- Pani Jennie... Proszę wejść - uśmiechnęłam się.
- Nie, dziękuję. Ana, my chcemy to dziecko adoptować
~•~
- Pani Jennie! - krzyknęłam z uśmiechem na twarzy - to wspaniale! Od razu wiedziałam, że tak będzie. Ale najpierw trzeba pójść na policję zgłosić sprawę, potem trzeba będzie w sądzie wywalczyć przyzwolenie na opiekę nad tym dzieckiem.
Chwilę jeszcze porozmawiałam z panią Jennie, potem wróciła do siebie. Usiadłam na kanapie i usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam przed sobą Sangstera.
- Ana, znalazłem twój telefon. Ten facet go miał. Ale założyłaś blokadę i w żaden sposób nie potrafił jej złamać, ani obejść w inny sposób - podał mi telefon i cofnął się - muszę już iść. Cześć - uśmiechnął się i ruszył korytarzem.
- Dziękuję! - krzyknęłam w ostatniej chwili. Usłyszał, ale nie odwrócił się. Zszedł po schodach i zniknął.
Sprawa z chłopczykiem w sądzie trwała trzy miesiące. To i tak szybko. Wreszcie sąd przyznał opiekę nad Nathanem pani Jennifer i panu Ernestowi. Co z Thomasem? Bardzo rzadko go widziałam. Jeszcze rzadziej wymienialiśmy ze sobą zaledwie kilkoma słowami. Ale ten pocałunek zmienił wszystko - przynajmniej z mojej strony. Wcześniej był dla mnie sympatycznym sąsiadem, w którym się podkochiwałam. Teraz był dla mnie więcej wart. Sama bałam się zadzwonić, napisać, czy też pójść do niego. Na ulicy, kiedy się mijaliśmy on mówił "Hej", a ja zwykłe "Cześć". Ale mówił to tak obojętnie, że wydawało mi się, że scena z pocałunkiem była tylko snem.
- Dlaczego Sangster ciągle gdzieś jeździ? Od kilku miesięcy nie mogę z nim porozmawiać, bo ciągle jest zajęty... - zapytałam Marka, kiedy siedzieliśmy na krzesłach w naszej kamieniczce.- Och, Ana. Niczego nie rozumiesz - westchnął i odłożył gazetę, którą czytał od dobrych dwóch godzin - on jest aktorem. A-K-T-O-R-E-M. Mówi ci to coś? Od czego są aktorzy?
- No od grania w filmach.
- Tak! Doskonale! - na jego twarzy namalował się fałszywy entuzjazm, który szybko zniknął, pozostawiając na twarzy znudzenie - a więc, jak myślisz, co on teraz robi od tych kilku cholernych miesięcy?
- Gra w jakimś filmie?
- Tak! Jesteś inteligentniejsza niż myślałem! Jesteś po prostu genialna! - znowu sarkastycznie się uśmiechnął, a potem wziął do ręki gazetę i wszedł do budynku.
Nagle na zewnątrz wyszła Sophie. Spojrzała na mnie dumnie i ruszyła w stronę ulicy.
- Nie przywitasz się nawet? Gdzie idziesz? - krzyknęłam, kiedy odwróciła się do mnie tyłem.
- Nie powinno cię to obchodzić. To moje życie, nie twoje. Daj mi spokój. Żyj własnym życiem - powiedziała i odgarnęła włosy z pogardą, kierując się wzdłuż obranego celu.
Okno od mieszkania pani Thomson, które znajdowało się obok mnie, otworzyło się, a ze środka wychyliła się uśmiechnięta staruszka.
- Ana, zadzwoń do Thomasa. Niech tu szybko przyjeżdża.
- Ale on jest w pracy. Chyba nie wolno mu przeszkadzać - mruknęłam pod nosem.
- Oj tam, oj tam. Powiedz, że ja go o to proszę to przyjedzie - wróciła do środka i zamknęła okno.
Wyjęłam niechętnie telefon i wybrałam numer. Chwilę czekałam i kiedy już miałam się rozłączać, Sangster odebrał.
- Ana, nie mogę teraz rozmawiać.
- A kiedy ty możesz?! - wybuchnęłam - nie dzwonię do ciebie dlatego, że tęsknię, czy coś w tym stylu. Nie myśl, że mi zależy. Pani Thomson chciała, żebyś przyjechał. Mówiłam, że nie powinnam przeszkadzać królowi w pracy, bo od kilku miesięcy tylko tym się zajmuje, nie myśląc o nikim innym, ale nie! Kazała zadzwonić. Zrobisz, jak zechcesz. Przekazałam ci to, co miałam do przekazania - szybko rozłączyłam się, nie czekając na żadne wytłumaczenia.
Siedziałam kilka minut bezczynnie i czekałam. Na co? Na to, że może oddzwoni, żeby wytłumaczyć, albo chociaż napisze wiadomość. Nic z tego.
Usłyszał głos pani Thomson, więc pobiegłam do jej mieszkania.
- Thomas do mnie dzwonił. Powiedział, że nie da rady przyjechać, a z samego rana wylatuje do Włoszech, żeby nakręcić kolejny film. Nie wróci przez przynajmniej pół roku - wytarła łzę, która powoli zaczęła wypływać z jej oka.
- Masz mnie - rzuciłam, nie okazując rozczarowania.
- Tak i za to Bogu dziękuję. Ale ty. Ty nie masz nikogo i to mnie martwi - pogłaskała mnie po policzku.
- Przecież jestem jeszcze młoda, o czym ty mówisz?
- W twoim wieku to ja już miałam męża - zaśmiała się.
- W twoim wieku ja jeszcze nie będę miała - zażartowałam.
- Oj ty, niemądra - pani Thomson zaczęła głaskać mnie po włosach i się śmiać - naprawdę nie chcesz go tu zatrzymać?
- Naprawdę. Nie obchodzi mnie on.
- A ja właśnie miałam nadzieję, że będziesz z nim... Myślałam, że znalazłam dla ciebie porządnego mężczyznę, który będzie o ciebie dbał. No nic... Choć, zjemy obiad - Pani Thomson poszła do kuchni i wyłożyła na stół obiad, który razem przygotowywałyśmy.
Zjadłyśmy posiłek razem, rozmawiając. Kiedy zrobił się już wieczór, wróciłam do siebie i usiadłam przy stole. Światełko w oknie Sangstera się zaświeciło... Thomas zaczął się pakować...
CZYTASZ
Somebody, Who Loves Me... ✔️
FanficAna Weasley - 20letnia dziewczyna wyjeżdża do Londynu w celu studiowania architektury. Znajduje mieszkanie na przyjaznej i miłej dzielnicy, gdzie ludzie są naprawdę pomocni i życzliwi. Jej ulubioną sąsiadką jest staruszka - Pani Thomson. Kobieta ma...