Od ostatniej rozmowy z Ratchetem minął tydzień. Przez ten czas Rachel i Alec spędzali ze sobą dużo czasu, próbując zaklimatyzować się w bazie. Ich życie stało się rutyną: rano jedli śniadanie, potem chodzili na spacer do lasu, po południu, podczas największego upału, siedzieli w pokoju i grali w gry planszowe, które zostawili ludzie, czas od czasu któreś z nich chodziło po przekąski, a wieczorami spędzali czas na klifie.
Rachel musiała przyznać, że te wolne dni bardzo jej odpowiadały... do czasu. Po czterech dniach poczuła się zmęczona bezczynnością na którą była zdana. Bardzo brakowało jej grzebania w samochodach, naprawiania ich, czasem nawet łapała się na tym, że widząc jakiegoś Autobota zastanawiała się jaki ma w sobie model silnika.
Od jakiegoś czasu dręczyła ją pewna sprawa. Nie wiedziała jak długo tu będą, czy właściwie kiedykolwiek opuszczą tę bazę. Bo jeśli zrobiliby to teraz, byliby w wielkim niebezpieczeństwie. Ale jednocześnie nie mogli tkwić tu wiecznie. Chciała porozmawiać o tym z Optimusem, ale jak na złość nie widziała go od paru dni.
- Twój rzut.
Rachel wyrwała się z zamyśleń, kiedy dotarł do niej głos Aleca. Grali w chińczyka, ale akurat ta planszówka nie była aż tak interesująca. Ot, rzucanie kostką i przesuwanie pionkami – tyle. Zdecydowanie bardziej wolała Scrabble, bo przynajmniej tam można było trochę pogłówkować.
Westchnęła, rzuciła kostką i przesunęła pionkiem o cztery pola. Robiła to już automatycznie.
Chłopak zerknął na nią.
- Widzę, że gra bardzo cię wciągnęła – uśmiechnął się ironicznie – Nie musimy grać jeśli nie chcesz. Mamy jeszcze karty.
Dziewczyna odchyliła głowę ku sufitowi, jakby w niemej prośbie typu: „Boże, dopomóż!"
- Nie o to mi chodzi. To znaczy nie jest to jakaś mocno emocjonująca gra, ale mam na myśli to, że nie mogę tak żyć. Każdego dnia robimy to samo w kółko i w kółko. Nic się nie dzieje, a wiesz, że nie potrafię usiedzieć w jednym miejscu. Siedzimy tu jak te kołki i gramy w planszówki – wskazała czubkiem brody na grę.
Przyjaciel uśmiechnął się ciepło.
- Wiem. I wiedziałem też, że w końcu nie wytrzymasz. Ale co poradzisz? Najdalsze miejsce, do którego możemy pójść to las, a nawet tam musimy być bardzo ostrożni. Barricade...
- Och, ciągle ten Barricade! – Rachel uniosła ręce – Widzieliśmy go tylko raz wiele tygodni temu, a teraz nagle wszyscy mówią: uważaj na Barricade'a! Może się tu gdzieś kręcić! Nie wychodź z bazy, bo Barricade cię dopadnie! No ile można! – spojrzała na Aleca zrezygnowana, a ten wzruszył ramionami i zaśmiał się lekko.
- Skoro nie Barricade, to inny Decepticon... Dobra, już nie będę się droczyć – uniósł ręce widząc złowrogi wzrok Rachel. – W takim razie co zamierzasz zrobić?
Dziewczyna zacisnęła usta. Tylko jedno przychodziło jej do głowy.
- Przede wszystkim porozmawiać z Optimusem.
*
Szukała lidera po całej bazie, pytała innych botów, czy go widzieli, jednak wszyscy zaprzeczali. Niestety GPS wskazywał tylko ją i jej otoczenie, więc nie mogła liczyć na pomoc technologii. Sfrustrowana, skierowała się na klif, by trochę odpocząć i przemyśleć pewne sprawy. Jednak gdy wyszła na świeże powietrze, zaskoczył ją fakt, że nie tylko ona poszła się przewietrzyć. Optimus siedział na skraju skały i przyglądał się zachodowi słońca.
Przez chwilę zastanawiała się, czy dołączyć do przywódcy Autobotów. Nie chciała mu przeszkadzać - może potrzebował chwili samotności. Postanowiła, że pogada z nim później, dlatego wycofała się, ale Prime odwrócił się i dostrzegł ją przy wejściu.
CZYTASZ
Przeszłość zawsze wraca - Transformers
FanfictionŻycie samotnika może być fajne lub nudne. Ale najczęściej jest fajne. Takiego zdania była Rachel Douglas - dwudziestodwulatka, która wyrwała się z sierocińca po osiągnięciu pełnoletności, żyjąca swoim życiem w domku na obrzeżach jednego z australijs...