- Idź też od razu po Lucję i Valentinę, a ja pobiegnę po strój kąpielowy dla Any i pójdziemy się przebrać
Mateo poszedł w swoją stronę, a ja z Julią w swoją.
~•~
Szłyśmy w ciemnościach kamienną drogą, oświecającą ją latarkami.
- Ale mamy pływać w jeziorze w nocy? - zapytałam trzęsąc się ze strachu. Nigdy nie wiadomo, co mogłoby się czaić w wodzie w ciemnościach.
- Zaufaj mi. Będzie dobrze. O, jesteśmy już blisko. Tam jest mój dom - dziewczyna wskazała rozświetlony punkt kilkaset kroków dalej. Szybko przeszłyśmy ten dystans i Julia wbiegła do domu. Weszłam za nią i stanęłam w korytarzu.
Jej dom był równie duży, jak rezydencja pani Russi. Nikogo nie było w środku, oprócz mnie, Julii i służących, który krzątali się po kuchni nie zwracając uwagi na moją obecność. W końcu usłyszałam głos Julii, wołający na górę. Szybko odnalazłam jej pokój.
- Wiedziałam, że gdzie go mam! Proszę! - podała mi jasnoniebieski strój kąpielowy jednoczęściowy - Mam taki sam, tylko większy dla siebie. Możesz iść do łazienki się przebrać. Na przeciwko mojego pokoju.
Skierował się w wyznaczone miejsce i ubrałam strój pod ubrania. Julia zrobiła to samo.
Z resztą osób spotkaliśmy się przy jeziorze. Kiedy je zobaczyłam, oniemiałam. Wcale nie było tak ciemno. Dno rozświetlały neonowe światła i dokładnie można było zobaczyć dno. Woda była czysta i przejrzysta. Było bardzo ciepło, więc nie musiałam martwić się o to, że zamarznę.
- Ana, to jest Lucja, Valentina, Lorenco i Federico. A to jest właśnie Ana - przedstawił Mateo.
Wszyscy byli bardzo przyjaźni i sympatyczni. Zdziwiło mnie to. Nie wiedziałam, że w tym kraju jest tak dużo tak bardzo wartościowych i uprzejmych ludzi.
- Zastanawiasz się pewnie, dlaczego dno jeziora świeci, prawda? - zapytał Federico.
- Od samego początku - odpowiedziałam.
- Jest to na wskutek bakterii, które osadzają się na dnie. Ale bez obawy. Jest to bezpieczne. Nie musisz dotykać dna. Są one nieprzyjemne w dotyku, ale za to świetnie oświecają teren - wyjaśnił Mateo.
Kiedy odwróciłam się, zobaczyłam, że dziewczyny pływały już w wodzie. Bardzo chciałabym również tego spróbować, więc zdjęłam ubrania i zostając w stroju kąpielowym, wskoczyłam do wody. Była przyjemnie chłodna. Nie tak strasznie zimna, ale temperatura różniła się od tej w powietrzu.
Przez kilka godzin rozmawialiśmy, oczywiście nie siedząc ciągle w wodzie. Zrobiło się już dosyć późno, bo była godzina 1:26.
- Muszę już wracać. Pani Russi wprawdzie powiedziała, że mogę wrócić, o której chcę, ale nie chcę robić jej problemów. Dziękuję za świetną zabawę. Do zobaczenia - powiedziałam wstając i kierując się w stronę drogi.
- Odprowadzę cię - powiedział Mateo wstając z ławki - mogę?
- Myślę, że to dobry pomysł. Nie sądzę, żebym trafiła - zaśmiałam się.
- My też już pójdziemy. Wszyscy cię odprowadzimy - dodała szybko Valentina.
Przez całą drogę powrotną rozmawialiśmy o sobie i poznawaliśmy się. Umówiliśmy się nawet na popołudnie w restauracji. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami domu pani Russi, pożegnaliśmy się i wszyscy zaczęli się rozchodzić.
Weszłam do środka, bo drzwi były otwarte i po cichu zaczęłam podążać w stronę schodów prowadzących na górę.
- Już jesteś? - na szczycie schodów ujrzałam panią Russi.
- Bardzo panią przepraszam, że tak długo, ale... - nie pozwoliła mi dokończyć z podnosząc rękę na znak, żebym się uciszyła.
- Dobrze się bawiłaś? Wzięli cię nad jezioro? Mam nadzieję, że co się podobało i że zostaniesz na dłużej. Możesz mnie często odwiedzać, bo czuję się naprawdę samotna. A teraz opowidz, jak ci się podobało? - posłała mi szczery uśmiech.
- Było świetnie. To jezioro! Och! Najpiękniejsze miejsce na świecie! Jestem zachwycona po prostu! - krzyknęłam tak głośno, że jakby byli tu jacyś domownicy, oprócz pani Russi, obudziłabym wszystkich.
- A więc bardzo się cieszę. Jesteś pewnie zmęczona, więc nie przeszkadzam ci już. Dobranoc. Rano mi wszystko opowiesz - i zniknęła w ciemnościach. Udałam się do pokoju i sprawdziłam telefon. Tu się bardzo zdziwiłam. Po tym, jak rozłączyłam się, Thomas próbował jeszcze kilka razy się ze mną skontaktować.
Znowu powróciły stare zmartwienia. Stwierdziłam, że rano do niego zadzwonię. Przymknęłam oczy i... Usłyszałam donośny dźwięk dzwonka do drzwi. Wyskoczyłam z łóżka i wyszłam na korytarz. Stanęłam i schodach i zauważyłam, że pani Russi stoi już przy drzwiach i rozmawia z kimś. Ale nie po włosku, jak mogłaby rozmawiać z każdym, kto tu mieszka. Mówiła po angielsku.
- Ana, zejdź tu, proszę. Ktoś do ciebie - na słowa pani Russi, zesztywniała zeszłam na dół i podeszłam.
Na zewnątrz stał Thomas.
- Naprawdę? Mam jakiś nadajnik w telefonie? - krzyknęłam, kiedy wyciągnął mnie na zewnątrz i zamknął drzwi.
- Ana. Nie będę zadał pytań, bo nawet nie wiem, o co mam pytać. Opowiadasz WSZYSTKO od początku do końca - powiedział stanowczo, trzymając ręce na moich barkach i patrząc mi w oczy.
Zaczęłam opowiadać całą historię, od momentu, kiedy obudziłam się rano i zobaczyłam, jak odjeżdża. Kiedy skończyłam, puścił mnie i odwrócił się w stronę drogi. Założył o siebie ręce i stał tak bez słowa.
- Przepraszam, że jestem tylko kłopotem. Nie musiałeś mnie wcale namierzać! - wyciągnął ze mnie wszystko! Nawet to, że mi zależy!
- Musiałem! Właśnie dlatego, że jesteś kłopotem. Na szczęście ja lubię kłopoty - powiedział pół żartem, pół serio. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałam niepewnie, odsuwając się na drugi brzeg krawężnika.
- Nic. Wracasz jutro do Londynu. Kupię ci bilet, bo pieniędzy pewnie już nie masz - mówił, wyciągając pieniądze z portfela.
- A ty?
- A ja? Ja zostaję. Przyjechałem tu do pracy. Wrócę za kilka miesięcy - popatrzył na mnie bardzo zdziwiony - Ej... Dlaczego płaczesz?
CZYTASZ
Somebody, Who Loves Me... ✔️
FanfictionAna Weasley - 20letnia dziewczyna wyjeżdża do Londynu w celu studiowania architektury. Znajduje mieszkanie na przyjaznej i miłej dzielnicy, gdzie ludzie są naprawdę pomocni i życzliwi. Jej ulubioną sąsiadką jest staruszka - Pani Thomson. Kobieta ma...