5. Andreas

776 106 45
                                    

Wydaje mi się, że Stephan spodobał się mojej mamie. Cały czas go zagadywała i zadawała pytanie o jego rodzinę i pracę.

- Czym się zajmujesz Stephan? - napiła się wina.

- Jestem strażakiem - odpowiedział.

- Dolać ci wina? - zapytałem Stephana.

- Nie, dzięki kotku - spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Odpowiedziałem mu tym samym i położyłem rękę na oparciu jego krzesła.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę. Mama przepytywała Stephana na wszystkie strony... Gdybym się nie wtrącał, to znałaby nawet jego numer buta.

- Czyli jesteś z Monachium tak?

- Nie. Urodziłem się we Frankfurcie, ale moi rodzice przeprowadzili się do Monachium, gdy miałem 5 lat.

- I tu studiowałeś?

- W Berlinie, ale wróciłem tu.

- Dlaczego? - chciała wiedzieć.

- Mamo... To nie twoja sprawa - zaoponowałem. Ja też nie wiedziałem dlaczego to zrobił. Nigdy o tym nie mówił. Miałem wrażenie, że to drażliwy dla niego temat.

- Mój ojciec  miał zawał. Zmarł i mama została sama. Dlatego wróciłem... Nie chciałem jej zostawiać.

- To dobrze o tobie świadczy...

- Dobrze, czy nie... Mam tylko ją... I Andiego - dodał po chwili.

- Macie dobry kontakt?

- Mamo, już późno...

- Wybieracie się gdzieś jutro rano? - chciała wiedzieć.

- Nie, ale Stephan przyjechał tu prosto z jednostki.

- Rozumiem - przerwała mi. - Jesteście zmęczeni... Przygotowałam wam twój pokój, Andi.

- Ok... Pójdę po nasze rzeczy do  samochodu - zawahałem się, ale pocałowałem Stephana w skroń i wstałem.

- Pomóc ci?

- Chyba sobie poradzę - zaśmiałem się i wyszedłem. Z auta wyjąłem torbę z naszymi rzeczami. Spakowaliśmy się w jedną żeby wszystko wyglądało bardziej realnie. - Jestem - z uśmiechem wszedłem do jadalni. Taty nie było, a mama i Stephan się z czegoś śmieli. - Co tu tak wesoło?

- Idźcie już na górę, ja tu posprzątam - mama wstała od stołu.

- Pomożemy pani - zaoferował się Leyhe

- Nie podlizuj się, skarbie - zaśmiałem się. Stephan posłał mi mordercze spojrzenie, a ja mu puściłem oczko.

- Uciekajcie mi stąd, chłopaki. Dobranoc - mama uśmiechnęła się do nas.

- Dobranoc - powiedzieliśmy jednocześnie i zaśmieliśmy się. Poszliśmy na górę. Pokazałem Stephanowi gdzie jest łazienka i pokój, w którym będziemy dziś spać.

Kiedy wszedłem po prysznicu do pokoju, zobaczyłem chłopaka jak oglądać zdjęcia postawione na półce nad biurkiem.

- Myślałem, że będziesz już spał - rzuciłem i podszedłem do niego.

- Te zdjęcia mnie zaciekawiły... Kto to? - wskazał na jedno ze zdjęć, gdzie byłem z siostrami.

- Tanja i Julia.

- To jest Julia? - wskazał na moją średnią siostrę.

- Tak, czemu pytasz?

- A czy ona przypadkiem nie chodziła do tej szkoły w centrum? Numer 8?

- Chodziłeś z moją siostrą do szkoły? - zaśmiałem się.

- Może mnie nie pozna - spojrzał na mnie.

- A jak pozna, to co?

- Wie, że jestem hetero... Miałem wtedy dziewczynę - kiwnął na zdjęcie.

- Partnera zawsze można zmienić - przewróciłem oczami. - Idziemy spać?

Gra w życie | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz