Powoli dochodziła do siebie. Głowa pulsowała jej niemiłosiernie, a każdy oddech sprawiał ból. Resztkami sił próbowała wstać, ale zdołała tylko usiąść. Coś trzęsło całym pomieszczeniem, jakby siedziała na karuzeli i jednocześnie w rollercoasterze. Po chwili zdała sobie sprawę, że znajduje się w ciężarówce, która jechała po bardzo nierównym terenie. Było jej niesamowicie gorąco i duszno, a jej ciało śmierdziało potem i brudem.
Stęknęła rozglądając się dookoła. Było dość ciemno, widziała tylko światło w szparach przyczepy. Kątem oka zauważyła nieprzytomną Evie opartą o ścianę. Jej głowa zwisała w bok. Rachel podczołgała się do przyjaciółki i szturchnęła ją. Nic.
- Evie… - wychrypiała.
Szarpnęła nią resztkami sił i jej przyjaciółka poruszyła się. Dzięki Bogu.
Blondynka skrzywiła się i złapała za szyję. Otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła.
- Gdzie jesteśmy? – powiedziała słabym głosem, a potem dodała spanikowana – Gdzie Connor i Alec?!
Rachel poczuła taką samą panikę, gdy dotarło do niej, że nie zauważyła chłopaków kiedy się ocknęła. Jednak oni leżeli nieco dalej i akurat się budzili.
Ciężarówką podrzuciło i wszyscy podskoczyli. Rachel poczuła nieprzyjemne bulgotanie w żołądku.
- Wszyscy cali? – zapytał Connor.
- Nie licząc tego, że czuję się jak przepocona kupa mięsa? Chyba tak. – skrzywiła się Evie
Alec doczołgał się do Rachel i chciał ją chwycić za rękę, ale skręcili na bok, przez co chłopak przetoczył się lekko, ale chwycił równowagę i podszedł bliżej dziewczyny.
- Nic… ci nie jest?
Rachel pokręciła głową oceniając na szybko stan Aleca. Na szczęście nie wyglądał na pobitego, więc Obrońcy musieli ich tylko ogłuszyć.
- Dokąd jedziemy? Coś mi się wydaje, że jesteśmy na jakimś odludziu. I ten upał! – Evie otarła bluzką twarz z potu.
Connor położył się i spojrzał przez jedną ze szpar.
- Piasek. Musimy być na pustyni.
Rachel zacisnęła usta. Nie wiedziała gdzie są, oprócz tego, że na pustyni, i nie miała pojęcia co działo się w bazie. Autoboty zostały schwytane czy wygrały bitwę z Decepticonami? Mogła się tylko modlić o ten drugi scenariusz. Martwiła się również o Ratcheta. On leżał nieprzytomny i bezbronny. Gdyby coś mu się stało…
Dokądkolwiek wieźli ich Obrońcy, zostali uprowadzeni w zamian za coś co chcieli dla siebie. Doszła do wniosku, że chodziło o te dane z komputera, do których nie mogli się dorwać podczas pierwszego ataku.
Jakiś czas później ciężarówka w końcu się zatrzymała. Rachel liczyła na to, że ktoś otworzy drzwi i wypchnie ich ze środka, jednak gdy poczuła znajome szarpnięcie i chrzęst metalu, domyśliła się, że owa ciężarówka była Transformerem. Poczuła nieprzyjemne mdłości, a gdy Decepticon w końcu całkowicie zmienił formę, omal nie zwymiotowała. Trzymał całą czwórkę w dwóch łapach. Rachel poczuła się tak jakby temperatura wzrosła o sto stopni. Było tak gorąco, że z trudem oddychała. Rozejrzała się po okolicy i zdała sobie sprawę, że Connor miał rację – byli na pustyni. Za nimi zatrzymało się kilka kolejnych samochodów terenowych oraz ciężarówek.
Natomiast z naprzeciwka przyjechały inne pojazdy. Wśród nich rozpoznała Optimusa, Bumblebee’ego, Drifta, Crossa, Hounda oraz Hide’a. Nie było natomiast Arcee i, wiadomo, Ratcheta. Rachel błagała w duchu, by oboje byli cali i zdrowi. Nie widziała jednak ani Megatrona, ani jego sługusów. Czyżby ich pokonali?
Autoboty przemieniły się w swoje prawdziwe formy i stanęły naprzeciwko Obrońców. Natomiast Nathaniel wysiadł z wozu.
- Oddajcie nam naszych ludzi – zagrzmiał Prime. – Inaczej poniesiecie konsekwencje swoich czynów.
Nate spojrzał na Optimusa z pogardą.
- Umowa to umowa. Dane z komputera za nich. – wskazał głową za siebie. Rachel usłyszała głośne: „Ruszać się!” i odwróciła głowę na tyle ile mogła. Zobaczyła kątem oka żołnierzy, którzy wlekli się przez piasek. Mieli na sobie tylko piżamy. I wtedy do niej dotarło.
Nie zjawili się, ponieważ spali, a Obrońcy wyciągnęli ich z łóżek. Ci, którzy pełnili wartę musieli zostać zabici – inaczej wszczęliby alarm. Teraz widziała tylko garstkę ludzi, których pamiętała z bazy.
Optimus skinął na Hounda, by ten wyciągnął dysk.
- Mamy go, ale najpierw ich uwolnij.
Rachel spojrzała z przerażeniem na przyjaciół, którzy byli tak samo zaniepokojeni jak ona. Musiała coś zrobić. Nie mogła jednak się skupić przez ten ból głowy i skwar. Czując dodatkowo bijące ciepło z piersi Cona, było jej jeszcze gorzej.
Zaraz.
Kiedy Nate i Prime negocjowali, przypomniała sobie jak Optimus pokazał jej Matrycę Uzdrowienia. Czuła to samo ciepło od niego, a Prime wyjaśnił jej, że to Iskra – ich źródło życia. Gdyby tak ją unieszkodliwić u tego Decepticona…
Bez namysłu zdołała wyciągnąć jedną rękę i oderwać pierwszy lepszy kabel w piersi Cona. Ten zawył z bólu i puścił całą czwórkę, chwytając się za pierś i krzycząc coś w niezrozumiałym języku. Rachel i reszta zaczęli spadać dobre parę metrów w dół, ale na szczęście Hide zdołał ich złapać zanim zderzyli się z piaszczystym podłożem.
W tym samym momencie nadleciały Decepticony na czele z Megatronem. Szary Con transformował się i ryknął:
- PRIME!!!
I w taki oto sposób rozpoczęła się bitwa.RIP Chadwick Boseman 💔
CZYTASZ
Przeszłość zawsze wraca - Transformers
FanfictionŻycie samotnika może być fajne lub nudne. Ale najczęściej jest fajne. Takiego zdania była Rachel Douglas - dwudziestodwulatka, która wyrwała się z sierocińca po osiągnięciu pełnoletności, żyjąca swoim życiem w domku na obrzeżach jednego z australijs...