz się zabić. Myślisz że to jest jakieś rozwiązanie? Nie, po prostu uciekasz od odpowiedzialności i jesteś zwykłym tchórzem. - Wow... Jego słowa mnie zabolały, ale zasłużyłem sobie. Łzy zaczęły spływać mi po policzku. Widziałem jak spojrzał na mnie z troską i chciał położyć swoją dłoń na moim ramieniu, ale jednak zabrał rękę i przybrał poważny wyraz twarzy. - Mam nadzieję że przepyślisz moje słowa - Cicho syknąłem, a on zaczął się kierować do wyjścia. Debil nienawidze go. Wstałem trochę się gibiąc i zamknąłem drzwi na klucz. Wruciłem na łóżko
- Eh... A może lepiej żeby wytłumaczyć to Goth'owi? Heh nie warto i tak mi nie wybaczy. Nienawidzi mnie. - Powiedziałem sam do siebie bardziej wtulając się w poduszkę i uraniając łzy.

Nigdy nie widziałem ojca w takim stanie, ale to trochę dziwne bo przecież on zaczyna spotykać się z Error'em, a dalej myśli o tym Marvul'u, no cóż.

Pesymistyczny Świat (Fell!Goth x Fell!Palette) [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz