6*

959 56 1
                                    

- Poczekam sobie jeszcze chwileczkę... - powiedziałam do siebie i rozpłynęłam się w marzeniach.


~•~

   Robiło się coraz ciemniej. Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Latarnie włączyły się i rozświetlały otoczenie. Siedziałam tak wpatrzona w nieboskłon. Nagle z transu wybudził mnie krzyk dobiegający z jednej z pobocznych uliczek. Otrząsnęłam się i spojrzałam w tamtym kierunku. Cisza...

Podniosłam się z ławki i odruchowo wyjęłam telefon. Wyciągnęłam go z tylnej kieszeni spodni. Odblokowałam. Spojrzałam na ekran załadowany powiadomieniami. Miałam kilka nieodebranych połączeń od pani Thomson, pani Jennifer, od Marka i nawet od pana Ernesta. Było kilka połączeń z nieznanego numeru... Wiadomości było mnóstwo! Wszystkie od tych samych osób. Kilka od tego samego numeru, który dzwonił kilka razy. Weszłam w wiadomości i otworzyłam.

+44 171 *** ***

18:15

Ana, gdzie jesteś? Wszyscy się martwimy. Przepraszam, że nie zabrałem Cię wtedy spowrotem do domu. Thomas Sangster.

18:45:

Ana, martwię się. Wracaj. W porządku? Robi się późno. Thomas.

19:30:

Ana. Długo Cię nie ma. Jesteś bezpieczna? Coś się stało? Odbierz telefon. Albo odpisz. Thomas.

20:36:

Ana, odezwij się, proszę! Dlaczego nie wracasz? Może jesteś obrażona za to, że Cię nie zabrałem spowrotem, ale chciałem przecież. Jeśli jesteś obrażona, to chociaż daj znać, że żyjesz i że jest w porządku.

21:03:

Ana. Odpisz. Od godziny jeździmy po mieście i Cię szukamy. Zgubiłaś się?

   Czytając tę wiadomości zaszłam dosyć daleko. Poczułam wielkie ukłucie w sercu. Ja sobie tu siedziałam i oglądałam niebo, jak jakaś idiotka, a oni tam się martwili i co najgorsze - zaczęli mnie szukać po mieście!

- O nie! - krzyknęłam płaczącym głosem.

- Wszystko dobrze? - zapytał męski głos. Sparaliżowana ze strachu bałam się odwrócić - Jestem David. A ty, jak się nazywasz? - wyciągnął dłoń

Zmusiłam się do odwrócenia. Ujrzałam przed sobą wysokiego, dobrze zbudowanego, umięśnionego bruneta z bardzo sympatycznym wyrazem twarzy. Włosy miał krótko ostrzyżone po bokach głowy, a na środku miał je dłuższe, układające się bardziej na prawo z mojego punktu widzenia.

- Zgubiłaś się? - spuścił dłoń i zakłopotany uśmiechnął się zmieniając trochę temat.

- Tak jakby... - wtedy uświadomiłam sobie, że nie mam pojęcia, gdzie jestem. Nie patrzyłam, w którym kierunku idę i nie wiem nawet skąd przyszłam.

- Czyli tak - zaśmiał się

- Ja... Jestem Ana...

- Skąd jesteś?

- Mieszkam dokładnie w centrum Londynu. Adresu wolę nie podawać, ale nie wiem, gdzie jestem. Zgubiłam się... - dopiero zorientowałam się, że zapadł całkowity zmrok.

- Odwiozę cię do centrum - David ruszył w stronę samochodu

- Nie! To znaczy... Wolałabym, żebyś pokazał mi, gdzie jest komisariat, a dalej sama trafię... - właśnie moja twarz zaczęła nabierać czerwonego koloru.

- Hola, Hola! Po co chcesz iść na komisariat?! - zawołał przestraszony i cofnął się.

- Nie... No tak po prostu. Tam rozstałam się z przyjaciółmi i dalej poszłam sama. W końcu się zgubiłam. Komisariat to ostatnie co pamiętam. Wiesz... Chyba już sobie sama poradzę. Do widzenia - szybko zaczęłam podążać w przeciwnym kierunku. Trochę przestraszył mnie sposób, w jaki zareagował na słowo "komisariat" i "policja".

- Hej! Poczekaj! To nie tak! - złapał mnie za rękę - daj wytłumaczyć.

Akurat zadzwonił mój telefon. Był to Sangster. Szybko odebrałam.

- Thomas, pomocy! - wyrwałam się z uścisku mężczyzny i zaczęłam uciekać - Nie mam pojęcia, gdzie jestem, ale jakiś mężczyzna mnie goni. Jestem w dziwnej części Londynu, jeszcze nigdy tu nie byłam... - poczułam uderzenie. Upadłam na chodnik upuszczając telefon.

Leżałam plecami do chodnika. Obraz zaczął się rozmazywać. Zobaczyłam nad sobą tego mężczyznę. Nagle zasnęłam...

Uwaga! Bonusowy krótszy rozdział!


Somebody, Who Loves Me... ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz