17* Rozdział, na który wszyscy czekali.

909 58 1
                                    

Westchnęłam, odzyskując świadomość i otworzyłam je. Wyszłam z budynku, a zza rogu wybiegł we własnej osobie Thomas Sangster!

~•~

Zatrzymałam się, patrząc na niego przerażona. Nie było to jakieś przerażenie w sensie strachu, tylko wielkiego zaskoczenia.

- A ty nie miałeś nagrywać filmu? I nie kazałeś mi robić, co chcę? Nie oznaczało to, że już cię nie obchodzę? - zaczęłam wypytywać z obrażoną miną.

- Naprawdę? Nie przypominam sobie - powiedział, śmiejąc się - nie mówiłem przecież na serio!

Podszedł do mnie i wyciągnął ręce, żeby mnie objąć. Szybko odsunęłam się, nie dając za wygraną.

- Skoro tak uważasz... - przycisnęłam do siebie książkę, wyjętą wcześniej z torebki i ruszyłam przed siebie. Usłyszałam tupot sygnalizujący, że Sangster jest tuż za mną.

- Nie pojedziesz autobusem. Ale wiesz czym przyjechałem? - uśmiechnął się złowieszczo.

- Nie... - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. On tylko wyszczerzył się jeszcze bardziej - samochód ci się zepsuł, prawda?

- Nie. Po prostu lubię, jak się do mnie przytulasz - ruszył w stronę maszyny, stojącej kilka metrów dalej. Zatrzymałam się w półkroku i zaczęłam mierzyć ją wzrokiem.

Podeszłam do niego i odebrałam kask z jego rąk. Następnie niechętnie wsiadłam na motor i równie niechętnie objęłam Thomasa. Po chwili usłyszałam krótki śmiech oznaczający zadowolenie ze strony kierowcy. Thomas dodał gazu i ruszył. Momentalnie wiatr zawiał gwałtownie i gdybym nie był schowana za plecami Sangstera, miałabym oczy pełne piasku, pyłu i kurzu.

Przymknęłam lekko oczy i wydawało mi się, że minęła chwilka nim je znowu otworzyłam. Motor zaczął stopniowo zwalniać, aż w końcu się zatrzymał. Otworzyłam oczy i spojrzałam na lewo.

- Jesteśmy w naszej kamieniczce... - powiedziałam cicho.

- No tak - usłyszałam, jak Sangster parsknął śmiechem. - A gdzie wolałabyś być?

- Gdybym miała wybierać spośród wszystkich miejsc na świecie, wybrałabym to - rzuciłam, zeskakując z pojazdu.

Nagle coś sobie uświadomiłam. Kiedy jestem z Thomasem czuję w sobie dziwne poczucie bezpieczeństwa i spokoju oraz szczęścia i... Miłości... Tak... To właśnie to. To właśnie słowo-klucz. MIŁOŚĆ. Miłość, którą czuję do Sangstera.

Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na niego poważnie. Zmarszczyłam brwi w zadumie.

- A właściwie to dlaczego przyleciałeś? Miałeś mnóstwo ważnych spraw na głowie - zabrzmiało to jak oskarżenie. W mojej głowie słowa inaczej się komponują.

- Odwołali kręcenie filmu - powiedział, wzruszając ramionami.

- Nie prawda - rzuciłam z lekkim uśmiechem.

- No dobra - powiedział, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- No więc? - zapytałam, podpuszczają go do odezwania się.

- No więc... - złapał mnie delikatnie za rękę i zbliżył się. Był ode mnie wyższy o głowę, więc musiałam patrzeć do góry, żeby spojrzeć mu w oczy. Zaśmiał się, jakby nie wierząc w to, co za chwilę miał zrobić.

Drugą dłonią odgarnął spokojnie pukiel włosów, spadający mi na twarz. Właśnie zaczynała się burza. Od wschodu biegły granatowe ciemne chmury. Słychać było wydobywające się z nich grzmoty.

Podszedł jeszcze bliżej. Moja twarz znajdowała się niecałe dziesięć centymetrów od jego klatki piersiowej. Słyszałam bicie jego serca przyspieszające z każdą sekundą. Zaśmiałam się do siebie usatysfakcjonowana. Stresował się podczas, gdy ja byłam spokojna, jak nigdy.

- Jesteś zdecydowanie zbyt mała - powiedział, patrząc na mnie z góry (dosłownie i w przenośni).

- Jesteś zdecydowanie zbyt duży - powiedziałam, patrząc z dołu.

- Dlatego się uzupełniamy - objął mnie i przytulił.

- Burza się zbliża - zilustrowałam wzrokiem niebo.

- Aha - rzucił szybko i odsunął się trochę. - Wiesz co? Długo o tym myślałem...

- O czym? - utkwiłam wzrok w jego oczach. - Po tym gościu można się wszystkiego spodziewać... - pomyślałam na głos...

- Głośno myślisz - zaczął się śmiać, jakby rozumiał, że to była tylko myśl... - może przejdę do rzeczy - Nie bez powodu rzuciłem rolę w tym filmie i przyleciałem tutaj...

- Tyle to ja wiem - przewróciłam oczami - no więc?

- No więc... Kocham cię - uśmiechnął się - poza tym to muszę mieć cię na oku. Odkąd cię poznałem wpadasz w same kłopoty.

- Nie prawda. To są po prostu zbiegi okoliczności. Każdemu może się tak zdarzyć. A co do tego pierwszego... Domyśliłam się - odwzajemniłam uśmiech.

- No dobrze. Teraz wracaj do domu, bo zmarzniesz - właśnie zaczął padać deszcz. Thomas wskazał na drzwi do mojego budynku.

Nagle z jakiegoś mieszkania niedaleko zaczęła lecieć romantyczna muzyka.

- Nie! Pada deszcz, słyszysz tę muzykę? Jest tak romantycznie! - rzuciłam się Sangsterowi na szyję i go pocałowałam.

- No słyszę, słyszę - zaczął się śmiać - ale robi się zimno. Przeziębisz się.

- Nie, będzie dobrze - przytuliłam się do niego i pierwszy raz czułam się naprawdę szczęśliwa i bezpieczna. To naprawdę wyjątkowe uczucie.

- Ana? - kiedy oderwalam głowę od jego ramienia i spojrzałam na niego, kontynuował - Wiesz, że jestem od ciebie starszy o osiem lat, prawda? - przytaknęłam - nie przeszkadza ci to?

- A dlaczego miałoby mi przeszkadzać? - zapytałam niedowierzając.

- Nie... Nic - na jego twarzy pojawił się wyraz ulgi - to dobrze.

- Aaa i jeszcze coś

- Co takiego?

- Też cię kocham - Thomas ponownie uśmiechnął się do mnie i pocałował w policzek.

- No dobrze, ale lepiej już wróćmy do środka, bo strasznie tutaj zimno - chwycił mnie za rękę i zaprowadził do mojego budynku. Nagle na korytarz wybiegła pani Thomson.

- Wiedziałam, wiedziałam, że się uda! - zaczęła krzyczeć ze szczęścia.

Somebody, Who Loves Me... ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz