Rozdział 42

503 30 30
                                    

Rachel i Alec musieli odskoczyć, żeby samochód ich nie potrącił. Chłopak pociągnął dziewczynę za rękę, gdyż w miejscu, w którym przed chwilą stała, radiowóz wjechał z impetem i uderzył w drzewo.

Przerażenie Rachel osiągnęło szczyt, gdy zobaczyła w samochodzie rannego policjanta, którego twarz momentalnie zalała się krwią. Stała jak słup soli nie mogąc się zmusić do żadnego kroku, ale gdy Alec podbiegł do radiowozu, dziewczyna otrząsnęła się nieco z szoku. Ludzie przechodzący obok podbiegali do samochodu i starali się pomóc poszkodowanemu. Jakaś starsza pani wyjęła telefon, zapewne chcąc wezwać pogotowie.

Alec jako pierwszy dostał się do środka, otwierając gwałtownie drzwi.

- Niech mi pan pomoże odpiąć pasy! – powiedział do stojącego obok niego starszego mężczyzny.

- Pogotowie jest już w drodze! – ktoś krzyknął.

Gdy udało się wyswobodzić rannego, Alec ukucnął obok niego, przykładając policzek do jego ust. Kiwnął głową na znak, że żyje, ale Rachel widziała po jego minie, że nie było z nim dobrze.

- Czy jest tu jakiś lekarz?! – krzyknął mężczyzna, który pomagał Alecowi.

Rachel zauważyła, że przychodzi coraz więcej gapiów, którzy, napierając na innych, utrudniali akcję ratunkową. Stanęła plecami do mężczyzn i poszkodowanego, by odseparować ich od ludzi.

- Odsuńcie się! Zróbcie im miejsce! – wyciągając dłonie przed siebie robiła więcej przestrzeni, przez co przerażeni ludzie trochę się wycofali. Nie miała pojęcia skąd wzięła się u niej taka odwaga, ale skoro już się pojawiła, dziewczyna musiała skorzystać z niej jak najwięcej, żeby panika nie przejęła nad nią kontroli.

- Rachel! – zawołał ją Alec – Daj mi swoją bluzę!

Dziewczyna nie wiedziała po co mu jej bluza, dopóki nie zauważyła nogi policjanta, z której obficie sączyła się krew. Pewnie zahaczył o coś ostrego podczas uderzenia. Musieli działać szybko, bo z każdym milimetrem z tego człowieka uchodziło życie. Starając się nie panikować, szybko zdjęła bluzę i podała ją Alecowi, a ten obwiązał materiał wokół nogi i zacisnął swoim paskiem od spodni.

Dziewczyna uklękła z drugiej strony, starannie umykając spojrzeniem na ranną nogę. Nigdy nie lubiła takich widoków, a gdy przyszło jej to oglądać na żywo, czuła, że zaraz dostanie ataku paniki.

Policjant był w tak kiepskim stanie, że bała się, iż nie doczeka przyjazdu karetki. Kątem oka zauważyła, że z maski radiowozu zaczyna unosić się podejrzany dym. Bała się, że wszyscy znaleźli się w niebezpieczeństwie.

- Alec – zwróciła się do chłopaka, który wciąż uciskał ranę – Trzeba go stąd zabrać – mówiąc to wskazała na samochód.

- Gdzie ta karetka?!

- Jezu, czy on żyje?! – do miejsca wypadku zaczęli przychodzić inni ludzie.

- Masz rację, młoda. Musimy go przenieść – odezwał się mężczyzna będący przy boku Aleca. – Trzeba to zrobić najdelikatniej jak potrafimy, jednocześnie starając się nie pogorszyć jego stanu.

Nagle poszkodowany zaczął kaszleć krwią i odzyskał przytomność. Spojrzał na Aleca, potem na Rachel.

- Atakują... - wychrypiał – Uciekajcie... stąd.

- Kto atakuje? – Rachel wiedziała, że nie mogła naciskać na policjanta, ale bała się, że jeśli ktoś go ścigał, to może tutaj wrócić.

- Nie teraz. – starszy mężczyzna skarcił dziewczynę, po czym wstał, chcąc przenieść policjanta w bezpieczne miejsce.

W tym momencie Rachel usłyszała znajomy sygnał.

Przeszłość zawsze wraca - Transformers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz