12*

812 40 5
                                    

Nie odezwałam się, tylko dalej podziwiałam widoki. Udawałam, że nie słyszę, ale doskonale słyszałam, co powiedział. Może faktycznie Thomasowi nie zależy, ani nie zależało? Może to ja byłam głupia?

~•~

- Mateo? - zapytałam, kiedy wreszcie przestałam myśleć o Thomasie.

- Tak? - zetknął na mnie, prowadząc samochód.

- Gdzie dokładnie jesteśmy? Wiem, że w Neapolu, ale gdzie dokładnie?

- Jesteśmy w dzielnicy Ponti Rossi, niedaleko Via Miano, gdzie mieszka pani Russi. Ja mieszkam obok jej rezydencji - powiedział wzdychając.

- Rezydencji? - zrobiło to na mnie wrażenie.

- Tak. Jest bardzo bogata, ale jest życzliwa, pomocna, uczciwa i nie jest rozrzutna, ale też nie skąpa. Daje pieniądze na cele charytatywne i pomaga ubogim. Nigdy jeszcze nie odmówiła komuś pomocy. Sądzę, że i tobie nie odmówi - kątem oka zauważyłam jego uśmiech. Szczery, rzadko się taki widzi.

Około minuty później wjechaliśmy na wieś. Dookoła mnóstwo było pół uprawnych i sadów. Zauważyłam ogromne pole, na którym uprawiane były winogrona, których potem robi się wino.

- Tu jest pięknie - westchnęłam, rozkoszując się krajobrazem.

- Tu po prawej! - wskazał palcem na rezydencję, skrytą za potężnym murem. Potem wjechał za bramę i zatrzymał się - chodź - powiedział, kiedy otworzył mi drzwi.

- Dziękuję - wyskoczyłam z pojazdu i zaczęłam rozglądać się po pięknym ogrodzie.

Nagle z domu wyszła starsza, modnie ubrana, elegancka kobieta. Uśmiechnęła się i podała mi rękę.

- Angelina Russi. Mateo dzwonił, że będę mieć gościa. Wejdź do środka. A ty, Mateo? Wejdziesz? - zapytała pogodnie.

- Nie. Idę do domu. Muszę się wyspać po ciężkiej nocy - powiedział i wsiadł spowrotem od auta. Chwilę później odjechał, pozostawiając mnei samą z Angeliną.

- Jestem Ana Weasley. Pochodzę z Polski, ale przybywam tutaj z Londynu - kobieta zaprosiła mnie do środka i długo rozmawiałyśmy. Odpowiedziałam jej prawie wszystko o sobie, a ona opowiedziała mi równie dużo o sobie. W ten sposób zyskałam niezawodną przyjaciółkę. Kobieta była ode mnie około 30 lat starsza, ale mimo wszystko świetnie się z nią dogaduję.

Wieczorem pożyczyła mi ładowarkę do telefonu i dzięki temu mogłam go szybko naładować. Okazało się, że miałam kilka nieodebranych połączeń od Thomasa.

Rzuciłam się na łóżko w swoim pokoju. Nie wiedziałam, co robić. Nie wiedziałam już, co tak naprawdę czuję. Z jednej strony kocham go, ale z drugiej - on chyba do mnie tego nie czuje i powinnam dać mu z tym spokój i zniknąć z jego życia...

Znowu dzwonił... Odebrałam.

- Halo? - zapytałam drżącym głosem, bojąc się, że już wie o moim pobycie we Włoszech. Co miałabym mu wtedy powiedzieć?

- Ana, gdzie jesteś? Dlaczego nie mogłem się do ciebie dodzwonić? - zapytał zaniepokojonym głosem.

- Może zapytam tak: co już wiesz?

- Nie odbierałaś, więc zadzwoniłem do pani Thomson z pewnością, że jesteś gdzieś obok. Powiedziała mi, że pojechałaś do Włoszech. Tylko dlaczego to zrobiłaś?

- Thomas... Ja... Ja nie mogę. Nie mogę teraz rozmawiać. Przyjechałam do znajomych. Za kilka dni wracam. Nie zawracaj sobie głowy. Cześć - rozłączyłam się. Pewna, że już nie oddzwoni odłożyłam telefon na szafkę nocną i wyszłam na balkon.

Słońce zaczęło zachodzić. Nigdy nie widziałam takiego pięknego zachodu słońca. Krajobraz był cudowny. Tę pola i sady, jezioro niedaleko. To wszystko przybierało pomarańczowej i żółtej barwy. Aż dech zaparło mi w piersiach. Zerwał się wiatr. Zaczął rozwiewać moje włosy na wszystkie strony. Kiedy w końcu udało mi się wydostać się spod nich, zobaczyłam dziewczynę, którą wchodziła do rezydencji.

Chwilę później usłyszałam głos pani Russi dobiegający zza drzwi. Wybiegłam na zewnątrz.

- Ana, to jest Julia. Mieszka za moją działką. Czyli niedaleko. Pomyślałam, że nie powinnaś siedzieć tu sama i się nudzić. Zabierze cię w jakieś ciekawe miejsca. Mam do niej zaufanie. Możesz wrócić, o której chcesz. Mój dom jest otwarty dla ciebie całą dobę - uśmiechnęła się Angelina.

- Dziękuję. Jestem Ana - podałam rękę Julii.

- Julia - potrząsnęła moją dłonią i posłała mi szeroki uśmiech - to co, Idziemy?

- Jasne.

Wyszłyśmy z domu i szłyśmy wzdłuż drogi. Nagle na drodze stanął Mateo. Przyłączył się do nas i w trójkę szliśmy przed siebie. Rozmawialiśmy długo i zyskałam kolejnych przyjaciół.

- Idziemy popływać do jeziora? Woda tam jest wyjątkowo czysta. Gołym okiem widać dno - powiedział Mateo - pójdę po Lorenca i Federico, a Julia może przyprowadzić jeszcze Lucję i Valentinę.

- Nie mam stroju - szybko rzuciłam.

- Mam dwa. Jeden nowy, ale na mnie za mały. Myślę, że będzie pasował na ciebie - uspokoiła mnie Julia.

- No dobrze w takim razie...

- Idę po chłopaków - Mateo zaczął zmierzać w stronę miasta.

- Idź też od razu po Lucję i Valentinę, a ja pobiegnę po strój kąpielowy dla Any i pójdziemy się przebrać

Mateo poszedł w swoją stronę, a ja z Julią w swoją.

Somebody, Who Loves Me... ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz