- Poczekam sobie jeszcze chwileczkę... - powiedziałam do siebie i rozpłynęłam się w marzeniach.
~•~
Robiło się coraz ciemniej. Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Latarnie włączyły się i rozświetlały otoczenie. Siedziałam tak wpatrzona w nieboskłon. Nagle z transu wybudził mnie krzyk dobiegający z jednej z pobocznych uliczek. Otrząsnęłam się i spojrzałam w tamtym kierunku. Cisza...
Podniosłam się z ławki i odruchowo wyjęłam telefon. Wyciągnęłam go z tylnej kieszeni spodni. Odblokowałam. Spojrzałam na ekran załadowany powiadomieniami. Miałam kilka nieodebranych połączeń od pani Thomson, pani Jennifer, od Marka i nawet od pana Ernesta. Było kilka połączeń z nieznanego numeru... Wiadomości było mnóstwo! Wszystkie od tych samych osób. Kilka od tego samego numeru, który dzwonił kilka razy. Weszłam w wiadomości i otworzyłam.
+44 171 *** ***
18:15
Ana, gdzie jesteś? Wszyscy się martwimy. Przepraszam, że nie zabrałem Cię wtedy spowrotem do domu. Thomas Sangster.
18:45:
Ana, martwię się. Wracaj. W porządku? Robi się późno. Thomas.
19:30:
Ana. Długo Cię nie ma. Jesteś bezpieczna? Coś się stało? Odbierz telefon. Albo odpisz. Thomas.
20:36:
Ana, odezwij się, proszę! Dlaczego nie wracasz? Może jesteś obrażona za to, że Cię nie zabrałem spowrotem, ale chciałem przecież. Jeśli jesteś obrażona, to chociaż daj znać, że żyjesz i że jest w porządku.
21:03:
Ana. Odpisz. Od godziny jeździmy po mieście i Cię szukamy. Zgubiłaś się?
Czytając tę wiadomości zaszłam dosyć daleko. Poczułam wielkie ukłucie w sercu. Ja sobie tu siedziałam i oglądałam niebo, jak jakaś idiotka, a oni tam się martwili i co najgorsze - zaczęli mnie szukać po mieście!
- O nie! - krzyknęłam płaczącym głosem.
- Wszystko dobrze? - zapytał męski głos. Sparaliżowana ze strachu bałam się odwrócić - Jestem David. A ty, jak się nazywasz? - wyciągnął dłoń
Zmusiłam się do odwrócenia. Ujrzałam przed sobą wysokiego, dobrze zbudowanego, umięśnionego bruneta z bardzo sympatycznym wyrazem twarzy. Włosy miał krótko ostrzyżone po bokach głowy, a na środku miał je dłuższe, układające się bardziej na prawo z mojego punktu widzenia.
- Zgubiłaś się? - spuścił dłoń i zakłopotany uśmiechnął się zmieniając trochę temat.
- Tak jakby... - wtedy uświadomiłam sobie, że nie mam pojęcia, gdzie jestem. Nie patrzyłam, w którym kierunku idę i nie wiem nawet skąd przyszłam.
- Czyli tak - zaśmiał się
- Ja... Jestem Ana...
- Skąd jesteś?
- Mieszkam dokładnie w centrum Londynu. Adresu wolę nie podawać, ale nie wiem, gdzie jestem. Zgubiłam się... - dopiero zorientowałam się, że zapadł całkowity zmrok.
- Odwiozę cię do centrum - David ruszył w stronę samochodu
- Nie! To znaczy... Wolałabym, żebyś pokazał mi, gdzie jest komisariat, a dalej sama trafię... - właśnie moja twarz zaczęła nabierać czerwonego koloru.
- Hola, Hola! Po co chcesz iść na komisariat?! - zawołał przestraszony i cofnął się.
- Nie... No tak po prostu. Tam rozstałam się z przyjaciółmi i dalej poszłam sama. W końcu się zgubiłam. Komisariat to ostatnie co pamiętam. Wiesz... Chyba już sobie sama poradzę. Do widzenia - szybko zaczęłam podążać w przeciwnym kierunku. Trochę przestraszył mnie sposób, w jaki zareagował na słowo "komisariat" i "policja".
- Hej! Poczekaj! To nie tak! - złapał mnie za rękę - daj wytłumaczyć.
Akurat zadzwonił mój telefon. Był to Sangster. Szybko odebrałam.
- Thomas, pomocy! - wyrwałam się z uścisku mężczyzny i zaczęłam uciekać - Nie mam pojęcia, gdzie jestem, ale jakiś mężczyzna mnie goni. Jestem w dziwnej części Londynu, jeszcze nigdy tu nie byłam... - poczułam uderzenie. Upadłam na chodnik upuszczając telefon.
Leżałam plecami do chodnika. Obraz zaczął się rozmazywać. Zobaczyłam nad sobą tego mężczyznę. Nagle zasnęłam...
Uwaga! Bonusowy krótszy rozdział!
CZYTASZ
Somebody, Who Loves Me... ✔️
FanfictionAna Weasley - 20letnia dziewczyna wyjeżdża do Londynu w celu studiowania architektury. Znajduje mieszkanie na przyjaznej i miłej dzielnicy, gdzie ludzie są naprawdę pomocni i życzliwi. Jej ulubioną sąsiadką jest staruszka - Pani Thomson. Kobieta ma...