Zgodnie z obietnicą Alec czekał na Rachel po jej zmianie. Gdy tylko wyszła z budynku, chłopak zaproponował spacer do pobliskiego parku, który ciągnął się wzdłuż miasta.
Przez pierwsze kilka minut oboje byli pogrążeni w milczeniu, każdy był myślami daleko stąd. Szli wolnym krokiem po ścieżce w parku, co rusz mijając jakichś ludzi: ktoś zajmował się joggingiem, starsza pani wyprowadzała dwa urocze pieski, na ławce siedziała para trzymająca się za ręce i szepcząca sobie miłe słówka. Rachel mimowolnie odwróciła wzrok.
Zastanawiała się nad tym co ma powiedzieć Alecowi, jak ująć ten cały żal i wstyd w paru zdaniach. Miała nadzieję, że rozmowa potoczy się w dobrym kierunku, gdyż nie mogłaby znieść kolejnej kłótni.
Zazwyczaj było tak, że to Rachel zaczynała sprzeczkę ze względu na jej dość specyficzny charakter, natomiast Alec był oazą spokoju. Wiedziała teraz, że oboje bardzo się zmienili, można nawet powiedzieć, że ich role się odwróciły. Alec stał się bardziej drażliwy, natomiast Rachel była spokojniejsza – kilka razy omal nie umarła, więc zdała sobie sprawę, że błahe problemy, fochy czy inne sprzeczki z byle powodu nie były potrzebne, zwłaszcza, gdy nie wiadomo, czy doczeka jutra.
- Dlaczego wtedy płakałaś? – zaczął Alec, przez co Rachel poczuła jak jej serce przyspiesza. Jednak nie bardzo zrozumiała pytania. Owszem, płakała, ale nie jeden raz przez ten cały okres.
- Kiedy? – spojrzała na niego.
Alec nie odwzajemnił jej wzroku, przez co dziewczyna znów spojrzała przed siebie.
- Tamtej nocy. Wpadłaś do pokoju niczym burza, po czym usłyszałem łoskot. Bałem się, że zemdlałaś.
No tak, o to mu chodziło. Rachel nie zdążyła mu powiedzieć czego dowiedziała się o Ironhidzie. Poczuła... ulgę. Tak, ulgę, ponieważ Alec ostrożnie zaczął inny temat, powoli prowadząc do tego głównego. Widocznie chciał, by ich rozmowa nie była aż tak bardzo napięta.
- Pamiętasz jak ci opowiadałam, że podczas pożaru z budynku wyciągnęła mnie metalowa ręka? – kiedy przytaknął, kontynuowała – Przypadkiem dowiedziałam się, że to był Ironhide.
Chłopak wytrzeszczył oczy.
- Czyli jednak... Gdy pierwszy raz zobaczyłem Autoboty, przeszło mi przez myśl, że może faktycznie miałaś rację z tym „wybawicielem", ale nie chciałem ci mówić o swoich przypuszczeniach, ponieważ nie wiedziałem, czy faktycznie chciałabyś o tym rozmawiać. Poza tym – dodał – zdawałem sobie sprawę, że powrót do przeszłości jest dla ciebie bolesny, dlatego zdecydowałem nie poruszać tego tematu.
Rachel kiwnęła głową.
- Tak, ja... wypierałam ze swojej świadomości to, że to nie były żadne urojenia, to stało się naprawdę. Może dlatego byłam tak zszokowana. – wzruszyła ramionami i poczuła lekkie ukłucie strachu. Czas zacząć temat, o którym mieli porozmawiać. – Alec... wiem, że skrzywdziłam cię tym pocałunkiem, dlatego chciałam przeprosić.
Kiedy zaczęła o tym mówić, chłopak wzdrygnął się mimowolnie. Zacisnął usta i pokręcił głową.
- Rachel, ty naprawdę tego nie rozumiesz. Zawsze patrzysz w horyzont, ale nie widzisz tego co masz przed nosem*. – spojrzał na nią z lekkim żalem – Nie jestem na ciebie zły o ten pocałunek, tylko o to, co potem powiedziałaś.
Dziewczyna zmarszczyła brwi. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała, a gdy Alec wspomniał o słowach, które go zraniły zaraz po pocałunku, poczuła dezorientację. Nie pamiętała co powiedziała, jedyne co miała w głowie po tym wydarzeniu to szum w uszach, mętlik i ogromne poczucie wstydu.
- „Jesteśmy przecież przyjaciółmi" – Alec wyręczył ją cytując jej słowa i zatrzymał się przy głównej drodze, a gdy dziewczyna zrobiła to samo, spojrzał jej głęboko w oczy. - Kiedy mnie pocałowałaś, poczułem, że w końcu odwzajemniłaś moje uczucie, które żywiłem do ciebie.
Tym razem zamiast wstydu Rachel poczuła strach.
- Alec, ty...?
- Jestem w tobie zakochany odkąd pierwszy raz cię spotkałem – wyznał gorzko – W sklepie pana Yamanouchi, kiedy ten kazał mi przynieść narzędzia, które chciałaś kupić – przypomniał – Zobaczyłem cię i... to było to. Poczułem do ciebie coś, czego ty nigdy nie odwzajemniłaś. - odwrócił wzrok – Byłem dla ciebie tylko przyjacielem... Ale mimo wszystko chciałem być przy tobie, nawet jeśli mnie nie kochałaś w ten sposób. W końcu to zaakceptowałem, ale gdy pocałowałaś mnie po raz pierwszy, w moim sercu rozkwitła nadzieja, że może faktycznie czujesz to co ja. Gdy jednak po pocałunku wypowiedziałaś te słowa, poczułem żal i rozczarowanie. Dlatego byłem na ciebie zły.
Każde zdanie, każde słowo uderzało w Rachel niczym kula z pistoletu. Kiedy Alec skończył mówić, dziewczyna czuła się jak przedziurawiony, stary i niepotrzebny manekin, który nadawał się tylko do spalenia.
Alec miał rację. Była głupia i ślepa. Tak ślepa, że nie widziała sygnałów, które wyraźnie wskazywały, że chłopak żywił do niej jakieś uczucie. Zbywała to, była pewna, że źle to wszystko odbierała. Okazało się, że była w ogromnym błędzie.
Gdyby tylko wiedziała... właśnie, gdyby wiedziała. Czas przeszły. Nie mogła już tego cofnąć, a tym bardziej naprawić. Jedyne co musiała zrobić, to odzyskać sympatię Aleca.
- Alec, ja... - poczuła łzy w oczach. Nie miała pojęcia co mu powiedzieć. Ona nie kochała go w ten sposób. Był dla niej jak brat, przyjaciel. Tylko przyjaciel.
Wiedziała, że go tym zrani. Prawda często bywa bolesna, ale kłamstwo nie jest lekarstwem na ten ból.
- Wiem. – oznajmił twardo, po czym złagodniał – Pogodziłem się z tym, że nigdy nie będziesz mnie kochać tak jak ja ciebie. Dlatego muszę to wszystko przemyśleć. Potrzebuję czasu.
W końcu łzy zaczęły płynąć po policzkach Rachel. Zacisnęła powieki i wzięła głęboki oddech. Musiała na razie zachować spokój.
- Przepraszam cię za wszystko. Nie chciałam cię zranić, wiesz przecież, że nigdy nie zrobiłabym tego świadomie. Dlatego proszę cię tylko o wybaczenie.
Alec również miał łzy w oczach. Nie dziwiła mu się, w końcu bardzo go skrzywdziła. Jednak była mu wdzięczna za to, że chciał z nią porozmawiać. Musiało to być dla niego trudne, ale mimo wszystko odważył się podjąć ten temat i bardzo go za to szanowała.
- Wybaczam ci – powiedział cicho. – Jednak muszę... muszę zrobić przerwę od tego wszystkiego. Autobotów, wojny... ciebie – dodał jeszcze ciszej – Mam nadzieję, że to zrozumiesz.
Rachel kiwnęła głową. Oczywiście, że go rozumiała, ale mimo wszystko serce jej się krajało na samą myśl o tym, że Alec może całkowicie zniknąć z jej życia. Dlaczego to tak bardzo bolało?
- Rozu...
Nie dokończyła, bo na chodniku, na którym stali, ni stąd, ni zowąd pojawił się radiowóz, który zaczął pędzić w ich stronę.
*cytat z filmu „Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi" – słowa Yody. Na pewno kojarzycie tę postać (mały, zielony, ze sterczącymi uszami) nawet jeśli nie oglądaliście Star Wars. Uprzedzam jednak, że to nie Baby Yoda, tylko ten oryginalny!. 😂 „Do or not. There is no try" – mój ulubiony cytat mistrza Yody :D
Żyję, spokojnie!
Chociaż można by powiedzieć, że jestem pół martwa przez te egzaminy 😜Wiem, że ten rozdział jest bardzo ckliwy, ale napisałam go dlatego, że chciałam też skupić się na relacji między Rachel i Alekiem. Zazwyczaj były to rozmowy na linii Rachel-Optimus/Ratchet/Ironhide. Teraz jednak postanowiłam dać trochę czasu antenowego dla dwójki przyjaciół.
Ach, no i przepraszam za kolejny Polsat, ale nie mogłam się powstrzymać! 😂
Pozdrawiam!
CZYTASZ
Przeszłość zawsze wraca - Transformers
FanfictionŻycie samotnika może być fajne lub nudne. Ale najczęściej jest fajne. Takiego zdania była Rachel Douglas - dwudziestodwulatka, która wyrwała się z sierocińca po osiągnięciu pełnoletności, żyjąca swoim życiem w domku na obrzeżach jednego z australijs...