Rozdział 11

1.1K 77 5
                                    

- Wiedzieliśmy, że Decepticony tu przybędą, więc postanowiliśmy zostać i chronić tę planetę. - opowiadał Optimus - Ludzie na to przystali, bo wiedzieli, że będą bezbronni wobec potężnej armii Megatrona. Nie możemy dopuścić do tego, żeby Ziemię spotkał ten sam los co Cybertron.

Rachel była pod wrażeniem.

- Zostawiliście swoją rodzinną planetę, żeby chronić naszą. - stwierdziła.

Ale natychmiast przypomniała sobie wzrok Ironhide'a. On też chciał zostać, by chronić ludzki gatunek czy po prostu musiał ze względu na rozkazy Optimusa?

Jednak wiedziała, że ludzie, mimo tego, że byli o wiele mniejsi od Cybertrończyków, cierpieli na tak zwany egocentryzm. Uważali siebie za lepszych i myśleli, że wszystko kręci się wokół nich. Ale Rachel postanowiła, iż na razie nie podzieli się swoimi przemyśleniami z Optimusem, gdyż on sam na pewno o tym wiedział - chociażby dlatego, że ludzie odmówili im pomocy w walce zbrojnej.

- Ostatnie pytanie - odezwał się Alec.  - Nie chcesz, żeby Ziemia stała się drugim Cybertronem. Okay, kapuję. Ale nie rozumiem jednej rzeczy: dlaczego? Przecież jesteśmy dla was obcym gatunkiem, który nie wydaje się być taki bezbronny, na jaki wygląda. A wy mimo wszystko chciecie nas chronić. Musi być jakiś powód.

Prime odwrócił wzrok.

- Lepiej będzie, jeśli nie odpowiem na to pytanie.

Podziw Rachel zniknął tak szybko jak się pojawił.

- Ale miałeś odpowiadać na wszystkie nasze pytania - powiedziała ostrożnie. - Zasłużyliśmy na to.

Optimus najwyraźniej się poddał, bo widział determinację w oczach Rachel i Aleca.

Dziewczynie przeszło przez głowę, że Prime mógł sobie teraz myśleć: "I po co ja się zgodziłem udzielać im odpowiedzi?"

Przywódca Autobotów znów spojrzał na chłopaka i dziewczynę.

- W porządku. Nie planowaliśmy zostać tutaj tylko dla waszego bezpieczeństwa. Przy lądowaniu nasz statek został zniszczony i teraz jest bezużyteczny. Nie możemy wrócić na Cybertron. Można powiedzieć, że jesteśmy tutaj uwięzieni.

- Zaraz, zaraz - Rachel pokręciła głową - Przed chwilą mówiłeś, że zostaliście na Ziemi, by ją chronić, a teraz nagle ci się przypomniało, że wasz statek jest zniszczony i nie możecie odlecieć?

Alec popatrzył na Prime'a czekając na jego odpowiedź.

- Rachel - powiedział Optimus - Zrozum, że jest to dla nas trudna sytuacja. Nie mamy statku, by wrócić. Zostało nam więc zostać i walczyć. Ale to nie tylko z powodu braku powrotu do domu postanowiliśmy bronić Ziemię. Tak jak wcześniej mówiłem: nie chcę, żeby wasza planeta została zniszczona. Dlatego za wszelką cenę będziemy ją chronić.

To trochę udobruchało dziewczynę. Ale wiedziała, że Prime jeszcze coś ukrywa, jednak zacisnęła usta w wąską kreskę i nie odezwała się już słowem. Postanowiła, że z czasem odkryje o co w tym chodzi, bo była przekonana, że Optimus nie mówi im całej prawdy.

Kiedy nastała cisza, Prime się odezwał:

- Czy macie jeszcze jakieś pytania?

- Gdzie jest wasz statek? - spytała cicho Rachel, podnosząc wzrok na Prime'a.

Wydawał się być zaskoczony tym pytaniem, ale jak zwykle jego ton głosu się nie zmienił:

- Wojsko go przejęło.

- Dlaczego go nie naprawią? - Alec dołączył się do pytania.

- Ponieważ na Ziemi nie ma dostępnych surowców i materiałów do jego naprawy.

Rachel i Alec uderzali w Optimusa pytaniami, a on odbijał je krótką odpowiedzią niczym piłeczkę ping-pongową.

- Och, daj spokój! - Rachel machnęła ręka. - Jakoś udało mi się po części ciebie naprawić i, wierz mi, nie potrzebowałam do tego części z Cybertronu.

Optimus schował ręce za plecami.

- Udało ci się mnie wybudzić z hibernacji. To prawda, częściowo mnie naprawiłaś, ale żeby w pełni mnie udoskonalić, musiałabyś pozyskać materiały, które nie są w zasięgu ludzkiej ręki.

I tym oto argumentem uciszył Rachel, która była widocznie rozczarowała. Bardzo chciała zobaczyć ten statek i może jakoś pomóc w jego naprawie.

- Dobrze. - usłyszała znów Prime'a - Nie będę was więcej męczył. Musicie odpoczywać. - zaczął odwracać się w stronę drzwi - Jeśli będziecie czegoś potrzebować, jesteśmy do dyspozycji.

Kiedy wyszedł i zostawił Rachel i Aleca samych, dziewczyna opadła na swoje szpitalne łóżko, nagle czując zmęczenie i ponowny ból w nodze.

- Co o tym wszystkim myślisz? - spytała przyjaciela.

Alec także usiadł na łóżku.

- Sam nie wiem. - westchnął - To wszystko wydaje się takie pogmatwane. Muszę to przetrawić - uśmiechnął się słabo do dziewczyny.

Rachel kiwnęła głową i poczuła, że jest strasznie głodna. No tak, w sumie od wczoraj nic nie jadła, a jej ostatnim posiłkiem był nieudany tort Aleca.

Nagle zdała sobie sprawę z jednej rzeczy. " To najdziwniejsze urodziny, jakie kiedykolwiek mi się przytrafiły" - pomyślała z przekąsem.

I wiedziała też jedno. Nie odpuści Optimusowi tego zdjęcia swoich rodziców. Wierzyła, że wciąż tam jest, między gruzami jej domu.

Jednak na razie w jej głowie była tylko jedna myśl.

- Idę poszukać jedzenia. Przynieść ci coś?

Przepraszam, przepraszam, po stokroć przepraszam!

Ostatni rozdział wrzuciłam 6 lipca, a już mamy koniec miesiąca.

Jedyne usprawiedliwienie to takie, że znalazłam pracę w kawiarni i nie miałam wolnego czasu (to znaczy miałam, ale tylko wieczorami, tylko że wtedy byłam bardzo zmęczona).

Jutro wieczorem wylatuję do Anglii na 2 tygodnie, więc wtedy rozdziały nie będą się pojawiać. Mogę Wam to wynagrodzić wstawiając jutro kolejny rozdział (o ile nie będę zajęta pakowaniem i przygotowaniami, ale powinnam znaleźć czas), a jeszcze kolejny pojawiłby się w połowie sierpnia.

Mam nadzieję, że mi wybaczycie.

Pozdrawiam!

Przeszłość zawsze wraca - Transformers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz