Prolog

2.6K 111 12
                                    

- Mamo, tato... - dziewczynka zakasłała po raz kolejny, nie mogąc dłużej znieść duszącego dymu. Jednak oni leżeli w bezruchu, nie dawali znaku życia.

Za oknem słyszała syreny wozów strażackich i krzyki wybiegających ludzi z budynku.

Małej zaczęło robić się słabo. Widziała ogień i dym, które rozprzestrzeniały się z każdą sekundą, pochłaniając wszystko na swojej drodze. Była jeszcze szansa na ucieczkę, lecz ona nie potrafiła zostawić swoich rodziców. Bez skutku próbowała ich obudzić.

Chciała krzyknąć, żeby ktoś jej pomógł, lecz dym jej to uniemożliwiał. Coraz ciężej oddychała, z jej ust słychać było świst.

Mimo, że była jeszcze młoda i niedoświadczona, to wiedziała, że zanim strażacy dotrą na dziewiąte piętro, ona prawdopodobnie nie przeżyje. Łzy spowodowane palącym dymem i goryczą, zaczęły spływać jej po policzkach. Załkała głośno. Wiedziała, że zostało jej tylko jedno wyjście: dołączyć do mamy i taty.

Dziewczynka przytuliła się do ich martwych ciał i czekała na to, co miało nadejść. Kiedy traciła przytomność, pamiętała tylko pojedyncze dźwięki i obrazy: huk rozwalającej się ściany i ogromną metalową rękę, która chwyciła ją czym prędzej. Potem mała zemdlała.

Rachel wstała gwałtownie z łóżka, ciężko dysząc. To wspomnienie zaczynało ją bardziej irytować niż smucić. Mimo iż minęło już dziesięć lat od tego tragicznego pożaru, ona wciąż czuła, jakby to wydarzyło się wczoraj.

Schowała twarz w dłoniach. Niemal co noc widziała martwe ciała rodziców, ogień pożerający jej dom i jeszcze tę metalową rękę...

Dość. Podniosła się z łóżka i poszła do drugiego pokoju, by nalać sobie szklankę zimnej wody. Mimo, że dopiero nastawał świt, już czuła w pomieszczeniu duchotę.  Nie mogła oczekiwać czegoś innego, w końcu Australia słynęła z takiego klimatu.

Była czwarta nad ranem, ale Rachel nie chciała już spać. Zamiast tego ubrała się w swoje "robocze" ciuchy i skierowała się do garażu.

Kobieta mieszkała w starym, opuszczonym domu, który stał na obrzeżach miasta. Lubiła go mimo obskurnych ścian i zapadającego się dachu. To była jej oaza spokoju, gdzie mogła swobodnie zajmować się swoimi sprawami, a irytujący i wścibscy sąsiedzi nie zaglądali jej do okien.

Rachel utrzymywała się z naprawy samochodów. Miała do tego talent, zresztą kilkoro stałych klientów zawsze chwaliło jej pracę, z czego była ogromnie dumna.

Jednak ci "nowi" klienci często działali jej na nerwy. Proponowali pomoc, stałą pracę. Wiedziała, że mieli dobre intencje, ale dziewczyna nie chciała zmieniać swojego dotychczasowego życia. Odpowiadało jej to, więc, najuprzejmiej jak tylko mogła, odmawiała.

Rachel założyła rękawiczki i zaczęła naprawiać silnik podniszczonego SUV-a.

Cześć wszystkim! Dawno mnie tu nie było.

Stęskniłam się za pisaniem, więc postanowiłam wrzucić zupełnie nowe opowiadanie :)

Co do 3 części "Obcy są wśród nas", cóż, mogę powiedzieć, że opornie mi to idzie. Postaram się jakoś zabrać do tej książki, ale na razie chcę skupić się na tej.

Rozdziały będą wychodzić nieregularnie, postaram się wrzucać je do maksimum dwóch tygodni.

No i to chyba tyle. Mam nadzieję, że książka się przyjmie, a Wy napiszcie w komentarzach, co niej sądzicie :)

Pozdrawiam!

Przeszłość zawsze wraca - Transformers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz