Rozdział 24

1.2K 78 18
                                    

Jungkook wyszedł ze spotkania, nie mogąc być już chyba szczęśliwszym. W końcu zaczął widzieć swoją przyszłość w jasnych barwach. Poczuł, że jest dla niego jakaś szansa. Co prawda nie powiedzieli od razu, że miał zapewnione miejsce, bo było dużo innych kandydatów i dopiero wkrótce się odezwą, jednak nieoficjalnie trener z uczelni powiedział mu, że jest już na liście stypendystów i do końca miesiąca ma podjąć ostateczną decyzję, czy chce tam studiować.

Podekscytowany, od razu, zadzwonił do Taehyunga, chwaląc się dobrymi wieściami.

- Cześć skarbie - przywitał się entuzjastycznie.

- Hej, coś się stało? - spytał obojętnym tonem.

- Tak, ale chce ci to powiedzieć osobiście. Możemy spotkać się jutro? - zapytał z nadzieją, nie mogąc przestać się uśmiechać.

- Mówiłem ci, że umówiłem się z tatą - przypomniał mu trochę oschle, a jemu od razu zrobiło się głupio.

- Faktycznie, zapomniałem - podrapał się po głowie zakłopotany. - To może po spotkaniu, przyjdę po ciebie i pójdziemy na spacer, porozmawiamy - zaproponował, myśląc że to najlepsza opcja.

- Jasne, czemu nie - odparł wciąż obojętnie. - Coś jeszcze? - zabrzmiał szorstko, a on zaczął poważnie się martwić.

- Yyy myślę, że nie - powiedział zdezorientowany.

- Dobra, to do jutra - pożegnał się krótko i rozłączył, nie pozwalając mu samemu na pożegnanie się.

Jeon wpatrywał się zdziwiony w ekran telefonu, zastanawiają się, co takiego zrobił, że chłopak był dla niego taki nieprzyjemny. Owszem zdarzały się takie dni, gdy blondyn był marudny, ale nigdy aż tak. Możliwe, że było to spowodowane nadchodzącym spotkaniem z ojcem, więc Taehyung był zwyczajnie zdenerwowany. Zastanawiał się, czy do niego nie pojechać, ale ze względu na późną porę nie zrobił tego. Miał więc nadzieję, że jutro wszystko sobie wyjaśnią.

***

Jungkook czekał na niego w parku już jakąś chwilę. Specjalnie przyszedł wcześniej, żeby Taehyung nie musiał na niego czekać. Siedział na ławce i wypatrywał go w tłumie zupełnie nieznajomych mu ludzi. Kiedy w końcu zauważył tę blond czuprynę, szczęśliwy podbiegł do niego. Chłopak nie wyglądał na złego, wręcz przeciwnie szeroko się do niego uśmiechnął, gdy brunet stanął obok. Zupełnie nie sprawiał wrażenia, jakby coś było nie tak. Nie czuł od niego nieprzyjemnej aury tak jak wczoraj.

Patrząc, czy nikt ich nie obserwuje, Jungkook zdobył się na odwagę i pocałował go w policzek. Gdyby nie był tak szczęśliwy, pewnie nigdy by się na to nie przełamał, zwyczajnie się bojąc, ale dzisiaj czuł w sobie tyle energii, że musiał ją jakoś pozytywnie spożytkować. Nie mogąc się powstrzymać, od razu zaczął opowiadać o wczorajszych wydarzeniach.

- Nie zgadniesz co się stało - zaczął podekscytowany.

- No nie uwierzę - zaśmiał się, a Jeon delikatnie pociągnął go za rękaw. Zaczęli chodzić wzdłuż parku, w akompaniamencie śpiewu ptaki i gdakania kaczek.

- Wczoraj trener mnie poprosiłbym by do niego przyszedł, no nie? - zagadnął delikatnie, chcąc lekko zarysować sytuacje.

- Tak, o co chodziło? - zapytał zaciekawiony, ponieważ naprawdę nie spodziewał się, że będzie to coś wielkiego.

- Umówił mnie na spotkanie z trenerem koszykówki na uniwersytecie w Kalifornii - odpowiedział podekscytowany, ale nie wyczuł entuzjazmu ze strony Taehyunga.

- Oh - mruknął trochę zasmucony. - I jak poszło?

- Było wspaniale - podsumował krótko. - Mam już prawie załatwione miejsce. Mógłbym tam studiować. Kalifornia jest taka piękna, zawsze chciałem tam zamieszkać. Przecież to miejsce jest jak marzenie - powiedział pewnie. - Mógłbym grać bez przeszkód w koszykówkę, może nawet dostałbym się do jakieś drużyny - rozmarzył się, ale niestety Taehyung chyba nie podzielał jego ekscytacji, bo tylko uśmiechał się smutno i ani razu nie spojrzał mu w oczy.

All Of My Life - TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz