Rozdział 7

1.5K 111 7
                                    

W szkole Jungkook kompletnie ignorował Taehyunga, a drugi chłopak spodziewał się tego, ale i tak czuł się zawiedziony. Od początku wiedział, na co się pisze, ale jednocześnie trochę go bolało, a nawet bardzo. Pokazał mu w końcu część siebie, o której nikt nie miał pojęcia, nawet Yoongi, ale jednocześnie rozumiał go. Sam nie widział ich dwójki razem w szkole, rozmawiających i śmiejących się, a miał naprawdę bujną wyobraźnie.

Denerwowało go też to, że Yoongi zaczął go olewać, a ich spotkania ograniczały się teraz tylko do tych na stołówce. Kim wiedział, że starszy się zakochał, ale nie musiał od razu tak go zlewać. Wystarczało mu, że jeden osobnik już to robił. Chciał poprawić swoje stosunki z przyjacielem i rozpocząć szczerą rozmowę. Na jego nieszczęście, nie umiał nigdzie go znaleść. Był tak pochłonięty szukaniem go, że nie zauważył nawet, jak na kogoś wpadł. Los ostatnio niestety go nie rozpieszcza, ponieważ okazało się, że wpadł na Park Jimina, z którym łagodnie powiedziawszy, nie był w dobrych relacjach, tym bardziej po ostatnim incydencie na stołówce.

Jego sytuacji nie poprawiał również fakt, że wokół chłopaka zawsze stali jego przyjaciele - na szczęście tym razem byli bez Jungkooka - plus jeszcze jakieś przydupasy, które liczyły na to, że w przyszłości zostaną królami szkoły.

- Kurwa, uważaj jak chodzisz pojebie - krzyknął, gdy tylko się zderzyli, a Kim już poczuł kujący ból w barku.

- Przepraszam, ale sam mógłbyś uważać, a nie ciągle wpatrywać się w czubek własnego nosa - powiedział, od razu tego żałując. Kiedyś naprawdę mógłby się zamknąć, bo jego niewyparzona gęba może oberwać w najbliższym czasie.

- Przepraszam bardzo śmieciu, ale czy ty mnie właśnie obraziłeś?! - warknął chłopak i popchnął blondyna dość mocno. Kto by pomyślał, że w tak małym ciałku jest tyle siły. Wokół nich zaczęli zbierać się ludzie i Taehyung już wiedział, że to źle się skończy. - Sam prosisz się o łomot świrze.

- Nie jestem świrem - bronił się Kim, mocno zaakcentując ostatnie słowo.

- Nie jesteś?! - zaśmiał się. - A to dobry żart. Jesteś tak popierdolony, że powinni cię trzymać w jakimś zakładzie psychiatrycznym, zupełnie tak jak twoją matkę! - krzyknął, a Taehyung czuł, jak wszystko w nim buzuje. Mógł obrażać go, ale nie jego bliskich, a już sam fakt, że poruszył temat jego matki, sprawiał, że ledwo nad sobą panował.

- Odszczekaj to, w tej chwili ty śmierdząca wiewiórko - powiedział, nie mogąc wymyślić niczego lepszego.

- Przecież to prawda, to pewnie dlatego twój ojciec ją zostawił, a ty sam też jesteś tak żałosny, że wyrzucił cię z domu. W sumie to mu się nie dziwię, nikt nie chciałby mieszkać z takim psycholem jak ty - zaśmiał się pogardliwie.

Blondyn wiedział, że to nie jest najlepszy pomysł, ale i tak rzucił się na niego z pięściami. Nieprzyjemne skutki swojego genialnego występku odczuł już chwilę później, gdy pięść Jimina znalazła się jego brzuchu.

Cholera, to było na tyle silne uderzenie, że blondyn zgiął się w pół. Chwilę później dostał jeszcze kopniaka, który powalił go na ziemię. Nad sobą słyszał głosy, kibicujące jemu przeciwnikowi, co zdecydowanie nie działało pokrzepiająco na jego samopoczucie.

- Leż tak gnoju - usłyszał, ale nie mogąc mu dać tej satysfakcji, zaczął nieudolnie wstawać, a drugi tylko się zaśmiał.

- Jeszcze ci mało - nie dowierzał, a w tym czasie Kim uderzył go całkiem mocno. Zauważył nawet krew na swojej pięści. Jednak cios drugiego, był jeszcze mocniejszy, Taehyung oberwał w twarz i był pewny, że może pożegnać się z karierą modela.

All Of My Life - TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz